Niedawno podczas pewnego konwentu brałam udział w panelu poświęconemu ukraińskiej fantastyce. Razem z innymi jego uczestniczkami zgodziłyśmy się, że tej ukraińskiej fantastyki w Polsce jest stanowczo za mało – właściwie głównie opowiadania, czy to w antologiach, czy w czasopismach. I proszę – oto wydawnictwo Insignis spełnia marzenia i proponuje pozycję, która w Ukrainie otwiera jeden z najpopularniejszych cyklów „lekkiej” fantastyki.
Ale czy na pewno lekkiej? Czy „Wiedźmy Kijowa” to po prostu urban fantasy, na które Kijów bez wątpienia zasługuje swą bogatą przeszłością i magią przesycającą każdy jego zakątek?
Zanim odpowiem na to pytanie, pozwólcie, że zachwycę się tym, co rzuca się w oczy jako pierwsze. Okładka. Widziałam okładki oryginalnych wydań powieści Łuziny i umówmy się – do pięt nie dorastają tej soczyście (a może jadowicie?) zielonej kompozycji zaproponowanej przez grafika Piotra Sokołowskiego. Nie dość, że okładka jest prześliczna, to jeszcze idealnie oddaje i charakter powieści, i jej bohaterki. Perełka!
Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, przejdźmy więc do wnętrza. Cóż za magiczną przygodę oferuje Łada Łuzina w pierwszej księdze liczącego już kilkanaście tomów cyklu? „Wiedźmy Kijowa” to historia o trzech zupełnie różnych kobietach, które łączy tylko miłość do rodzinnego Kijowa… i nieprzypadkowy przypadek. Pilna studentka Maria jest zakochana w historii i Bułhakowie. Ekscentryczna piosenkarka i performerka Daria marzy o wielkim uczuciu i wielkich przygodach. Z kolei życiowym celem bizneswoman Kateriny jest wygryzienie konkurencji i kolejne skuteczne zamknięcie kwartału. Różne cele, różne charaktery – ale coś sprawia, że wszystkie trzy znajdują się w jednym miejscu w jednym czasie i otrzymują część mocy umierającej wiedźmy. Od tej pory wydarzenia nabierają szalonego tempa: gadające zwierzęta, demony, sabaty i podróże w przeszłość stają się codziennością bohaterek; w tle zaś ojciec Marii szuka czegoś w kijowskich podziemiach, starając się wyprzedzić grupę diggerów-satanistów.
Tutaj potrzebne będzie słowo wyjaśnienia, i to niejedno. Łada Łuzina to nie tylko ceniona pisarka, ale też ekspertka od dwóch tematów: Kijowa i wiedźm. Rodowita kijowianka, swojemu miastu poświęciła cztery książki dotyczące jego cudów, legend i magicznych miejsc. Również obecnie, mimo trwającej wojny, nie ustaje w wysiłkach, by prowadzić swoiste wirtualne wycieczki po swoim mieście i zachowywać je w zbiorowej pamięci. Napisała też dwie książki o ukraińskich kobietach i byciu wiedźmą. Oba te tematy splatają się w „Wiedźmach Kijowa”, co widać w samym tytule. Ale to nie wszystko. W tej powieści znajdziecie niesamowity dialog kultur, a wtedy może jeszcze kultury – ponieważ wydana oryginalnie w 2005 roku historia nie dba zbytnio o rozróżnienie „ukraińskie/rosyjskie”. Jest tu malarz Michaił Wrubel, wielki pisarz Bułhakow czy historyk sztuki Adrian Prachow. Wszyscy trzej doskonale znani choćby studentom rusycystyki – i wszyscy związani z Kijowem. Czytanie „Wiedźm Kijowa” dzisiaj może być zaskakujące, może wywoływać zgrzyt albo nawet dyskomfort – ale pokazuje istnienie wspólnego korzenia, pewnego wschodniosłowiańskiego konglomeratu, który nie skończył się wraz z wlaniem się kultury już-nie-staroruskiej w nurt kultur europejskich pod koniec XVII wieku.
Jeżeli unosicie brwi i zastanawiacie się, co się właśnie w tej recenzji dzieje – zostańcie jeszcze chwilę. Ponieważ najważniejsze w „Wiedźmach Kijowa” jest to, że tę powieść można czytać na dwa sposoby. Z jednej strony to pełne zwrotów akcji i charakternych bohaterów urban fantasy, w którym Kijów żyje i pełni bardzo dosłownie rolę postaci. Na samym początku XXI wieku w Rosji pojawiła się niezwykle popularna seria „Tajne miasto” autorstwa Wadima Panowa – o magicznej Moskwie. „Wiedźmy Kijowa” nasuwały masę skojarzeń z cyklem Panowa, jeśli chodzi o kreację postaci, kaskadę wydarzeń i nienachalny humor. Czy to kijowska odpowiedź na „Tajne miasto”? Odpowiedzi na to pytanie udzieli nam zapewne tylko sama autorka.
Ale jest i druga strona. Ponieważ „Wiedźmy Kijowa” to nie tylko wciągające fantastyczne czytadło, ale też tekst-palimpsest. Przeciętny czytelnik, „nieprzygotowany”, niezanurzony w kulturze Rusi, Ukrainy, Rosji, europejskiego Wschodu (a pewnie dałoby się wymienić jeszcze dwa inne poziomy), będzie się po prostu świetnie bawić, śledząc losy bohaterek i próbując odkryć, czego diggerzy (zwani w przekładzie, skądinąd trafnie, „kopaczami” – czyli ludzie hobbystycznie i niekoniecznie legalnie eksplorujący miejskie podziemia, np. katakumby czy tunele metra) poszukują pod kijowskimi cerkwiami. Lecz czytelnik, który ma wiedzę o kulturze staroruskiej, który dysponuje podstawową wiedzą o kijowskich legendach, który wreszcie zna na wyrywki „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa, odnajdzie w tej powieści nie tylko nawiązania kulturowe, ale też cały dialog – ze słynną powieścią, z postawą Wolanda-Mefistofelesa, z wierzeniami i ich transformacją na przestrzeni lat. Takich smaczków jest pełno, i jestem przekonana, że nawet mój doktorat z literatury i kultury m.in. Rusi Kijowskiej nie pozwolił mi wyłapać wszystkich. Najpiękniejsze zaś jest to, że to nie tylko aluzje literackie. Kulturowy kobierzec jest wpleciony w tkankę powieści, a czytanie „Wiedźm Kijowa” przez jej pryzmat sprawia, że ta historia nabiera nowego smaku i prowokuje wiele filozoficznych pytań. Aż szkoda, że żeby dać czytelnikowi choćby przedsmak tego, czym „Wiedźmy” są, gdy człowiek zna kijowsko-ukraińsko-rusko-rosyjski kontekst, trzeba by upstrzyć całość przypisami i zabić poniekąd przyjemność nieskrępowanej, lekkiej lektury.
Cóż, przekład i wydawanie obcych dzieł na polskim gruncie to sztuka bezustannego wyboru między wiernością wobec zawartości merytorycznej, a oddaniem przyjemności, jaką czytelnik z kultury wyjściowej czerpie z oryginału. Na szczęście „Wiedźmy Kijowa” można – a może i trzeba? – czytać bez żadnej „wiedzy wstępnej”, żadnego wtajemniczenia, jako opowieść, która wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Zazdroszczę Wam, że możecie tę historię przeczytać po raz pierwszy – chciałabym też wrócić do momentu, gdy dopiero odkrywam magiczny Kijów razem z Marią, Darią i Kateriną.
Joanna Krystyna Radosz
Korekta: Adam Gotan Kmieciak
Autorka: Łada łuzina
Tłumaczenie: Gabriela Sitkiewicz
Oprawa: miękka
Wymiary: 140×209 mm
Liczba stron: 656
ISBN: 978-83-67323-18-5
Data wydania: 12/10/2022