Obecnie Platbochny dążą do przywrócenia im normalnej nazwy (TKOŁPNASSGGASDIPWKZSW znaczy się), ale to oszołomy więc nie ma się co przejmować…
Wygląd
Stanowczo zasłużyły na swoja nazwę: platfusowate stopy (będące zmorą firm obuwniczych – spróbujcie zrobić buty numer 75!), Ramiona niczym pnie drzew (rekord w bicepsie mówi o 150 cm…) a łapy niczym bochny chleba . Głowa wyrośnięta, z wielkimi brązowymi gałami, plaskatym nosem, odstającymi uszami i szeeeerokim uśmiechem (słowem: ideał piękna to to nie jest). Dodatkowo są bardzo włochate (zwłaszcza na łbie, jednak odcinają się one od subkultury tzw.; „brudów”). Jedyne co może dziwić, to dosyć mały „kadłubek” (zważywszy na resztę ciała). Ale i tak laski lecą na te bicepsy…
Występowanie
Przed nastaniem ery urbanizacyjnej zasiedlały one kraje południowe. Wiadomo: słoneczko, lazurowa woda, wulkany wybuchające od czasu do czasu i ładnie opalone dziewczęta… Wiązało się to także z ulubionym zajęciem Platbochnów – a mianowicie przygotowywaniem słodkawych cieczy ze sfermentowanych winogron, doprawionych drożdżami. Jednym słowem kolesie lubili sobie porobić winka (sprzyjały temu liczne winnice – w końcu południe jest, nie?). Jednak rozszerzeniu wspólnot państw kontynentalnych, zostały zmuszone do zaniechania tego procederu (oficjalnie z powodów higienicznych – praca bez butów i rękawiczek – aczkolwiek w kuluarach mówiono, że było to spowodowane przez lobby krasnoludzkich browarników…). Obecnie Platbochny z łatwością można spotkać w większych miastach (gdzie zajmują się tym co lubią – czyli robieniem zaj…stej nalewki, choć nie tylko), aczkolwiek jakieś niedobitki zachowały się jeszcze na południu. Podobno zajmują się turystyką, ale kto ich tam wie…
Pochodzenie
Pochodzenie jest owiane tajemnicą. W ich własnych legendach (jak w przypadku każdej rasy chyba) zostali stworzeni jako najdoskonalsza rasa „Starego Świata” – piękni, silni i mądrzy, obdarzeni wieloma łaskami bla bla bla… I inne takie duperele. Wiadomo. Jednak później – twierdzą – zły demon (albo bóg Krasnoludów) zmienił ich los – zaburzył proporcje ich ciał, zniszczył ich miasta, rozpędził ich bogów, zbałamucił kobiety i takie tam… I w wyniku tego powstały takie pokraki. Inna wersja mówi, że powstały jako doskonałe sługi: głupie, silne i posłuszne, miały służyć jakiemuś schizofrenicznemu magowi. Ale pewnego dnia mag się schlał (nieomal) w trupa i nieopatrznie powiedział do Platbochna „Bij się!”. Zapominając o dysproporcjach sił, mag został przerobiony na krwawa papkę, a Platbochny nie mając nic innego do roboty poszły sobie. Ale najbardziej prawdopodobna jest wersja, że pewnego dnia, jakiś bożek rywalizował z innymi bożkami o to, że stworzy wspaniałą rasę. Marzyła mu się rasa świetnych wojowników, walecznych, ale też romantycznych. Włączył więc swojego PC-ta i stworzył… Coś. To „coś” było jednak tak beznadziejne, że załamanemu bożkowi nie pozostało nic innego, tylko wcisnąć „Delete”. Niestety, bożek zapomniał opróżnić kosza, a jego siostra nieopatrznie stworzyła to, co „wymodził” jej brat… I po jaką cholerę?!
Charakter
Przedstawiciele tej rasy uważają się za stworzenia światłe, może nie doskonałe, ale z pewnością nie mające kompleksów w stosunku do innych ras zamieszkujących kontynent. Weseli, mili, lubujący się w tradycji (picia też…). Wprawdzie są też postrzegani jako prostacy (często), lenie (jeszcze częściej) i moczymordy (ZAWSZE), ale co tam…
Nie można jednak powiedzieć, żeby miały zły charakter… Po prostu są bardzo przywiązani do tradycji, co wiąże się z byciem ostentacyjnym, lekkim nacjonalizmem i ogólnie mówieniem „jesteśmy the best”. Ma to tez swoje zalety: Platbochny są dość honorowe (czasem aż nazbyt) i raczej nie maja zwyczaju kłamać (pomijając tzw. „władzę” ale to wyjątek), natomiast są bardzo kłótliwi.
Są raczej tolerancyjni i łatwo się aklimatyzują w nowych warunkach. Jedyny afekt maja do krasnoludów – nie wiadomo czy stało się to za sprawą interesów czy historii. W każdym razie miłością do siebie nie pałają i rywalizują ze sobą na każdej płaszczyźnie.
Platbochny uwielbiają sport. Byli prekursorami jeśli chodzi o rozgrywki piłki nożnej, jednak obecnie nie biorą w nich udziału (stało się tak za sprawa bardzo częstych kontuzji bramkarzy po zderzeniu z piłka kopnięta z połowy boiska), co przy każdym rozpoczęciu nowego sezonu spotyka się z ich protestami (czasami BARDZO ostrymi). Wynika to tez z faktu, że uwielbiają się bić – uznaje się że opatentowanie tzw. „chooligans” to ich sprawka (zresztą często są wynajmowani przez konkurencyjne drużyny więc jest moc zabawy).
Ich chęć do bijatyk znalazła odzwierciedlenie także w boksie – stworzono dla nich własną federacje i kategorie wagową, w której występują tylko przedstawiciele ich rasy (bo jaka była zabawa w tym, że człowiek padał pod pięściami Platbochna po 27 sekundach?).
Jedynym problemem jaki wynika z ich obecności to fakt, że uwielbiają szukać wszelakich spisków i zwalać wszystko na tajne sprzysiężenia (począwszy od zmiany ich „ukochanej” nazwy, przez wykluczenie ich z rozgrywek piłki nożnej, po insynuacje na temat ich pochodzenia). Mimo to są raczej sympatyczni i przyjacielscy. Ale gdyby mi ktoś zaproponował mieszkanie z nimi kazałbym mu się p…rzejść.
Vivaldi (2005)
Opis zamieszczony na prośbę tess.