“portret”
nie malowałam od lat
dłonie odwykły od precyzji
już nawet czarne litery tracą kształt
wyciągam zakurzone farby
i potargane pędzle
i ostatnie płótno wsunięte dotąd za szafę
zamykam oczy
rozlewam farby i zatapiam się w nich
bo dłonie odwykły od precyzji
malować mogę tylko sobą
każdym zmysłem i włóknem nerwowym
smak jest czerwony
zapach pomarańczowy węch niebieski
tęsknota jest żółta miłość zielona
a myśli czarne z odcieniem fioletu
maluję Twój portret siłą mojego umysłu
bo inaczej już nie umiem
a serce artystki nie chce patrzeć
na nieporadne linie zamiast Twej twarzy
zamykam oczy
blond kosmyki opadły na skórzaną kurtkę
a ja zatopiłam w nich palce
choć dłonie odwykły od precyzji
opuszkami odmalowałam każdy z mięśni
opalonej skóry skrytej pod granatem dżinsów
ramiona piersi uda łydki kilka blizn
cały jesteś na płótnie swego najidealniejszego portretu
grzywka niedbale zasłoniła
na wpół przymknięte oczy
niebieskie błyszczące niemal niewinne
a zawsze z wesołym błyskiem
miękkie usta szorstki zarost
przy uchu odcisk po oprawkach okularów
zamykam oczy
dłonie odwykły od precyzji
a jednak wciąż potrafią wędrować po Twoim ciele
znają każdy jego szczegół
jesteś szkicem do najpiękniejszego portretu
wyciągam rękę i chwytam mokrą od farby dłoń
wstajesz z płótna przytulasz mnie
plamisz ubranie barwami
czerwieni pomarańczu niebieskiego fioletu
dłonie odwykły od precyzji
i nie umiem malować tak jak Ty
lecz wciąż maluję Cię od nowa
zamykam oczy