Słowiańskie zloty w Grzybowie nie są niczym nowym. Już od wielu lat odbywają się tam imprezy, których głównym celem jest przekonanie się, jak wyglądało życie w czasach, gdy nasza państwowość dopiero się rodziła. Zimowisko różni się jednak w dość znacznym stopniu od wielkich wydarzeń, które zwykle przypadają na okres letni. Jest bardziej kameralne, a przez to wszystko wygląda prawdziwiej.
Zimowa aura tylko dodaje naturalizmu. W końcu to właśnie ta pora roku była najtrudniejsza dla ludzi żyjących przed wiekami. Mróz i śnieg stanowiły prawdziwe wyzwanie zarówno w kwestii utrzymania ciepła, jak i zdobywania pożywienia. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że pomimo wielu lat badań historii, dalej nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić, jak dokładnie wyglądało życie naszych przodków. Rekonstruktorzy starali się jednak jak najdokładniej odwzorować to, co udało się historykom ustalić. Efekt był naprawdę imponujący.
Impreza rozpoczęła się dopiero w sobotę, jednak uczestnicy byli na miejscu już od piątku. Musieli zająć się polowaniem i połowem ryb, a to wymagało sprytu i wielkiego doświadczenia. Od ich sukcesu lub porażki zależało to, czy w wiosce będzie dostatecznie dużo pożywienia by wykarmić wszystkich.
Nie samymi polowaniami jednak człowiek żyje. Chwile na odpoczynek także stanowiły ważny element tamtejszego życia. Wspólna biesiada przy ognisku w towarzystwie klimatycznej muzyki, pozwalała choć na chwilę zapomnieć o ciężkich chwilach związanych z zimową aurą. W sobotę odbyła się bitwa o gród – obrońcy przegrali.
Obserwując to wszystko z boku można odnieść wrażenie, że faktycznie odbyło się podróż w czasie. Przygotowane z niezwykłą precyzją kostiumy i broń przykuwały oko i sprawiały, że pobyt w grodzie należał do naprawdę ciekawych doświadczeń. Także zachowanie samych rekonstruktorów i ich zaangażowanie w projekt, doskonale oddawało klimat tamtej epoki. Szczególnie ciekawie prezentowały się pokazy walk.
Pokaz wojów był naprawdę ciekawym doświadczeniem. Wyraźnie dało się dostrzec, że to nie tylko teatr. Ci ludzie naprawdę żyją tym światem i bardzo dużą wagę przykładają do oddania go w jak najmniejszych detalach. No może pomijając wspomniane w materiale wideo ciastka, ale to akurat temat na inną historię.
Po kilku godzinach spędzonych w gronie odtwórców, aż chciało się na własnej skórze przekonać, jak to by było żyć w takim świecie. Z wielkim żalem opuszczaliśmy gród w Grzybowie i z całą pewnością jeszcze do niego zawitamy. Miejmy nadzieję, że okazja nadarzy się już wkrótce.