***
Tymczasem spod osypanych kamiennych bloków wyłoniła się ręka. Zakrwawiona, dziwnie wygięta łokciem do wewnątrz, wśród ciemności błyszcząca bielą wystającej kości.
“No dalej! Jeszcze trochę” – usłyszał stary człowiek głos w swojej głowie – “Przed tobą jeszcze kilka lat, mój drogi, wierny przyjacielu, zdążysz o mnie opowiedzieć nowym pokoleniom. Zdążysz prawda? Zrobisz to?”
Starzec skinął głową zbierając resztki sił w zgruchotanym ciele. Drugą ręką odgarnął gruz. Powietrze! Wciągnął je głęboko w obolałe płuca.
***
– Nie… tak… szybko – wyszeptał piękny, młody bóg unosząc lekko głowę.
Paulina Maria “Lorelay” Szymborska–Karcz