Takiego anime jeszcze nie widziałam. Cudowne, klimatyczne, nastrojowe, ciepłe, skłaniające do refleksji… Pozostawiające więcej pytań niż odpowiedzi.
Akcja płynie bardzo wolno, szczególnie na początku, więc osoby lubujące się w częstych walkach, pościgach, pojedynkach i tym wszystkim, czego jest tak dużo w większości zwykłych anime, będą zawiedzeni, bo nic takiego nie uświadczą. To zupełnie inny rodzaj…
Opowieść jest piękna. Zaczyna się od sceny upadku pewnej dziewczyny z nieba, gdzie towarzyszy jej ogromny kruk. Następnie dziewczyna budzi się w starym domu, w kokonie. Nie pamięta zupełnie niczego, nie wie kim jest. Witają ją istoty ze skrzydłami i aureolami nad głowami, ale w anime nie pada słowo “anioły”. Te istoty to Haibane. Żyją w mieście otoczonym murem, razem ze zwykłymi ludźmi, jednak nikomu nie wolno przez niego przechodzić. Czy ten mur broniący miasta przed światem zewnętrznym jest błogosławieństwem, czy może prętami klatki? Przekraczać go mogą jedynie ptaki i tajemniczy ludzie w maskach, z którymi nie wolno rozmawiać, ani się do nich zbliżać.
Dziewczyna dostaje imię Rakka – Upadek. Każdy nazywa się tak, jak jakiś charakterystyczny szczegół ze snu przed narodzeniem jako Haibane. Kim byli oni przedtem? Ludźmi? Kim są teraz? Dlaczego istnieją? Co się dzieje po śmierci? Czym jest miasto i Mur? Kim są ludzie w maskach? Co z tym wszystkim mają wspólnego kruki?
Gorąco polecam… Szczególnie, że można to obejrzeć nawet na Youtube, wersję japońską z podpisami (chociaż ta z dubbingiem też nie jest najgorsza).