Świat PRL-u to rzeczywistość, w której wszystkie dziedziny życia usiłowano podporządkować polityce. Fakt ten sam w sobie musiał mieć niekorzystny wpływ na rozwój kultury, ale jeśli dodamy, że nie chodzi tu o politykę suwerennego państwa, ale o tę tworzoną w wielkim kraju za naszą wschodnią granicą, wyłonić się musi prawdziwie przygnębiający obraz. Jednym z narzędzi służących przejęciu kontroli nad kulturowymi aspiracjami obywateli miały być tzw. domy kultury. Początkowo zakładano je przy zakładach pracy, kierując ofertę do ludzi dorosłych1, ale już w połowie roku 1945, na Śląsku, otwarto pierwszy dom kultury adresowany do młodzieży2, a kolejne powstawały w całym kraju, zarówno w niewielkich miejscowościach, jak i dużych miastach – ze sztandarowym dla stalinowskiej Polski, wybudowanym w latach 1952-1955, kosztem życia 16 robotników,  Pałacem Kultury i Nauki na czele. Deklarowanym celem istnienia tych instytucji – podobnie jak w przypadku samego socjalistycznego państwa – było wychowanie nowego człowieka m. in. poprzez  pracę masowo-polityczną, propagandę produkcyjno-techniczną, amatorską działalność artystyczną, organizację wypoczynku i rozrywki, pracę z dziećmi, agitację poglądową i pracę biblioteczną3.
Mecenat kultury w PRL-u zmonopolizowany był całkowicie przez państwo, więc wszystkie domy kultury miały charakter państwowy i podlegały Ministerstwu Kultury i Sztuki.

Po początkowej ofensywie ideologicznej, która miała służyć całkowitemu przemodelowaniu wszelkich funkcjonujących w kulturze wartości, wraz z odwilżą zainicjowaną śmiercią Stalina4, sytuacja zaczęła się zwolna zmieniać. Po roku 1956 zerwano z drobiazgowym ingerowaniem w sprawy treści  i warsztatu twórczego ze strony czynników administracji państwowej i aparatu partyjnego5. Niemniej jednak wszelkie działania uczestników aktywności objętych patronatem domów kultury do końca PRL-u pozostawały pod kontrolą odpowiednich, związanych z władzą czynników i wymagały stosownej koncesji, a inicjatywa dotycząca zakładania poszczególnych, funkcjonujących w ramach tych instytucji sekcji, należała do pracowników etatowych, co degradowało funkcję pozostałych uczestników omawianej działalności do roli odbiorców przygotowanej dla nich oferty6. Podejście takie stało w opozycji do modelu znanego sprzed wojny, kiedy to masowo zakładano tak zwane domy społeczne, umożliwiające mieszkańcom Polski swobodną realizację spontanicznie podejmowanych inicjatyw. Domy te miały wówczas służyć umożliwieniu samodzielnego sięgania po wartości kultury i zachęcać do oddolnego proponowania i podejmowania najrozmaitszych działań. Jak zauważyła Ewa Bobrowska, uczestnicy owej działalności, odwrotnie niż w PRL-u, nie mieli stanowić biernego obiektu oddziaływania, ale jego aktywny podmiot7. Głębokie zakorzenienie potrzeby owej podmiotowości w polskiej tradycji, w połączeniu z erozją systemu komunistycznego, który po dziesięcioleciach uciążliwego eksperymentu oraz szeregu spektakularnych przesileń (1956, 1968, 1970, 1976, 1980, 1981), stawał się coraz mniej odporny na oddziaływanie kształtującego się od połowy lat siedemdziesiątych poza oficjalnym nurtem, społeczeństwa obywatelskiego, spowodowało, że w latach osiemdziesiątych oddolne inicjatywy zaczęły owocować powolnym powrotem do normalności i ustępowaniem pola entuzjastom rozmaitych tematów, nie do końca współgrających z tematyką odpowiadającą założeniom ideologicznym polityki państwa. Działalność fanów amerykańskiej popkultury, reprezentowanej tak spektakularnie przez Star Wars, stanowi jeden z dowodów owego procesu.
Jak mieliśmy okazję zauważyć podczas przeglądu prasowych ogłoszeń na temat fandomu, miejscem, gdzie największe sukcesy odnotowali miłośnicy „Gwiezdnych wojen”, był Brzeg.

    
1. a) Artykuł z “Dziennika Zachodniego” z 13 maja 1945; b) Plakietka BDK; c) list do rodziców uczestnika zajęć domu kultury.

Brzeski Dom Kultury miał8 swoją siedzibę przy ulicy Mlecznej 5, w budynku byłego Teatru Miejskiego, który działał w latach 1821-1944. W roku 1956 budynek poddano gruntownemu remontowi, zakończonemu wiosną 1967, kiedy to oddano go do dyspozycji mieszkańców, już jako dom kultury. W ofercie tej instytucji znalazły się rozmaite sekcje i koła zainteresowań, takie jak na przykład klub fotograficzny i filmowy, sekcja tańca towarzyskiego, plastyczna, teatralna, wokalno-muzyczna, czy wreszcie sekcja gier i modelarska afiliowana przy klubie fantastyki. Dom kultury organizował też koncerty w ramach „Małego Jazzu nad Odrą”, a także koncerty muzyki rockowej i warsztaty artystyczne. W budynku instytucji mieściło się również kino stanowiące bazę dla działającego tam dyskusyjnego klubu filmowego.

W  latach siedemdziesiątych działalność w ramach Brzeskiego Domu Kultury rozpoczął klub znany dzisiaj jako Astron, o którym pierwszą wzmiankę znajdujemy w niezawodnym „Świecie Młodych”. Ówczesny prezes Dariusz Mazur informował wówczas o jego założeniu, a także o tym, że korzystając z informacji zamieszczonych w „Młodym Techniku”, członkowie klubu wykonali samodzielnie dwa przyrządy obserwacyjne: kwadrant słoneczny i trójkąt paralaktyczny, co zaowocowało podjęciem obserwacji nieba prowadzonej co trzy dni z dachu jednego z brzeskich budynków. Co ciekawe, klub ten według relacji prezesa, prowadził nie tylko dziennik dokonywanych obserwacji, ale także korespondencję z „ośrodkiem badań w USA – NASA”9. W artykule podano listę członków klubu, a także adres – wówczas jeszcze nie  Brzeskiego Domu Kultury, lecz prawdopodobnie prywatny adres prezesa, i zaapelowano do osób interesujących się astronomią o kontakt. W tekście pojawiła się także prośba skierowana do redakcji „Świata Młodych” o zamieszczenie w „Tomiku”10prostego modelu lunety11 – chodziło zapewne o instrukcję wykonania takiego przyrządu, gdyż do tej pory korzystano z pożyczonej od jednego z kolegów lornetki. Zanim w nazwie klubu pojawiły się słowa science fiction, przeszła ona krótką ewolucję, począwszy od przywołanego w anonsie „Klubu Astronautów”, poprzez „Klub Miłośników Astronautyki im. M. Hermaszewskiego”, aż po „Klub Miłośników Astronomii, Astronautyki i Science Fiction Astron”12, pod którą to nazwą, z dość długą przerwą – będącą  m.in. efektem zaistniałych w 1989 r. zmian ustrojowych – funkcjonuje do dzisiaj.

Oferta Brzeskiego Domu Kultury stanowiła ciekawą alternatywę dla młodych ludzi, którzy nie potrafili znaleźć interesującej rozrywki poza murami tej instytucji, gdyż szara rzeczywistość ówczesnych czasów w takowe nie obfitowała. Dla osób interesujących się fantastyką jednym z wabików musiała być dobrze zaopatrzona biblioteka klubu fantastyki, w której odnaleźć można było nie tylko wydawnictwa głównego obiegu – o które wcale nie było łatwo na rynku księgarskim –  ale także wydania klubowe literatury zachodniej, nieoferowane na oficjalnym rynku wcale. Nic więc dziwnego, że dla wielu miłośników fantastyki pomieszczenia domu kultury wykorzystywane przez klub Astron stały się – cytując słowa Jacka Horęzgi – drugim domem.

 
2. Tablica – banner i plakietki klubowe.

 Jacek Horęzga należał do Astrona już w roku 1980, a cztery lata później stał się inicjatorem powstania działającego w ramach tego klubu Fanklubu Star Wars Falcon. Jak opisuje tę sytuację w wywiadzie udzielonym na potrzeby filmu dokumentalnego Wojna gwiazd, idea założenia fanklubu zrodziła się spontanicznie podczas lekcji miernictwa w jednej z sal Technikum Elektrycznego w Brzegu. Pomysł zaświtał mu, kiedy przeglądał pod ławką rozmaite materiały, wśród których znalazła się prawdopodobnie strona zagranicznego czasopisma, na której figurowało słowo „Fanclub”. Ojcem chrzestnym Falcona okazał się, obecny na tej samej lekcji, Piotr Nowicki, który zaproponował nazwę. Działalność klubu została zainaugurowana w pierwszej połowie 1984 roku, a wkrótce pojawiły się przywoływane już w naszym cyklu anonse w „Świecie Młodych”13, a także jedno ogłoszenie, opublikowane w gazecie, której dzisiaj nie potrafimy zidentyfikować, gdyż żaden z członków klubu nie przypomina sobie jej tytułu. Wycinek prasowy zawierający treść ogłoszenia, który ocalał do dzisiaj, nie posiada niestety charakterystycznych cech pozwalających zidentyfikować źródło. Treść anonsu pozwala poznać założenia dotyczące przewidywanego wówczas charakteru działalności klubu:

Zarząd Klubu Miłośników Astronomii, Astronautyki i Science Fiction powiadomił nas o powstaniu przy tym klubie FAN CLUBU „Gwiezdnych wojen”: „Falcon”. „Stawiamy sobie za zadanie m. in. popularyzację filmów z gatunku SF, w szczególności „Gwiezdnych wojen” Lucasa. Odpiszemy na każdy list, po dołączeniu zaadresowanej koperty ze znaczkiem.” Adres: Brzeski Dom Kultury, KMAAiSF „Astron”, ul. Mleczna 2-3, 49-301 BRZEG (z dopiskiem „FALCON”)14.

Skala odzewu zaszokowała ogłoszeniodawcę, bowiem w krótkim czasie nadeszły setki odpowiedzi. Niestety dziś nie możemy poznać ich treści, ponieważ nie dysponujemy archiwum fanklubu. Uległo ono zniszczeniu, gdyż u progu zmian ustrojowych pojawiły się pogłoski, że ktoś – być może urząd skarbowy – zainteresował się działalnością klubu, w ramach której rozprowadzano wśród korespondentów rozmaite gadżety, a przestraszony nimi, niedoświadczony wówczas Horęzga, spalił prawie wszystkie ślady swej „gospodarczej” działalności. Ocalała tylko jedna teczka, zawierająca dziesiątki listów od jednej z korespondentek.

Aby nie pozostawić listów bez odpowiedzi, należało przedsięwziąć spektakularne środki. Pomogło tutaj doświadczenie biurowe pracującej jako księgowa mamy Jacka Horęzgi, która podpowiedziała, w jaki sposób należy prowadzić archiwum, oraz pomogła w redagowaniu „Biuletynu Informacyjnego”, stanowiącego swego rodzaju zbiorczą odpowiedź na wszystkie listy. Biuletyn tworzono przy użyciu zakupionej w spółdzielni Kółek Rolniczych używanej maszyny do pisania. Przy użyciu kalki można było za jednym zamachem przygotować 5 egzemplarzy pisma, ale że liczba członków klubu liczyła niemal 300, operację przepisywania każdej strony trzeba było powtórzyć 60 razy15. W przepisywaniu pomagała rodzina założyciela i zarazem prezesa fanklubu, oraz jego, posiadający podstawową umiejętność maszynopisania, znajomi.

Z losem owej maszyny do pisania wiąże się ciekawa anegdota, dająca obraz czasów, w których rozgrywa się nasza opowieść. Jacek Horęzga jako działacz klubowy udzielał się nie tylko w Falconie, ale także na i innych polach fandomowego życia – brał między innymi udział w wielu zlotach i konwentach miłośników fantastyki. Na jeden z nich zabrał swoją maszynę z myślą o jej użyciu celem przygotowania matryc konwentowego informatora. Niestety podczas podróży został zatrzymany przez milicję, która w toku rutynowej kontroli „ujawniła” fakt przewożenia sprzętu poligraficznego. Maszynę zarekwirowano i nigdy już nie powróciła do właściciela16. A jednak, można uznać, że prezesowi dopisało szczęście, bowiem przygoda ta mogła skończyć się gorzej. Mimo odwołania stanu wojennego, przez kilka lat obowiązywało drakońskie prawo, pozwalające surowo karać  za posiadanie jednego nawet nielegalnego druku, nie mówiąc już o środkach ich wytwarzania, za które uważano także zwykłe maszyny do pisania17. Jak pisze Jerzy Holzer, wystarczyło, by milicja drogowa podczas rutynowej kontroli znalazła jedna gazetkę czy ulotkę, aby kolegium uznało samochód za „przedmiot służący do przewozu nielegalnych druków” i orzekło jego przepadek. Od orzeczenia takiego nie było odwołania”18Najwyraźniej w tym przypadku milicjant potrzebował po prostu maszyny do pisania, więc ją zabrał, a sprawa nie trafiła na kolegium19.

  
3. a) Teczka członka-korespondenta fanklubu Falcon; b) Dokumenty Jacka Horęzgi.

Stałych członków korespondencyjnych fanklubu było około trzystu. Każdy z nich otrzymywał swoją „teczkę”, która powstawała przez złożenie na pół arkusza papieru w formacie A3. Na zewnętrznej stronie tak powstałej okładki naklejano zdjęcie klubowicza-korespondenta oraz zapisywano jego dane, takie jak numer legitymacji, imię, nazwisko, wiek i adres, a do środka wkładano korespondencję. W miarę upływu czasu teczki stawały się coraz grubsze, gdyż powodów do słania listów nie brakowało. Obok wymiany uwag dotyczących ulubionego filmu, proszono o nadsyłanie rozmaitych materiałów, a fanklub bardzo chętnie pomagał korespondentom w ich nabywaniu. Największą popularnością cieszyły się wydania klubowe książek Gwiezdne wojnyImperium kontratakuje oraz Powrót Jedi, nagrana na kasety magnetofonowe ścieżka muzyczna z filmów, a także fotokopie zdjęć zamieszczonych wcześniej w polskiej i zagranicznej prasie. Zdjęcia te, przypominające omawiane wcześniej fotografie, które dostępne były na bazarach czy w poznańskim Fotoplastykonie20, wykonywali i powielali samodzielnie członkowie brzeskiego Falcona. Korzystali oni z zasobów mieszczącego się piętro wyżej niż siedziba fanklubu klubu fotograficznego, który stwarzał dostęp do bardzo dobrych aparatów Zenith, Practica czy Canon oraz wszelkiego niezbędnego sprzętu, pozwalającego wykonywać kopie, a także wywoływać i powielać zdjęcia. Dla klubowiczów cały koszt przedsięwzięcia zamykał się w kwocie niezbędnej do zakupu papieru fotograficznego – wszelkie odczynniki dostępne były w klubie.

Wykonywane w klubie fotograficznym fotokopie materiałów prasowych i innych zdjęć powstawały nie tylko po to, by sprzedać je korespondentom, ale wykonywano je także na własne potrzeby. Zdarzało się, że poszczególni klubowicze pożyczali sobie lub kupowali od siebie nawzajem wykonane już repliki, po to by wytworzyć z nich odbitki kolejnej generacji i odprzedać kolegom, którzy wcześniej nie mieli do nich dostępu. Ci z kolei robili następne kopie kopii, i przekazywali je dalej. Zapotrzebowanie na tego typu gadżety było w owych czasach spore.

Wśród ciekawszych pamiątek owej działalności znajdują się zachowane do dzisiaj w kolekcji Jacka Horęzgi zdjęcia wykonane w kinie, a przedstawiające sceny z Imperium kontratakuje, oraz fotokopia listu przysłanego przez oficjalny Fanklub Star Wars z USA do jednego z klubowiczów w odpowiedzi na podjętą przez niego próbę kontaktu.

Korespondencja stanowiła podstawową formę działania Falcona, który nie tylko umożliwiał fanom z całej Polski zakup pożądanych gadżetów, ale także proponował inne formy działań, zachęcając do aktywności. W roku 1985 zorganizowano dwa konkursy, które zaowocowały powstaniem pamiątek, stanowiących dzisiaj świadectwo zainteresowania tematem ludzi z całej Polski. Aby wziąć udział w pierwszym z konkursów, należało nadesłać projekt plakatu do któregoś z filmów Trylogii, a w drugim proszono o nadsyłanie literackiej kontynuacji zakończonego wówczas na Powrocie Jedi cyklu. Do dzisiaj ocalało około trzydziestu prac plastycznych oraz pięć rękopisów, z których dwa mają objętość solidnej powieści21. W konkursach uczestniczyła przede wszystkim młodzież w wieku 12-19 lat, ale trafiają się także prace dzieci od lat 7. Konkurs, w jury którego zasiadał między innymi instruktor koła plastycznego Ryszard Grochowski, zwieńczony  został wernisażem, podczas którego nadesłane prace zaprezentowano brzeskiej publiczności.


4. Kilka, spośród nadesłanych do Falcona prac.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Falcon współpracował ze „Światem Młodych” i ufundował nagrody w organizowanym przez gazetę konkursie na recenzję Gwiezdnych wojen. Członkom fanklubu powierzono także zadanie wyboru najlepszego spośród 24 tekstów, wyselekcjonowanych wstępnie przez  redakcję. Wśród nagrodzonych prac znalazła się recenzja pióra Jerzego Poprawy, który jak się później okazało, działał w światku miłośników Star Wars i podczas jednej z wypraw na giełdę w „Pałacyku” przy ulicy Kościuszki we Wrocławiu, gdzie sprzedawał kolekcjonerskie materiały, zawarł znajomość z klubowiczami z Falcona, którzy odwiedzili to miejsce – podobnie jak on – powodowani starwarsową pasją. W roku 1990  Poprawa wydał powieść zatytułowaną Piloci purpurowego zmierzchu22, a kilka lat później został redaktorem – w końcu też naczelnym – czasopisma CD-Action23. A skoro musnęliśmy już temat gier komputerowych i przywołujemy nazwiska osób związanych z klubem, warto wspomnieć, że jednym z członków Falcona był także mieszkający w Brzegu Ryszard Chojnowski, znany dzisiaj jako Rysław – tłumacz związany z produkcją gier komputerowych, który prowadzi interesujący blog o nazwie „Grysław”, gdzie umieszcza podcasty, stanowiące de facto zapis prowadzonych przez niego audycji radiowych24.

Obok działalności związanej z korespondencją i zaspokajaniem potrzeb miłośników Sagi spoza Brzegu, miejscowi fani podejmowali i inne działania. Nie  ustalono, co prawda, stałego terminu spotkań członków Fanklubu, ale spotykali się oni często, niejako przy okazji działań związanych z aktywnością w klubie Astron, a także prywatnie, poza klubem, gdyż była to po prostu grupa kolegów. Niektórzy z nich, jak np. Jacek Horęzga, odwiedzali siedzibę fanklubu prawie codziennie, gdyż zdarzało się, że z powodu niedogodnych warunków mieszkaniowych odnajdowali tam lepsze warunki do realizowania swych fantastycznych potrzeb niż w domu.

Zasoby klubu pozwalały na realizację rozmaitych aspiracji – dostępność pomieszczeń, literatury i sprzętu stwarzała dogodne warunki rozmowy i wymiany myśli, tworzenia kolekcji, organizowania wystaw czy realizacji takich ambitnych projektów jak kręcenie filmu.

Dom kultury dysponował kamerą Krasnogorsk umożliwiającą nagrywanie filmu na taśmę celuloidową o szerokości 16 mm, co fani Gwiezdnych wojen skrzętnie wykorzystali, by nakręcić jeden z pierwszych polskich fanfilmów ukazujący scenę pojedynku Luke’a Skywalkera z Darthem Vaderem. Jacek Horęzga, w masce przeciwgazowej i odpowiednim płaszczu, odgrywał rolę Dartha Vadera, a Ryszard Kurzelowski wcielił się w postać Luke’a Skywalkera. Efekty specjalne naniesiono – jak na rasowy film przystało – w procesie postprodukcji, to znaczy już po wywołaniu filmu. Proces polegał na ostrożnym zdrapaniu żyletką emulsji w miejscu, gdzie uwidocznione były służące za miecze kije od szczotek, osadzone w uchwytach wykonanych z latarek. Przechodzące przez wydrapane szczeliny światło projektora pozwalało wytworzyć wrażenie, że bohaterowie posługują się prawdziwymi mieczami świetlnymi.

Ryszard Kurzelowski, choć nie ma go już dzisiaj wśród nas, zapisał się wyraźnie w pamięci brzeskich fanów oraz odcisnął piętno w historii fandomu. Jak wspomina Jacek Horęzga, był on na tyle obrotny i przedsiębiorczy, że zdołał zgromadzić niezbędną sumę i zakupił drogą pocztową pierwszy w Brzegu magnetowid, dostarczony przez firmę zajmującą się zaopatrywaniem muzyków w odpowiedni sprzęt z RFN-u – Langowski Export. Magnetowid ów posłużył klubowiczom do organizowana „nieoficjalnych” pokazów dzieł światowego kina w siedzibie klubu Astron. Niestety już podczas trzeciego pokazu, kiedy prezentowano Kaligulę Tinto Brasa, ktoś „życzliwy” zgłosił milicji fakt nielegalnego prezentowania „filmu pornograficznego”, co skończyło się nalotem i konfiskatą sprzętu oraz pobraniem odcisków palców osób „zamieszanych w aferę”.

Wśród gadżetów, które zbierano w Brzegu, prym wiodły zdjęcia i artykuły prasowe. Imponujące archiwum stworzył Piotr Nowicki, który zapełnił gruby zeszyt formatu A4 nie tylko reprodukowanymi fotografiami i wyciętymi z prasy artykułami, ale także wypełnił niektóre strony własnoręcznie przepisanym tekstem artykułów, których nie udało mu się na stałe pozyskać w formie papierowej. Wszystkie teksty odpowiednio opisał, dzięki czemu łatwo dziś odnaleźć źródło znanych ogólnie w środowisku fanów publikacji, które do tej pory krążyły w Internecie w postaci skanów bliżej niezidentyfikowanych wycinków.

  
5. a) Zeszyt Piotra Nowickiego, b) Piotr Nowicki wśród kolegów.

Nietypowym gadżetem, którego istnienie daje świadectwo prawdziwej fascynacji światem odległej galaktyki, jest sporządzone za pomocą magnetofonu szpulowego nagranie ścieżki dźwiękowej filmu, którego jeden z członków klubu dokonał w kabinie projekcyjnej kina, gdzie wpuścił go zaprzyjaźniony operator. Brzescy fani wielokrotnie słuchali wyekstraktowanego w ten sposób z Gwiezdnych wojen dźwięku, wyobrażając sobie sceny z filmu lub oglądając przygotowane wcześniej zdjęcia.

Udział w pracach klubu zaowocował przyjaźniami i znajomościami, które w wielu przypadkach trwają do dziś. Oprócz materialnych pozostałości młodzieńczej przygody, o których mowa powyżej, pozostały wspomnienia z licznych wyjazdów, konwentów, projekcji filmów zarówno kinowych, jak i tych mniej oficjalnych, podczas pokazów wideo.

Wyjazdy te owocowały kontaktami z innymi klubami i poszerzaniem wiedzy na interesujące miłośników fantastyki tematy, a cała historia pozyskiwania owej wiedzy i przedmiotów związanych z gwiezdnowojenną pasją, stała się dowodem na to, że kultura – także popularna – jest fenomenem, którego nie sposób kształtować propagandą, nakazami i zakazami.

Materialne warunki życia w późnym PRL-u zdawały się nie zachęcać do oddawania się błahym w ogólnym rozumieniu pasjom, którym nie sprzyjała ani ekonomiczna, ani ideologiczna presja. Polityczne wrzenie, skutkujące ograniczaniem obywatelskich swobód, niekiedy terrorem i wybijaniem nieprawomyślnych pomysłów z głowy za pomocą milicyjnej pałki, nie przeszkodziło jednak ludziom zajmować się tym, co sami uważali za ważne.

Komunistyczna władza próbowała stworzyć nowego człowieka. A jednak człowiek wciąż pozostaje taki, jaki był u zarania dziejów, podatny przede wszystkim na wpływ epickich, osadzonych w tradycji snucia historii opowieści przy których nawet najbardziej wyszukana propaganda wygląda ubogo. To w barwnych mitach o przygodach bohaterów, a nie w rządowych dekretach, znajduje dla siebie od zawsze wzorce i mądrości, choćby były one głęboko ukryte pod warstwą patosu, sentymentalizmu albo, jak dziś, efektów specjalnych. Ludzkiej duszy nie można zmienić nakazami i przemocą, bo taka jest nasza natura. Jak powiedziała księżniczka Leia do Tarkina: im silniej zaciśniesz pięść, tym więcej gwiezdnych układów prześlizgnie ci się między palcami.

Jakub Turkiewicz
Korekta: Anna Tess Gołębiowska

Przypisy:

  1. [B.A.], [B.T.], Notka na temat otwarcia Domu Kutury Kolejarza, w „Dziennik zachodni”, nr. 61 z 15.04.1945 r.
  2. [B.A.], Pierwszy dom kultury w Polsce adresowany do młodzieży, „Dziennik Zachodni” z 17.05.1945.
  3. W. Więcki, Funkcja społeczna i organizacja domu kultury, Warszawa 1979
  4. 5 marca.1953 r.
  5. Józef Skrzypiec, Polityka kulturalna Polski Ludowej, Warszawa 1985, s. 96.
  6. A. Etmanowicz, Krótka historia domów kultury w Polsce, [w:] Zoom na domy kultury, red. M. Białek-Graczyk, Warszawa 2009, s. 19.
  7. E. Bobrowska, Przemiany modelowe instytucji domu kultury, Kraków 1997, s.95.
  8. Mieści się tam nadal, od 1992 r. pod nazwą Brzeskie Centrum Kultury.
  9. D. Mazur, Kto chce korespondować z „Klubem Astronautów”, „Świat Młodych”, nr 72 z 6.01974 r, s. 4.
  10.  Dział „Świata Młodych” – TOwarzystwo MIłośników Kosmosu.
  11.  Tamże.
  12. J. Horęzga, Fenomen socjologiczny fantastyki na przykładzie działalności jej twórców i miłośników w czasach PRL, [w:] „RED.” Nr 3 z 2012 r., s.16.
  13. Patrz część 13  niniejszego cyklu.
  14. Wycinek prasowy z kolekcji Jacka Horęzgi.
  15. J. Horęzga, Fenomen socjologiczny…, s. 21.
  16. Tamże.
  17. Chociaż stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983, sejm przyjął dzień wcześniej „szczególną regulację prawną w okresie przezwyciężania kryzysu społeczno-ekonomicznego”, która miała obowiązywać dwa i pół roku i de facto utrzymywała w nieco tylko złagodzonej formie przepisy stanu wojennego, a w niektórych przypadkach wprowadzała nawet nowe obostrzenia; J. Holzer, K. Leski, Solidarność w podziemiu, Łódź 1990, s. 72.;. W 1984 roku wprowadzono kolejną ustawę o „szczególnej odpowiedzialności karnej”; Tamże, s. 102; W ustawodawstwie tym szczególną uwagę zwracano na przeciwdziałanie rozpowszechnianiu niekoncesjonowanych informacji, a rozprowadzanie nielegalnych druków obwarowano poważnymi konsekwencjami, od wysokiej grzywny do kary trzyletniego aresztu. Złą sławę zyskał artykuł 282a dotyczący przyspieszonego trybu rozpatrywania podobnych spraw, który w opozycyjnej prasie nazywano gumowym, ponieważ pozwalał on karać za „próbę wywołania niepokojów”, nie określając działań, które jako taka próbę należało rozumieć, a zatem można go było wedle uznania rozciągać na najrozmaitsze wykroczenia. W związku z tym orzekano wysokie kary nawet za posiadanie kilku  zaledwie ulotek, imputując oskarżonym chęć rozpowszechniania wrogich państwu i ustrojowi informacji; Tamże, s.105.
  18. J Holzer, K. Leski, Solidarność w…, s 124; W 1986 roku wprowadzono do kodeksu wykroczeń punkt 52a, pozwalający karać grzywną do 50 tys. zł lub trzymiesięcznym aresztem m. in. za druk lub kolportaż nie cenzurowanych wydawnictw, a kolegiom przyznano prawo orzekania przepadku „przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa”; tamże.
  19. Mniej szczęścia miał np. właściciel forda Granady, który przewoził nielegalne druki w okolicach Poznania i został skazany przez kolegium na karę „główną” w postaci grzywny wysokości  50 tys. zł i „dodatkowo” odebrano mu samochód wart 5 milionów złotych. Było to w czasach, kiedy Mały Fiat wart był na rynku około 1 mln. zł[1]. Podobne orzeczenia wydawano aż do czasu porozumień okrągłego stołu, Tamże.
  20. Więcej o zdjęciach w części 7 niniejszego cyklu.
  21. Materiały te znajdują się w moim archiwum.
  22. J. Poprawa, Piloci purpurowego zmierzchu, Gliwice 1990.
  23. Więcej: https://starekonie.wordpress.com/2017/07/19/wywiad-redaktor-naczelny-cd-action-jerzy-poprawa/
  24.  Więcej: Rysław.pl

Ilustracje:

1. a) [B.A], Pierwszy w Polsce Dom Kultury dla młodzieży, “Dziennik Zachodni”, 13.03.2945; b) Plakietka z kolekcji Jacka Horęzgi; c) List z archiwum J. Horęzgi.
2. Fot. J. Horęzga.
3.a) Teczka członka-korespondenta z kolekcji Jacka Horęzgi, fot. R. Salamończyk; b) Legitymacje i inne dokumenty wydane przez Brzeski Dom Kultury, fot. J. Horęzga.
4.Prace biorące udział w konkursach organizowanych przez fanklub Falcon. Fot.arch. aut.
5. a) Zeszyt Piotra Nowickiego, fot. R. Salamończyk; b) Fotografia z arch. J. Horęzgi.

<<< Poprzedni odcinek | | Następny odcinek >>>

Share.

Contact Us