|
|
Chcieliście zostać kiedyś gwiazdami filmowymi? Grać wielkie role, całować się z seksbombami, albo playboyami z pierwszych stron gazet? Patrzeć na własny, biały niczym śnieg uśmiech, błyskający do was z okładek kolorowych czasopism? Spacerować po czerwonym bywanie, pośród błyskających fleszy? Jeśli tak, to obejrzyjcie „Perfect Blue” – możliwe, że po tym filmie nie będziecie uważać tego pomysłu za tak dobry, jak wam się na początku wydawało… |
|
|
Kiedy do kin weszło „Sin City” wszyscy (lub prawie wszyscy) zachwycali się niesamowitą plastyką tego filmu, przywodzącą na myśl filmy noir, ciężkim klimatem i świetna fabułą. Pojawiły się jednak także głosy, że Rodriguez – stawiając na prawdziwych aktorów – w sferze plastycznej zatrzymał się w pół drogi i nie wykorzystał w pełni wizualnego potencjału komiksu. Film Christiana Volckmana jest pewnego rodzaju odpowiedzią na te zarzuty. |
|
|
Miewacie sny? Bywają dobre i złe. Nie zawsze jesteśmy w stanie zapamiętać, co śniło nam się tej czy owej nocy. Czasami śnimy o bzdurach, rzeczach totalnie niezwiązanych z naszym życiem. Czasem zaś budzimy się, zlani potem, gdy w swoich majakach dojrzeliśmy coś, przed czym od dawna uciekaliśmy, lub wręcz przeciwnie – co od dawna ścigaliśmy. Miło było by wejść w świat snów, ingerować w nie, zrozumieć, o co w nich chodzi, prawda? Co jednak, gdyby ktoś chciał je wykorzystać do zawładnięcia ludzkimi umysłami? |
|
|
Świat poszedł do przodu. W roku 2029 możliwe stało się nie tylko zastąpienie ubytków ludzkiego ciała ich cybernetycznymi zamiennikami, ale wręcz całkowita cyborgizacja. Komputery stały się potężne i wszechobecne, a cybersieć uzyskała status niemal równy rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. W tym świecie trudno odróżnić androida od człowieka – tylko dusza, fragment świadomości, pozwalający czuć się człowiekiem, stanowi różnicę miedzy ludzkim bytem, a maszyną. Czy jednak cyborgi także posiadają dusze? A jeśli tak, to co właściwie różni je od człowieka? |
|
|
Każdy ma takie wampiry, jakie chce mieć. Amerykanie mają swojego Draculę pod postacią zniewalającego Gary’ego Oldmana, ściganego po bezdrożach przez Keanu „Drewno Jestem” Reevsa, lub Beli Lugosiego, z tym jego wschodnim akcentem i punktowym światłem walącym po gałach.
Anglicy mają swojego Draculę w postaci Christophera Lee, który niczym w telenoweli umierał i odradzał się, by w kolejnych filmach wysysać krew dziewic i ginąć z rąk Petera Cushinga, grającego Abrahama van Helsinga.
Japończycy zaś mają Alucarda, walącego do zombiakow z dwóch armat. No i licealistki z katanami. |
|
|
Miazga. Płakałam na tym jak durna, nie mogłam się opanować, jeszcze długo po zakończeniu miałam łzy w oczach.
Akcja tego pełnometrażowego anime dzieje się podczas drugiej wojny światowej w Japonii. Kilkunastoletni chłopiec ze swoją małą siostrzyczką przeżyli nalot na miasto, jednak ich matka została ciężko ranna. Wkrótce umiera, a rodzeństwo zamieszkuje u ciotki, która wcale z tego nie jest zadowolona. Traktuje ich jak ciężar, zmusza do tego, by się wynieśli. |
|
|
Kolejne anime, które dorwałam w swoje łapki... Jednak nie jest to jakaś porywająca pozycja. Taki zapychacz czasu. Widziałam na razie dwa odcinki.
Jeśli chodzi o kreskę, to mnie nie porwała. Faceci bishounen powinni być przystojni i wydzierać ochy i achy z gardeł dziewczyn, ale ci są zwyczajnie brzydcy - coś jest nie tak z ich oczami i ustami. Poza tym przez dużą część odcinka występują w formie chibi (czy jak to nazwać), która jest również paskudna. Tyle o grafice. |
|
|
Takiego anime jeszcze nie widziałam. Cudowne, klimatyczne, nastrojowe, ciepłe, skłaniające do refleksji... Pozostawiające więcej pytań niż odpowiedzi.
Akcja płynie bardzo wolno, szczególnie na początku, więc osoby lubujące się w częstych walkach, pościgach, pojedynkach i tym wszystkim, czego jest tak dużo w większości zwykłych anime, będą zawiedzeni, bo nic takiego nie uświadczą. To zupełnie inny rodzaj... |
|
|
Z pewnością wszyscy słyszeliśmy o Walkiriach – pięknych córkach Odyna, kobietach -wojowniczkach, uzbrojonych we włócznie (bądź miecze) i tarcze, dosiadających skrzydlatych koni lub wilków. Te pomniejsze boginie pełniły niezwykle różnorodne role: sprowadzały poległych wojowników do Walhalli, usługiwały im podczas uczt, a także pełniły funkcję posłańców swojego boskiego ojca. Czy jednak ta wizja starożytnych ludów nordyckich ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości? Skąd mogła się wziąć i na jakiej podstawie zrodzić się w wierzeniach tych plemion? |
|
|
W następnym pomieszczeniu było o wiele czyściej, niż w poprzednich, a smród formaliny nie był aż tak intensywny. Moje spojrzenie padło na kąt, w którym znajdowała się ogromna księga. Sięgałaby mi do pasa, gdyby postawić ją na podłodze. Zgarbiony starzec pochylał się nad nią, zapisując coś w niej szybkimi ruchami pióra. Rzadkie, siwe włosy spadały mu na oczy. |