Nakręcony przez sławnego hollywodzkiego operatora, Wally’ego Pfistera, debiutującego w roli reżysera, film opowiada historię genialnego naukowca, doktora Willa Castera (Depp), który pracuje nad stworzeniem sztucznej inteligencji będącej odczuwać emocje, upodabniając się tym samym do ludzi. Niestety, zanim jest w stanie zakończyć swoje badania, zostaje zaatakowany przez walczących z technologią terrorystów (na których czele stoi niezwykle popularna ostatnio Kate Mara, znana z „House of Cards” i już niedługo „Fantastycznej Czwórki”). Zdesperowana Evelyn Caster (Rebecca Hall), nie chcąc stracić męża, podejmuje decyzję o przeniesieniu jego świadomości na dyski komputerowe zanim ten umrze od odniesionych ran. Pomaga jej w tym najlepszy przyjaciel i współpracownik Max (w tej roli Paul Bettany). Po początkowej radości z powodzenia eksperymentu, bardzo szybko pojawiają się wątpliwości czy suma wspomnień i danych naprawdę jest Willem Casterem.
„Transcendencja”, która miała duże szanse na przeanalizowanie na ile potrafimy stworzyć maszynę będącą w stanie imitować człowieka, co czyni nas ludźmi i co tak naprawdę oznacza człowieczeństwo, szybko przeradza się w średniej jakości thriller science fiction. Jest to film, który miałby o wiele większe możliwości sukcesu, gdyby twórcy poszli w bardziej subtelną, kameralną stronę. Zamiast tego dostaliśmy rozczarowującą mieszaninę efektów specjalnych i niedopracowanych zwrotów akcji… Podczas gdy ogólny zarys fabuły jest ciekawy, po drodze scenarzysta Jack Paglen napotyka drobne problemy, z którymi nie do końca potrafił sobie poradzić. Bez zdradzania szczegółów akcji, powiem tylko, że momentami zachowanie bohaterów jest troszeczkę nielogiczne i pozbawione sensu.
Nie znaczy to wcale, że film jest zupełnie nie do obejrzenia. Pod względem technicznym i wizualnym jest na co popatrzeć. W każdym niesamowicie dopracowanym ujęciu widać wieloletnie doświadczenie, które Pfister nabył jako operator. Dodatkowo, efekty specjalne w późniejszych scenach robią wrażenie, nawet jeśli nie są powalające. Aktorsko też nie jest źle. Morgan Freeman i Paul Bettany w rolach drugoplanowych poradzili sobie bardzo dobrze z nieco kulejącym scenariuszem a Johnny Depp dość dobrze pokazał różnicę pomiędzy Casterem przed i po wgraniu jego świadomości w komputer. Niestety Rebecca Hall, której powierzono kluczową rolę żony naukowca, Evelyn, przez większość czasu była mało przekonująca. Być może jest to wina materiału, który dostała, jako że jej postać była dosyć płytka i nieskomplikowana; nie wspominając już o tym, że poza pierwszym pomysłem aby przedłużyć „życie” męża, bohaterka pozostała zupełnie bierna w obliczu otaczającego ją świata.
Po obejrzeniu „Transcendencji” miałam mieszane uczucia. Film sam w sobie zły nie był, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że twórcy podjęli kilka błędnych decyzji na etapie koncepcyjnym. Nie da się zaprzeczyć, że przez połączenie egzystencjalnych rozważań o tym kiedy sztuczna inteligencja przestaje być tylko programem komputerowym, a staje się niemal ludzka, ze scenami akcji niemal jak z „Terminatora”, produkcja dużo straciła. Zamiast wykorzystać pomysł, scenarzysta postanowił spróbować zadowolić wszystkich: tych, którzy chodzą do kina na filmy akcji, super efekty specjalne i kilka eksplozji, jak i tych fanów SF, którzy preferują produkcję krytykujące otaczający nas świat i kwestionują niemal filozoficznie zasady, według których żyjemy. W efekcie zamiast hitu, który przemówiłby do konkretnej grupy fanów, dostaliśmy średniej jakości obraz, który nie przemówił do nikogo – a przynajmniej nie do mnie.
Agnieszka „Cala” Siemieńska
Korekta: Matylda Zatorska
sieci Cinema City
Tytuł: Transcendencja
Gatunek: Dramat, Sci-Fi
Czas trwania: 2 godz.
Kraj produkcji: Chiny, USA, Wielka Brytania
Obsada:
Johnny Depp: Will Caster
Rebecca Hall: Evelyn Caster
Morgan Freeman: Joseph Tagger
Paul Bettany: Max Waters
Cillian Murphy: Agent Buchanan
Kate Mara: Bree
Produkcja:
Reżyseria: Wally Pfister
Scenariusz: Jack Paglen
Studio: Alcon Entertainment, DMG Entertainment, Straight Up Films