Polecam pokazać pierwszy odcinek wszystkim tym osobom, które nadal uważają, że anime to bajki dla dzieci. Po obejrzeniu pierwszych dziesięciu minut na pewno zmienią zdanie.
Anime rozpoczyna się cudownym, wpadającym w ucho openingiem po łacinie (utwór “Lilium”), możemy pooglądać sobie przy tym dość ładne tła, podobne stylowo do obrazów Klimta. Po chwili wyciszenia rozpoczyna się krwawa jatka. Z laboratorium ucieka naga humanoidalna postać w dziwnym hełmie, za pomocą telekinetycznych mocy brutalnie morduje wszystkich, którzy chcą ją powstrzymać. Krew sika obficie, latają urwane kończyny, jednym słowem wielka gratka dla miłośników animowanego gore. Jednak takie sceny to nie wszystko. Znajdzie się wiele wzruszających momentów. Osoby, które w tym momencie wyłączyły anime (a były takie, zniesmaczone niektórymi scenami) dużo straciły.
Następnie poznajemy chłopaka o imieniu Kouta, który przyjeżdża na studia i zamieszka u swej kuzynki, Yuki. Między nimi zaczyna się rozwijać uczucie (w Japonii związki między kuzynami są akceptowane, inbred kwitnie…) Podczas spaceru na plaży znajdują nagą, zakrwawioną dziewczynę o niewinnie wielkich oczach. W wyniku rany i szoku doznała amnezji i jedyne, co umie powiedzieć, to “Nyu”.
Zaraz potem okazuje się, że mordercza postać z początku i Nyu, to jedna i ta sama osoba. W łagodnej formie nie sposób jej nie kochać. Jest rozbrajająco niewinna i urocza. Co innego, gdy zmienia się w maszynę do zabijania… Powyrywanie komuś wszystkich kończyn to dla niej pestka. Ciekawie jest ukazana przemiana z jednej osobowości w drugą, zmieniają się głównie oczy – raz wąskie, złe, innym razem wielkie, niemalże dziecięce.
W anime pojawiają się też motywy erotyczne, głównie o zabarwieniu humorystycznym. Nyu często jest ukazana nago (a ma czym oddychać!), w związku z czym panowie mają jeszcze jeden powód do tego, by sięgnąć po tę serię.
Niby wszystkie te motywy są oklepane. Eksperyment, który wyrwał się spod kontroli. Podwójna osobowość. Miłość między dwójką nastolatków. To wszystko już było, ale mimo to Elfen Lied ogląda się świetnie, nie ma wrażenia wtórności. Kontrast pomiędzy brutalnością a łagodnością, momenty chwytające za serce, ciekawa fabuła, niezła akcja, do tego świetny główny motyw muzyczny sprawiają, że nie sposób się oderwać od ekranu.