Niestety, moje obawy zostały, przynajmniej częściowo, potwierdzone. Akcja w Deadline toczy się nierówno, jest trochę rozwlekła, momentami wręcz chaotyczna. Nie znaczy to oczywiście, że nie intryguje. Ale od początku: Shawn nie może się pozbierać po śmierci Georgii i Buffy; co więcej, rozmawia z duchem siostry, wprowadzając swoich kolegów w konsternację. Pewnego dnia w jego mieszkaniu/bazie wypadowej „Przeglądu Końca Świata” zjawia się Kelly, naukowiec z CZZC (Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom), która ukartowała własną śmierć, aby uciec. Badała ona zespół rezerwuarowy – pochodną wirusa Kellis-Amberlee (potocznie: zombie) i odkrycia sprawiły, że jest ścigana przez wszystkich chcących zachować jej działalność w tajemnicy. Shawn i jego wesoła drużyna z wielką podejrzliwością i niechęcią pomagają uciekinierce i wpadają na trop niebezpiecznych informacji.
I tu akcja spowalnia lub inaczej: nie rozkręca się aż do samiutkiego końca. Mason(owie) wraz z ekipą postaci pobocznych podróżują od miejsca do miejsca, rozmawiają z przeróżnymi osobami, sprawiają, że budynki wybuchają, ale nie ma już tego napięcia i uczucia ekscytacji z pierwszego tomu. Taki już los środkowych części, coś wprowadzają, niby coś się dzieje, ale na kulminację i rozwiązanie trzeba czekać do kolejnej. To tak, jakby w Deadline Grant jedynie rozstawiła pionki potrzebne do rozegrania ostatecznej walki w Blackout. I zombie to już tylko tło. Nie czuć zagrożenia, w Feed wręcz namacalnego.
Niektóre postacie, jak Shawn i Mahir, znane są czytelnikowi z Feed. Ci zostali już tam scharakteryzowani i autorka zdecydowała, że na więcej opisów nie ma czasu. Nowi lub niezbyt znani bohaterowie nie dostali tak wyrazistych osobowości i w konsekwencji mało obchodził mnie ich los (a chciałam dowiedzieć się więcej o Alaricu). Mason gra tu główne skrzypce, jego olbrzymie problemy rozpychają fabułę aż do granic. Rozmawia ze zmarłą siostrą, ma napady schizofrenii i zachowuje się agresywnie wobec wszystkich. Kilka razy powtarza, że nie ma problemu z pobiciem współpracowników. Dlatego dziwię się „przyjaciołom” Shawna; temu, że z nim zostali i że wytrzymują z niestabilnym emocjonalnie i psychicznie szefem zespołu. Lojalność swoją drogą, ale on zwyczajnie stanowi zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Poza tym… Śmierć Georgii była naprawdę mocnym, niespodziewanym elementem Feed, ale czytelnik nie może odczuć braku bohaterki, bo ona tak naprawdę nie odeszła. Jej poświęcenie straciło na emocjonalności. Zwyczajnie my – fani – nie mieliśmy możliwości potęsknić.
SQN wykonało dobrą robotę z wydaniem, a tak oceniam produkty, które nie różnią się zbytnio od oryginału. Okładka pasuje do jedynki, a grubość (jak nadmieniłam, autorka spokojnie mogła obciąć kilkadziesiąt stron) imponuje na półce. Tłumaczenie jest porządne, ale korekta nie wyłapała kilku literówek. Poza tym mogę się przyczepić tylko do nadmiaru pochwalnych opinii na skrzydełkach. Nie lepiej już było dać zapowiedź Blackout?
Powiem tak: choć pomysłem, jakością i napięciem Deadline daleko do jedynki, to w dalszym ciągu czyta się go przyjemnie. Brakowało mi trochę wszechobecnej grozy wywołanej przez zombie, tak fantastycznie przedstawionej w Feed, tu zastąpionej paranoją dotyczącą CZZC ale jak już wspomniałam, godziny spędzone nad drugą częścią trylogii „Newsflesh” nie będą zmarnowane. Końcówka zachęca cliffhangerem, choć sceptycy (w tym i ja) mogą powiedzieć, że została przesadzona i „niespodziankę” można było wywąchać z kilku kilometrów.
Mimo zgrzytów, polecam!
P.S. Według Miry Grant apokalipsa zombie nastąpi już w tym roku! Więc szykujcie swoją broń, ostrzcie siekierki i nie pozwólcie, żeby jakiś nieumarlak napluł Wam w twarz!
Diana „Mongfind” Cereniewicz
Korekta: Anna „Kresyda” Drwal
Wydawnictwu SQN
Tytuł: Złodziejska magia
Autor: Mira Grant
Tytuł oryginału: Deadline
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Data wydania: 23 października 2013
Format: 145 x 205 mm
Liczba stron: 504
ISBN: 978-83-7924-066-1