– Stary, rozerwałem dziewczynę!
– To bombowo! W sensie, wziąłeś ją na tę nową komedię? Też byłem z moją Mariolką, zbrechała się…
– Nie, kurwa! – Natan wydawał się delikatnie poirytowany. – Konkretniej rozerwałem!
– O, spidem jakimś? – zainteresował się Radek. – Kupuję to! Stary, nie będziesz żyła…
– Zamkniesz się wreszcie?
Radosław Jeleń z miną obrażonego prezydenta spojrzał na kumpla spod byka.
– O, dzięki. To teraz słuchaj! Rozerwałem Kaśkę! Tak, kurwa, na amen! Ja ją teges, no wiesz, ostra akcja była i w ogóle… a ta się drze: „Zaraz mnie rozerwiesz… ach, Aaaaaa… aaa! Przestań!”, wiesz, jak to ona. Wszystkie baby się tak drą, jak im fajnie. No to ja ją mocniej… teges… a ona mi, kurwa, pękła! Rozpierdoliło jej brzuch na kawałeczki… Takie wiesz, jak w gore…
– O kurwa. – Wyraz twarzy Radka informował dobitnie, że wyobraził sobie tę scenę, zaś jego dyskretne spojrzenie w kierunku podbrzusza zasugerowało, że zazdrości kumplowi talentu. – Stary, powiesz, jak się tak da? W sensie, też mógłbym tak poruchać? W sensie wiesz, nauczysz mnie?
Natan intensywnie pacnął ziomala przez łeb.
– Ty jednak idiota jesteś. Powiedz mi lepiej, co ja mam z Kaśką zrobić!
– No, normalnie… Karetkę wezwać… karawan, znaczy się, i po krzyku… – Radek wzruszył ramionami. Mnie tam twoja baba ni ziębi, ni grzeje… I tak pasztet z niej.
– Jak to się stało? – rzeczowo zapytała Zocha, do której Natan udał się po obiciu pyska najlepszego przyjaciela i straceniu resztek nadziei na odzyskanie damy swojego serca.
– No, normalnie… Powiedziałem, że ją na wylot przerżnę, no i, kurwa, rżnąłem.
– Aha… typowe – mruknęła dziewczyna. – Wszystkim wam jedno w głowie! – dodała jeszcze z poczucia obowiązku. – Okey, wszystko wiem, no to idziemy do ciebie.
– A po co do mnie?
– Jak to po co? Pozszywać. – Głos Zochy był tak spokojny, że Natan nie próbował protestować. W końcu dziewczyna miała jakiś plan, w przeciwieństwie do samego Natana. I w przeciwieństwie do Radka, który jak zwykle kiedy szło o coś innego niż dopicie browara okazał się Jeleniem przez wielkie „J”.
– Jesteś pewna, że o to chodziło? – Natan nie był przekonany. Szwy pokrywały podbrzusze i brzuch Kaśki, przytrzymywały jej nogi przy odwłoku i jelita pod skórą, nadając na powrót ludzkie kształty, ale dziewczyna wyglądała raczej mało żywotnie. Nie ruszała się, nie otwierała oczu, nie oddychała… Tak jakby coś było nie tak.
– No a o co? – Zocha była niebotycznie zdumiona. – Jesteś jak wszyscy, najpierw przesadzi, a potem się dziwi, że dziewczyna dość do siebie musi… Dałbyś jej odpocząć wreszcie, herbatę zrobił…
– No okey… Ile ci wiszę?
– Skrzynkę browca… Zapłaty w naturze od ciebie bym nie przyjęła.
– Co, nie ta kondycja? – Wyszczerzył zęby Natan.
– A skąd! Lubię Kaśkę, po prostu.
Chcąc nie chcąc, Natan czekał na rezultaty tego, co dalej będzie z jego dziewczyną. Zrobił jej nawet herbatkę, wlał do nieruchomych ust, ale ta wyciekła, mocząc łóżko, na którym przysychały resztki krwi i flaków, wcześniej wepchniętych przez Zochę z powrotem w odwłok. W końcu chłopak uznał, że od jego gapienia Kaśka nie wróci do normy i włączył swojego ulubionego pornola. Ciasne nastolatki pukane przez armię facetów z pałami jak armaty, z popisowym spustem na twarz pod koniec. No dobra, może niespecjalnie na twarz, ale jak dziesięciu chłopa celuje w niepozorną panienkę, to ma prawo nie trafić. Gdy faworyt Natana – mięśniak w masce na twarzy – kończył się onanizować, nagle ktoś wyłączył telewizor. Chłopak zgłupiał. W drzwiach pokoju stała Kaśka z pilotem w dłoni. Poruszała się nieco sztywno, ale żyła! Taką przynajmniej miał nadzieję…
– Nie wystarczam ci już? – jęknęła, jak zawsze, gdy przyłapała go na wgapianiu się w pocieracze. – Misiu?
Natan przez chwilę wpatrywał się w dziewczynę, śledząc szwy na jej nieco bladym ciele, po czym uznał, że to dalej jego Kaśka. W chwilę potem przewracał ją na tapczan.
Już po chwili musiał przyznać, że operacja Zochy zapewniła mu całkiem nową jakość doznań. Wcześniej rozepchana, Kaśka stała się nagle ciasna przed jak rozdziewiczeniem. O ile ona kiedykolwiek była dziewicą… Rozochocony, odwrócił dziewczynę i wbił się w nią od tyłu. Ostre pchnięcia w odbyt co prawda spowodowały lekkie rozejście się szwów, ale tym się nie martwił… W podstawówce na technice miał piątkę za przyszywanie guzików, więc uznał, że powinien sobie poradzić przy poprawkach krawieckich. Gdy już prawie dochodził, pomyślał, że może teraz rozochocona dziewczyna wreszcie zgodzi się na spust do ust, przerwał więc i ponownie zmienił pozycję. Faktycznie, Kaśka nie protestowała, wepchnął się głębiej w jej gardło, szarpiąc mocno za włosy… i nagle poczuł, że coś zrasza jego twarz.
Nie wiedział, jakim cudem głowa Kaśki utrzymała się przy ciele, ale dłuższe z pęknięć prowadzące od jej ust sięgały aż piersi, z których zaczynał się sączyć silikon.
– O kurwa… – wyrwało się Natanowi. – Nie wiedziałem, że zrobiła se cycki…
Nie miał pojęcia, czy sam da sobie radę z naprawianiem twarzy Kaśki. Uznał, że telefon do Zochy będzie jednak najlepszym wyjściem. Tylko Zocha, jak na złość, nie odbierała. Numer zajęty!
– Zocha, ale powiedz, poradzisz coś na to? – Głos Mariolki drżał, a szumy w telefonie sprawiały, że stawał się niemal niezrozumiały. – Ja, kurwa, serio nie chciałam! Tylko no, wiesz, jak ja z Radkiem… zassałam mocniej i chyba mu flaki wypłynęły… No, serio wypłynęły! Flaki to chyba, nie wiem, nie znałam go od tej strony! Wybacz, że ci łeb zawracam… ale Kaśka nie odbiera…