I miejsce w konkursie!
Nie potrzeba było czterech jeźdźców apokalipsy.
Wystarczył tylko jeden.
Domino zagłady ruszyło niespodziewanie, gdy na świecie panował rzadko spotykany spokój. Korea Północna, straszona przez Stany Zjednoczone coraz większymi sankcjami, zdecydowała się powoli nawiązać dialog z państwami zachodu. Jednak największym przełomem była deklaracja otwarcia granicy z Koreą Południową. W tę obietnicę dyktatora reżimowego kraju początkowo nikt nie wierzył. Gdy świat obiegły informacje o wypuszczeniu więźniów politycznych, przywódcy przecierali oczy ze zdumienia. Kilka tygodni po tym wydarzeniu doszło do spotkania przywódców obu Korei. Zdjęcia z uściskami dłoni, uśmiechniętymi twarzami zwierzchników wrogich do niedawna państw obiegły cały świat. Coraz więcej autorytetów przestało nazywać wodza Korei Północnej tyranem, czy hegemonem. Jednak…
Nie potrzeba było czterech jeźdźców apokalipsy.
Wystarczył tylko jeden.
Człowiek.
Sytuacja na Ukrainie ustabilizowała się po podziale kraju na dwa bloki. Wschodni, podporządkowany władzom Rosji prosperował bardzo dobrze. Zachodni, teoretycznie autonomiczny, był nic nie znaczącym ogniwem w wolnej Europie. Państwo Islamskie przestało istnieć. Koalicja amerykańsko – brytyjska, przy wsparciu państw arabskich, zrównała z ziemią najważniejsze centra terrorystów. Oczywiście nie doszłoby do tego, gdyby nie udany zamach na prezydenta Francji, podczas finałowego meczu Mistrzostw Europy. Kula wystrzelona z pistoletu najbardziej zaufanego ochroniarza prezydenta była największym sukcesem ISIS. Niestety dla nich, oznaczała również natychmiastową reakcję zachodu. W ciągu zaledwie kilku dni koalicja przeciw terrorystom osiągnęła to, czego nie mogła dokonać przez ostatnie dwa lat. Sytuacja na świecie wydawała się stabilna. Jednak…
Nie potrzeba było czterech jeźdźców apokalipsy.
Wystarczył tylko jeden.
Człowiek.
Dyktator.
Popularny Zegar Zagłady oddalił wskazówkę najdalej od godziny zero w historii po tym, gdy włodarz Korei Północnej został Człowiekiem Roku według tygodnika Time. Wpuszczenie obserwatorów ONZ do kraju zaowocowało natomiast nominacją do pokojowej nagrody Nobla. Wizyta okazała się być jednak tylko kurtuazyjną kontrolą. Mając na uwadze dotychczasowe dokonania przywódcy, obserwatorzy nie wnikali zbytnio w Ośrodek Badań Jądrowych. Dobre maniery i powściągliwość obserwatorów spowodowała, że ograniczyli się oni jedynie do kontroli dokumentacji. Poprawność polityczna znów zwyciężyła. Wysłannicy ONZ, ujęci rodzinną atmosferą, pozowali do zdjęć z kieliszkami szampana w towarzystwie władcy Korei. Wydawało się, że sielanka będzie trwała wiecznie. Jednak…
Nie potrzeba było czterech jeźdźców apokalipsy.
Wystarczył tylko jeden.
Człowiek.
Dyktator.
Schizofrenik.
Rozkaz wydany bezpośrednio przez przywódcę wywołał początkowo tylko uśmiech na twarzach generałów. Jednak groźne, nie znoszące sprzeciwu spojrzenie zmroziło krew w żyłach podwładnych tyrana. Posłusznie spuszczone głowy wysłuchiwały mówiącego spokojnie, jednak stanowczo, człowieka obłąkanego. W ciągu kilku chwil wróciło dawne zachowanie generałów. Pełni przerażania, niepewności, bezwzględnie posłuszni przyjmowali do wiadomości jego słowa. Już wcześniej ojciec ich narodu, jak nazywali wodza podwładni, zachowywał się dziwnie. Wychwalanie kultury zachodu, zniesienie cenzury, czy powszechny dostęp do internetu – to wszystko brzmiało jak bajka. Wiatr wolności, który poczuli nikomu jednak nie przeszkadzał. Zestresowani swoim niepewnym losem, z wdzięcznością przyjęli zmianę nastawienia autokraty wobec dotychczasowego wroga. Jednak wszystko prysło jak bańka mydlana.
Despota dopuszczał do siebie jedynie kilku zaufanych lekarzy. Nauczeni pokory, i tego, że ich władca jest nieomylny i idealny, bali przekazać się komukolwiek niepokojącej diagnozy. A tym bardziej jemu samemu. Diagnozy, że z głową ich pana życia i śmierci coś się dzieje. Generałowie, stojąc pokornie ze spuszczonymi głowami, nie mogli zobaczyć mętnych oczu ojca narodu. Bez emocji wypowiadane rozkazy brzmiały jak zapowiedź pandemonium. Wiatr wolności szybko się ulotnił.
Nie potrzeba było czterech jeźdźców apokalipsy.
Wystarczył tylko jeden.
Człowiek.
Dyktator.
Schizofrenik.
Z bronią jądrową.
Izrael, mający swojego agenta wśród zaufanych lekarzy ciemiężcy, tylko czekał na taki rozwój wypadków. Wraz z pierwszymi pociskami nuklearnym, które spadły na sąsiadów Korei, zdradził swojego największego sojusznika. Hakerzy, włamując się do amerykańskiej stacji kontroli pogody HAARP, wywołali serię kilkudziesięciu potężnych trzęsień ziemi i huraganów. Ameryka przestała istnieć. Chiny, Korea Południowa i Japonia zaślepione zaufaniem wobec Korei Północnej, nie zdążyły odpowiedzieć na atak. Przecież jeszcze wczoraj ten człowiek odbierał pokojową nagrodę Nobla…Mocarstwo Rosyjskie, skupione obecnie wokół państw byłego Związku Radzieckiego, okazało być się fair wobec zachodniej Europy. Nie odpalono żadnych pocisków nuklearnych. Zgodnie z tradycją, mieszkańcy większości krajów Europy wyszli na ulice wyrazić swoją solidarność z zaatakowanymi krajami. Kilkutysięczne tłumy zaczęły się jednak drastycznie kurczyć. Powodem tego były grabieże hipermarketów, stacji paliw. Uczestnicy marszu z coraz większym niepokojem patrzyli na rzesze ludzi walczących o baniaki z wodą, prowiant czy generatory prądu. Po kilku minutach manifestacje stanowiły garstki największych naiwniaków i idealistów. Zamieszki wywołane walką o prowiant spowodowały śmierć setek osób. Jednak nie to było najgorsze. Po kilku dniach Mocarstwo Rosyjskie doczekawszy się histerii na zachodzie, uaktywniło zmodyfikowany wirus AH1N1. Populacja ludzi na Starym Kontynencie po tygodniu spadła do 10%. Stanowiła garstkę ludzi odpornych genetycznie na zmutowany wirus. Jednocześnie, ludzie ci się stali największym pożądaniem państw, które przetrwały.
Szaleniec, od którego wszystko się zaczęło, postanowił przejść do historii jako pierwszy władca, który zniszczy swój własny kraj. Osobiście przeprowadził odpalenie bomb termojądrowych, wcześniej wręczając z uśmiechem medale swoim generałom, za wierną służbę. Relację na żywo z tego wydarzenia przeprowadziła koreańska telewizja. Z okazji święta zagłady mieszkańcy dostali wolny dzień od pracy, z jednoczesnym obowiązkiem oglądania transmisji.
Zegar Zagłady wybił swoją ostateczną godzinę.
I tak jak na początku, zaczął się chaos.
CDN
Robert Kasztelan