– Te wiersze są dla mnie – powiedziała mu za pierwszym razem, gdy o tym wspomniał. – Dla mnie i dla ciebie. Te słowa to moja największa intymność, nie pokażę ich obcym.
Z początku Natan myślał, że kiedyś jego dziewczyna zmieni zdanie, ale po kilku miesiącach zauważył, że Ewa była pewna swoich słów. Ich związek trwał, wreszcie pobrali się. Pisanie wciąż było pasją Ewy – Natan nie wtrącał się do tego. Jej przyjaciółki jeździły konno, tańczyły, malowały obrazy. Pasja była pasją.
Natan lubił fantasy. Ewa nie potrafiła tego zrozumieć i czasem podśmiewała się z męża, że czytuje bajki dla dzieci. Gdy jednak pewnego dnia wpadł na pomysł założenia portalu o fantastyce, nie odmówiła mu pomocy. Jej lekkie, wyrobione pióro aż prosiło się o wykorzystanie. Nie zgodziła się na pokazanie w Internecie starych, bliskich jej tekstów, ale zaczęła pisywać lekką komedyjkę. Bo w końcu co za problem stanowiło przerobić wymalowaną blondynę na elfkę a przystojniaka na upadłego anioła? Pomyślała nawet, że daje to więcej możliwości, niemniej pisała to tylko dla męża. Ot, jako nietypowy prezent, a może też podziękowanie, że nigdy nie marudził jej, iż zbyt dużo czasu poświęca zabawom piórem. Sama nie zauważyła, kiedy lekceważony dotąd gatunek literacki zaczął ją wciągać. Stwarzał przecież tyle nowych możliwości – mnóstwo ras, magia, demony i aniołowie… Wkrótce pisana w odcinkach powieść przestała wystarczać Ewie – zabrała się za drugą, potem trzecią… Natan nie ukrywał radości, cieszył się, że żona przestała wreszcie skrywać swój talent. W dodatku nie tylko on doceniał jej utwory – wkrótce Ewa zyskała stałe grono wiernych czytelników, a wciąż przybywali następni.
Praca nad portalem zajmowała mu niemal każdą wolną chwilę, jednak jego żona nie odczuwała tego – miała przecież swoje powieści i swoich czytelników. W dodatku nie potrafiłaby mieć wyrzutów do męża, ponieważ to właśnie dzięki niemu ich zyskała. Czasami podśmiewała się sama z siebie, jak mogła być wcześniej tak głupia i pisać tylko do szuflady. Internetowa twórczość pochłonęła ją. Dla Ewy nie było dnia bez nowej publikacji. Natan cieszył się z popularności żony, jednak pierwsza nuta niepokoju pojawiła się w jego umyśle, gdy którejś nocy nie doczekał się ukochanej obok siebie. Świt minął już dawno, a Ewa dalej pisała. Tamtej nocy oboje nie zmrużyli oka – kobieta, pochłonięta szałem twórczym, i mężczyzna – czekający na nią.
Gdy nawiązał do tego w żartach, następnego dnia, zbyła go. Przecież robiła to dla niego, dla rozwoju jego portalu. Kolejne anielskie sylwetki wychodziły spod jej palców, błądzących po klawiaturze, ale każda z nich żyła własnym życiem tylko dla Natana.
Któregoś dnia mężczyzna uświadomił sobie boleśnie, że praktycznie przestali ze sobą rozmawiać. Ewa nie sypiała po nocach, nie jadła, nie spała. On jako informatyk zarabiał na nich oboje, więc nigdy nie musiała pracować. Teraz jednak nie robiła już nic poza pisaniem. Mogła chodzić brudna lub głodna, nie oddzwaniać do znajomych, nie uprawiać seksu. Pisała dniem i nocą, a jej popularność w Internecie rosła coraz bardziej. Pewnego dnia odezwał się do niej wydawca, zajmujący się literaturą fantasy, zaproponował kontrakt. Przyjęła go po dłuższym namyśle, ale gdy tylko podjęła decyzję, zasiadła nad kolejnym projektem. Natan czuł się bezsilny.
Próbował rozmawiać z Ewą, pokazać jej, jak zaniedbała siebie i jego, ale ona nie dostrzegała już takich rzeczy. Krzyczała, gdy proponował, żeby choć na chwilę przestała pisać. Odrzucała pocałunki i pieszczoty, tłukła naczynia. Spała tylko wtedy, kiedy padła z wyczerpania. Jadła tylko to, co Natan postawił obok niej, i tyko wtedy, kiedy robiła oddech w pisaniu. Żyła już tylko własnymi słowami.
Któregoś ranka, gdy Natan otworzył oczy, zdziwił się, nie słysząc rytmicznego stukotu klawiszy, który stał się ostatnio stałym elementem składowym jego życia. Pomyślał, że Ewa zasnęła i wstał, by w razie potrzeby okryć ją kocem. Czuł jednak dziwny niepokój, którego nie potrafił wyjaśnić, a który nasilił się, gdy nie usłyszał oddechu kobiety. Ich mieszkanie było ciche, zwykle słyszał go już w przedpokoju.
Biegiem znalazł się przy Ewie i zamarł. Jego żona leżała na dywanie, w kałuży własnej krwi. Żyły obu jej przedramion były rozprute, obok niej leżał nóż, którym przecięła arterie. Natychmiast sprawdził jej puls, ale nie wyczuł niczego. Rozpaczliwie przypominał sobie kurs pierwszej pomocy, który ukończył dawno temu. Wdechy i ucisk przepony nie dały żadnego rezultatu. Ewa nie żyła, zapewne już od kilku godzin. Nie mógł sobie darować, że spał i nie usłyszał tego, jak padła na podłogę. Z trudem oderwał się od ciała ukochanej i ruszył do telefonu. Nie będąc pewnym, po kogo należy zadzwonić, wykręcił numer pogotowia. Gdy odłożył słuchawkę na widełki, poczuł, że po jego twarzy spływają gorące łzy.
Lekarz stwierdził zgon, nie próbując być ani zanadto służbistą, ani przyjacielem zrozpaczonego Natana. Spytał tylko cicho, czy samobójczyni zostawiła jakiś list. Mężczyzna nie pomyślał o tym wcześniej, nie miał do tego głowy. Niezgrabnym ruchem sięgnął po myszkę komputerową i poruszył nią lekko. Monitor rozbłysnął – Ewa nie wyłączyła komputera. Oczom Natana ukazał się edytor tekstu, czarne litery na białej atrapie kartki papieru. Tak, Ewa zostawiła list, ale nie był on adresowany do niego.
Tak się cieszę, że już niedługo się spotkamy. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdybyś mnie nie odnalazł. To Ty pokazałeś mi prawdziwe anioły, świat cudów, na który wcześniej byłam zamknięta. Mój mąż próbował mi go odebrać, dzięki temu zrozumiałam, że nie warto zabierać go ze sobą. Wiem, że gdyby nie on, nigdy nie poznałabym Twego świata, Adamie, ale on wskazał mi go przypadkiem. Nie był świadom tego, co robi, sam nie rozumiał potęgi, z którą obcował. A teraz Twój świat stanie się i moim. Będziemy Adamem i Ewą, mój najdoskonalszy duchu, bycie idealniejszy od ludzi. Wreszcie będziemy razem, tak jak powinno być od wieków. Wystarczy, że uwolnię się od ciężaru mojego ciała, a odnajdę Cię, mój Adamie.
Twoja Ewa
Natan poczuł, że świat przed jego oczami staje się dziwnie ciemny i zamazany, jakby tracił kontury.