Idę ciemnym, ponurym i przygnębiającym tunelem.
Mroczne cienie wielkich drzew padają przed siebie tworząc magiczną ścieżkę donikąd. Im dalej zagłębiam się w otchłań lasu, tym co raz bardziej odbicia posągowych drzew wydłużają się.
Przebiega mnie dreszcz. Dreszcz strachu, i wgryzające się w umysł obrazy, które nasuwa wyobraźnia.
Nie lubię tego. Mrozi mnie czasami stan mojego ducha, przerażają wizje nadlatujące z najcichszych zakamarków mego wnętrza.
Muszę przyśpieszyć. Nie mogę pozwolić by mnie znaleźli.
Wiem, że wyprzedzam ich o kilka ładnych godzin, jednak strach nakazuje mi brnąć do przodu, i do przodu, i do przodu.
Nie mam pojęcia jak przeżyję tę dzisiejszą noc poruszając się po przerażającym terenie tego ogromnego skupiska drapieżnie wyglądających, monstrualnych, muskających mą twarz drzew.
Nie mam pojęcia jak długa droga jeszcze przede mną.
- Ja nie mam w ogóle pojęcia dokąd zmierzam!
Wiem tylko, że muszę im uciec. Po tym co odkryłam oni nie pozwolą mi żyć. Nie pozwolą mi istnieć bo odkryłam ich tajemnicę!
Po co mi to było? Po co wnikałam? Po co szperałam i węszyłam?!
- Głupia!
- Głupia! Głupia! Głupia! - Jej oddech zwolnił lecz lekka panika nadal ściskała za gardło. - Muszę się wziąć w garść. Najważniejsze, że wiem jak ich poznać. Zwykły, nieświadomy śmiertelnik nie ma nawet pojęcia, że rozmawiając z podobnym sobie, tak naprawdę dyskutuje z Nikronem. Z istotą, która pragnie objąć władzę nad ludźmi, która chce zdobyć panowanie nad ludzkością...