Z pewnością warto zauważyć, że była ona zupełnie naga i bardzo chojnie obdarowana przez naturę. Nikogo nie niepokoił całkowity brak włósów na jej ciele, wręcz przeciwnie – zebrani patrzyli z tym większym zainteresowaniem.
Wypadałoby również dodać, że ręce kobiety przywiązano za plecami do solidnego, drewnianego pala. Mimo wyraźnych wysiłków uwięziona nie była w stanie zerwać krępujących ją zwojów, niepowodzenia jednak nie ostudziły jej zapału.
Nie można też pominąć, że kobieta stała na stercie płonących polan i darła się w niebogłosy.
Dyskusyjny, lecz warty wspomnienia, wpływ na popularność wydarzenia miała też grupa kilku przedsiębiorczych mieszkańców, którzy czym prędzej rozstawili na placu swoje kramy i oferowali przychodzącym pamiątki, paszteciki lub łakocie.
Podsumowując, nastrój w miasteczku panował iście jarmarczny.
Na podwyższeniu, nieopodal stosu, zajęła miejsca cała okoliczna śmietanka z burmistrzem na czele oraz organizatorzy uroczystości, czyli mistrz inkwizytor i jego młody pomocnik.
Nagły powiew wiatru przyniósł odór palonego ciała i całość szlachetnie urodzonej grupy błyskawicznie dobyła zdobnych, nasączonych cytrynową wodą chusteczek. Zwłaszcza burmistrz okazał się człowiekiem niezwykłej wrażliwości, bo pobladł straszliwie. Poczuł też nagłą potrzebę odwrócenia uwagi od rozgrywającego się tuż przed oczami widowiska i odezwał do inkwizytora:
– Mistrzu, rozumiem, że skazana na stosie musi być goła – dukał przerywanym głosem – ale dlaczegoście ją tak ogolili? To się przecie nie godzi, żeby kobieta…
– Szanowny burmistrzu, wyjaśnienie jest niezwykle proste. – Odparł inkwizytor ze stoickim spokojem, nie odrywając wzroku od ofiary. – Diabeł może skryć się wszędzie, dlatego przed przesłuchaniem należy dokładnie ogolić przesłuchiwanego i pieczołowicie obmyć jego ciało wodą święconą, zwłaszcza usta, uszy i wszelkie inne zakamarki, gdzie zły duch mógłby się zaczaić.
Burmistrz gorliwie pokiwał głową, tymczasem inkwizytorski czeladnik zamyślił się.
Mistrz nigdy nie pozwalał mu uczestniczyć w przygotowywaniu podejrzanych do przesłuchania – podobno był na to za młody. Jednak grzeszna ciekawość zżerała chłopaka i zajrzał przez dziurkę od klucza do sali, gdzie wcześniej przypięli rozebraną kobietę do kamienniego stołu. Niestety nie udało mu się zaspokoić ciekawości jak też przebiega rytualne przegotowanie, bo widział głównie poruszający się, blady tyłek inkwizytora.
– Ale czy ona na pewno winna? – Kolejne pytanie burmistrza przerwało rozmyślania.
– Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. – Znów beznamiętnie odparł zapytany. – Jej winy są większe niż jakiekolwiek dotychczas przeze mnie widziane, a służę już Panu przez ponad dwie dekady.
– Jak do tego doszliście mistrzu? Ona zawsze wydawała się taką dobrą kobitą. – Drążył burmistrz.
– Och, to również jest bardzo proste. – Na mgnienie oka na twarzy inkwizytora pojawił się lekki uśmiech. – Znacie Pismo jak mniemam?
– Oczywiście, oczywiście!
– Pamiętacie więc Księgę Rodzaju?
– Pamiętam, oczywiście!
– Pamiętacie więc zapewne, że Szatan, pod postacią węża, podkusił niewiastę, by skosztowała zakazanego owocu. Ta zaś następnie przywiodła do tego swego męża.
– Tak właśnie było.
– Pan zaś za karę wygnał ludzi z Rajskiego Ogrodu i przypowiedział niewiaście, że odtąd będzie w bólu rodziła dzieci.
– Dokładnie, dokładnie.
– A co kobiety robią z dziećmi, szanowny burmistrzu? – Inkwizytor po raz pierwszy odwrócił wzrok od ofiary.
– No… przewijają. – Odpowiedział bez zrozumienia burmistrz.
– Karmią! Karmią piersią!
Burmistrz wciąż patrzył na inkwizytora tępym wzrokiem. Po chwili ciszy ten wyjaśniał dalej:
– Gdyby nie spisek Szatana, ludzie nie zostaliby wypędzeni z Raju, a kobieta nie musiałaby rodzić dzieci. Nie potrzebowałaby piersi.
Inkwizytor spojrzał ponownie na konającą kobietę i jej nadzwyczaj dorodny biust.
– Cycki są dziełem szatana!
Wojciech “Woltus” Kłos
Korekta i redakcja: Monika “Katriona” Doerre