Nie ma sensu owijać w bawełnę – Milion słońc to równie wciągająca lektura co jej poprzedniczka. Beth Revis po raz kolejny sprawiła, że zostałam wessana przez intrygującą fabułę niczym materia kosmiczna przez czarną dziurę. Autorka co chwilę zaskakuje ciekawymi wątkami, niebanalnymi rozwiązaniami, a przede wszystkim dopracowaną i dopiętą na ostatni guzik wizją. Do tego warto wspomnieć o ciągle obecnym w fabule motywie kryminalnym, który w przypadku tej powieści wręcz ewoluuje, dzięki czemu niezwykle trudno się od niej oderwać chociażby po to, by zrobić sobie herbatę. Wrażenia przy czytaniu Miliona słońc są niezapomniane.
Tym razem Amy i Starszy stają przed nowym wyzwaniem. Frustracja na Błogosławionym sięga zenitu i bunt załogi jest właściwie nieunikniony. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo każdy, kto dowiedziałby się, że prawdopodobnie nie dotrze do upragnionego celu i umrze w bezkresie Wszechświata, zachowałby się tak samo. Ja również, gdybym była zamknięta w ogromnej puszce bez szans na ucieczkę, najpewniej zmieniłabym radykalnie swoje zachowanie. Uważam zatem, że bunt to najmniejszy problem, z jakim mogą się borykać główni bohaterowie w trakcie międzygwiezdnej podróży. Ale Beth Revis nie byłaby sobą, gdyby nie utrudniła życia postaciom jeszcze bardziej niż dotychczas. W ten sposób powstał dość złożony, a przez to wprost fascynujący wątek, w którym Amy i Starszy próbują rozwikłać skomplikowaną zagadkę. Jej rozwiązanie przyniesie odpowiedzi na nurtujące ich pytania, ale zadanie nie jest ani proste, ani tym bardziej przyjemne.
Podobnie jak w tomie pierwszym tak i w tym przeze mnie omawianym równolegle do wydarzeń, które opisałam wcześniej, toczy się wątek romantyczny. W przypadku Miliona słońc ujęcie tematu miłości jest surowe, wręcz okrojone do minimum. Wprawdzie uczucia targające bohaterami są silne i ważne dla ich wzajemnej relacji, ale mimo wszystko nie wysuwa się to na pierwszy plan i nie przyprawia o atak cukrzycy. Miłość w powieści Revis ukazano w sposób spokojny i wyważony, co bardzo mi się to podoba, bo nie lubię nachalności i słodzenia na potęgę.
Główny wątek to, moim zdaniem, dążenie Amy i Starszego do odkrycia prawdy o losach statku i jego mieszkańców. Po drodze para musi podjąć kilka ważnych decyzji i ze względu na to cieszę się, że narracja poprowadzona jest z dwóch punktów widzenia. Dzięki temu można poznać motywy, jakimi kierują się główni bohaterowie, a także spojrzeć na daną sprawę oczami całkiem odmiennych osób, co zawsze mnie fascynowało. Dodatkowo lekki styl autorki pomaga w pozytywnym odbiorze lektury i nie wywołuje uśmiechu politowania na twarzy osób zwracających uwagę na język powieści. Wszystko to składa się na świetnie napisaną space operę – kolejną, która podbiła moje serce.
Milion słońc to zadziwiająco udana kontynuacja W otchłani. Zwykle drugie tomy nie dorastają do pięt swoim poprzednikom, a tu taka miła niespodzianka! Beth Revis stworzyła fascynującą opowieść rozgrywającą się w kosmosie, intrygującą od pierwszej do ostatniej strony i sprawiającą przyjemność w trakcie lektury. Bez wątpienia jest to książka zasługująca na polecenie osobom, które czytały pierwszą część historii Amy i Starszego, a bały się, że druga będzie porażką. Z ulgą mogę poświadczyć, że nie da się na niej zawieść.
Angelika Angie Wu Wawrzyniak
Korekta: Monika Katriona Doerre
Autor: Beth Revis
Tytuł oryginalny: A Million Suns
Tytuł polski: Milion słońc
Wydawnictwo: Publicat
Data wydania: 24 października 2013
ISBN: 978-83-245-9136-7
Liczba stron: 376