Gonił ją, i choć nie brakowało mu kondycji, coraz bardziej tracił nadzieję na to, że nie zgubi dziewczyny gdzieś w lesie, w którym on był pierwszy raz, a ona najwyraźniej znała tu każdą ścieżkę. Nie rozumiał, co się stało. Tańczyli, mocno wtuleni w siebie, było im razem dobrze. Pierwszy raz zaprosił ją gdzieś – tak naprawdę się nie znali. Nie miał z kim iść na bal, więc zaprosił ją, śliczną dziewczynę, spotkaną przypadkiem w pubie. Nie sądził, że podczas zabawy może między nimi zaiskrzyć. A jednak, opanowała jego myśli. Teraz rozpaczliwie wbijał wzrok w ciemność, szukając jej sylwetki. Nagle dostrzegł coś dziwnego na piaszczystej ścieżce. Schylił się i podniósł niezwykły przedmiot – czarny but na wysokiej, srebrnej szpilce. „To jej…” – przemknęło mu przez myśl. „Kopciuszek ucieka z balu o północy…?”
Dziewczyna dostrzegła wreszcie zarys budynku, do którego tak pędziła. Była już spóźniona, wiedziała o tym. Nawet nie zauważyła, kiedy w tańcu przegapiła północ. Odpędziła od siebie myśli o minionych godzinach – nieznajomy cudownie tańczył, ich ciała idealnie zgrywały się w muzyce. Teraz jednak nie miała na to czasu. Dopiero na schodach zauważyła, że biegnąc, zgubiła jeden z butów. Zaklęła w myślach. To były jej ulubione szpilki, w dodatku potrzebowała ich teraz. Przebiegła przez drzwi i skierowała się do pokoju, w którym zawsze się przebierała. Zrzuciła z siebie wieczorową suknię, rozpaczliwym szeptem poprosiła jedną z koleżanek o pożyczenie butów. Nie miała czasu zdjąć kabaretek, wcisnęła się w lateksowe szorty i opiętą bluzkę. Wybiegła.
Zdziwił się, gdy drzewa przerzedziły się. Jego oczom ukazał się spory budynek, mężczyzna nie był w tej okolicy nigdy wcześniej. Książęta z bajki nie bywają w takich miejscach. Nie miał czasu zwracać uwagi na szyldy, po prostu wbiegł do środka, modląc się, że właśnie tam znajdzie Ją – swojego Kopciuszka. W pomieszczeniu dym papierosowy tworzył białą mgiełkę, z lamp sączyło się przytłumione światło. Kilka stolików, przy których siedzieli mężczyźni z drinkami w dłoniach, towarzyszące im dziewczyny wyraźnie były tam służbowo. Część sali zajmował drewniany podest z rurą, wokół którego właśnie kończyła show blond włosa tancerka. Paru mężczyzn wsuwało jej banknoty w stringi i klepało po kształtnym pośladku, chwilę potem zbiegła ze sceny i zniknęła za kulisami. Jej miejsce zajęła inna, ciemnowłosa. Czarne, lateksowe szorty i bluzka podkreślały jej piękne ciało. Niektórzy z widzów zagwizdali, dołączyli do nich kolejni, wcześniej siedzący przy stolikach. Książę nie zbliżał się do nich, jednak wbił wzrok w dziewczynę, choć sam nie wiedział, po co. W dłoni wciąż ściskał czarny but Kopciuszka.
Wydawało się, że była stworzona do tańca. Jej ciało stanowiło harmonijną jedność z muzyką. Włosy opadały przepiękną falą, gdy odchylała się do tyłu, oplatając rurę kolanem i przytrzymując się jej jedną dłonią. Szybko zaczęła pozbywać się ubrań. Najpierw oczom Księcia ukazała się delikatny, koronkowy stanik, a już w chwilę potem piękne piersi ozdobione drobnymi, ciemnymi brodawkami. W lewym sutku dziewczyny lśnił srebrny kolczyk. Znów ktoś zagwizdał. Książę, podziwiając jej ciało, poczuł, że wydaje mu się znajoma. Podszedł kilka kroków, w tak słabym świetle nie rozpoznałby nikogo. gdy dziewczyna zsunęła z siebie szorty, przykuł wzrok do jej nóg. Miała na sobie czarne pończochy, kabaretki. Widział je już, był tego pewien. Widział je po raz pierwszy tego wieczora, gdy przyjechał po Kopciuszka przed balem. Na nogach dziewczyna miała srebrne szpilki. Odruchowo spojrzał na but trzymany w dłoni, a następnie znów na dziewczynę, tańczącą przed grupką podpitych widzów. Stojąc do nich tyłem, kręciła ponętnie biodrami, wirowała wokół rury. Co śmielsi, czy też bardziej bezczelni, wyciągali już w jej stronę ręce, by dotknąć jej kształtnego ciała. W pewnym momencie dziewczyna odwróciła się i spojrzała wprost na niego.
Kopciuszek poczuła na sobie czyjś wzrok. Przywykła do tego, że ktoś ją obserwuje, w końcu sprzedawała tu swoje ciało, choć nie tak samo, jak dziewczyny za ścianą, wybierające się do małych pokoików razem z mężczyznami poznanymi przy stolikach. Jednak to, co czuła teraz, nie było spojrzeniem napalonego klienta. Odwróciła się i ujrzała jasnoniebieskie oczy, patrzące z uwagą. Poznała go. Nie mogłaby nie poznać Księcia z balu, przed którym próbowała uciec. Zadrżała, niemal potknęła się na scenie. Znalazł ją tu, trafił. Poczuła, że grunt usuwa jej się spod nóg – nie chciała, by widział ja teraz, w takiej sytuacji. Nie powiedziała mu przecież, kim jest. A jednak… gdy rozpoznał ją, nie odwrócił wzroku, nie skrzywił się. Na twarzy Księcia malowało się jedynie zdumienie, nie niechęć.
Jej występ dobiegł końca. Nie schowała się jednak za kulisami, tak jak stała, w czarnych koronkowych stringach, kabaretkach i srebrnych szpilkach podeszła do Księcia. Nie wiedziała, jak się odezwać, nie obchodziło jej to, że wszyscy wokół wpatrują się w jej, prawie nagie, ciało. Mężczyzna także nie potrafił rozpocząć rozmowy. Zsunął z ramion marynarkę i narzucił ją na ramiona dziewczyny.
– Zgubiłaś… – zaczął nieporadnie, szukając podpowiedzi w jej oczach. Wyciągnął dłoń, w której ściskał szpilkę.
– Dziękuję.
– Wiesz… Nie zdążyłem ci powiedzieć wcześniej. Pięknie tańczysz.
Uśmiechnęła się blado. Oczekiwała ironii, potępienia. Zamiast tego Książę wyciągnął do niej drugą dłoń, tym razem pustą.
– Zatańczmy.
Kopciuszek wtuliła się w niego i po chwili tańczyli – on, w czarnej koszuli, ona, w jego marynarce i czarnej bieliźnie, w dłoni ściskając zagubiony bucik. Gdy była tak blisko, czuł na swoim ciele kółeczko kolczyka przebijającego jej lewą brodawkę piersi.
– Zabiorę cię stąd. Dopasowałem już pantofelek. Miejsce Kopciuszka jest na balu. Tutaj już nie wrócisz…