Nowa odsłona młodzieżowego postapo
Żar jest miastem, które powstało, by uratować ludzkość – a przynajmniej pewną grupę ludzi. Problem jednak w tym, że – odcięte od zewnętrznego świata – musiało być całkowicie samowystarczalne. Osoby, które zaprojektowały i wybudowały Żar, zostawiły jego przyszłym mieszkańcom przepastne magazyny, wiedząc jednak, że te wystarczą na niewiele ponad 200 lat. Budowniczowie mieli świadomość, że tyle wystarczy, by mieszkańcy mogli opuścić miasto-schron… ale instrukcja opuszczenia go zaginęła.
O wydawnictwie Nowa Baśń słyszałam wiele ciepłych słów, ale książka „Miasto żaru” autorstwa Jeanne DuPrau to pierwsza powieść z oferty tej oficyny, po którą miałam okazję sięgnąć. Nie rozczarowałam się.
„Miasto żaru” to pierwszy tom „Kronik żaru” – postapokaliptycznego cyklu dla młodzieży. Fabułę śledzimy z punktu widzenia dwojga dwunastolatków: Liny i Doona. Oboje właśnie zakończyli naukę i otrzymali pierwszy zawodowy przydział. Oboje zmagają się z problemami, które w Żarze są codziennością – brakami zapasów czy przerwami w dostawach prądu i związaną z nimi nieprzeniknioną ciemnością. Bohaterów różni natomiast podejście do rzeczywistości – Lina myśli o tym, by wykonywać ciekawą pracę i rozwijać swoje hobby, Doon natomiast jest przekonany, że burmistrz Żaru zataja przed mieszkańcami skalę problemów miasta i jest zdeterminowany, by zmienić przyszłość swojej społeczności. To właśnie dlatego Lina zwraca się do niego, gdy odkrywa dziwną instrukcję – zbyt zniszczoną, by odczytać konkretne słowa i odkryć jej znaczenie.
Jeanne DuPrau zaprezentowała naprawdę ciekawą wizję przyszłości – choć pewne kwestie wydają się początkowo dość naiwne (ogrom wiedzy przepadł w ciągu zaledwie dwóch stuleci), z czasem okazuje się, że całość została gruntownie przemyślana, po prostu autorka nie od razu odkryła wszystkie karty. Fabuła skonstruowana jest w ciekawy sposób – po zapoznaniu się z prologiem czytelnik wie, że ważną rolę w fabule odegrają instrukcje opuszczenia Żaru, więc od razu domyśla się, co tak naprawdę odkryła Lina, ale jednocześnie nie ma pojęcia, co zawierają instrukcje oraz dokąd zaprowadzą bohaterów. Nie wiemy też, dlaczego właściwie Żar musiał zostać wybudowany, jak wiele takich lub podobnych miejsc powstało i z czym musiała mierzyć się ludzkość – ba, nie wiemy, kiedy właściwie wydarzyła się katastrofa i jak daleko w przyszłość sięga fabuła powieści. Gdy dochodzi do tego konieczność rozstrzygnięcia intryg rozgrywających się w Żarze, otrzymujemy wiele zagadek, które będziemy próbowali rozwiązać wraz z Liną i Doonem.
Z jednej strony świat stworzony przez Jeanne DuPrau jest naprawdę interesujący – autorka udowadnia, że nawet w popularnym gatunku postapokaliptycznego young adult wciąż można powiedzieć coś nowego – z drugiej przedstawiony w sposób prosty, przystępny dla młodego czytelnika. Powieść nie jest drastyczna i niesie ze sobą raczej nadzieję niż depresyjny nastrój, a przede wszystkim – dreszczyk emocji związany z rozwiązywaniem kolejnych zagadek. Kolejną zaletą „Miasta żaru” jest nietypowy humor – np. fragmenty encyklopedii próbujących rozwikłać znaczenia idiomów, które pozostały po poprzednich pokoleniach, a które dla mieszkańców Żaru są całkowicie abstrakcyjne.
„Miasto żaru” bez wątpienia jest skierowane do młodszego czytelnika, prawdopodobnie równolatka głównych bohaterów, ale pochłonęłam powieść jednym tchem i jestem szczerze zainteresowana sięgnięciem po kolejne tomy. Jeanne DuPrau w ciekawy sposób przedstawiła miasto-schron oraz sposób na opuszczenie go, barwnie naszkicowała postaci i ich motywacje, a w finale książki pokazała, że to jeszcze nie wszystkie asy z jej rękawa. Szczerze polecam rodzicom, którzy szukają książkowych prezentów dla swoich pociech – choć dorośli też mogą wynieść z lektury sporo przyjemności. Ja już teraz czekam na kolejny tom „Kronik żaru”.
Anna Tess Gołębiowska
Autorka: Jeanne DuPrau
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Tłumaczył: Adrian Tomczyk
Data wydania: 11 luty 2019
Ilość stron: 318
ISBN: 978-83-65122-37-7