Nietrudno się domyślić, że Koherencji nie udało się powstrzymać, i obecnie jej władza obejmuje coraz szersze kręgi, zarówno wśród najwyższych władz, jak i na poziomie zwykłych ludzi. Osoby pośrednio zamieszane w stworzenie jej początków nadal ukrywają się w leśnym obozowisku w nadziei, że nie zostaną wyśledzeni przez satelity wojskowe. W tym konflikcie obie strony mają słabe strony, a przeciwnik będzie starał się wykorzystać je na swoją korzyść.
Na dobrą sprawę trudno powiedzieć o „HideOucie” więcej niż to, co zawierało się w recenzji „BlackOutu” – to nadal opowieść o niezbyt równej walce z międzynarodowym spiskiem, który, jeśli nie zostanie powstrzymany, obejmie w krótkim czasie cały glob. Walka z kolosem na glinianych nogach (choć nieco wytrzymalszych, niż można się spodziewać na pierwszy rzut oka) wymaga dość niekonwencjonalnych metod – w końcu trzeba wykorzystywać media, które mogą w mgnieniu oka zostać ocenzurowane przez członków Koherencji. I właśnie na tych ostatnich warto skupić się podczas lektury „HideOutu”.
Z pewnością pochwalić należy niemieckiego twórcę za to, że powoli wychodzi z wcześniej obranych schematów fabularnych i zaczyna tworzyć własne, chociaż tempo tej pracy nie jest powalające. „HideOut” to nadal wykorzystanie motywów obecnych w „Zderzeniu czołowym” (jednak największe ich natężenie pojawia się właśnie w pierwszym tomie trylogii), obecnie zaś można do tego dołożyć powieści Cory’ego Doctorowa. Nad całością wciąż unosi się jednak zapach infantylnej atmosfery, obecny w poprzedniej młodzieżowej powieści Eschbacha – i to ona sprawia, że trudno traktować jego trylogię jak „poważną propozycję” także dla starszych miłośników gatunku.
Największą bolączką powieści nadal są jej bohaterowie – ci starsi stanowią tylko uzupełnienie tła, od czasu do czasu przewiną się w jakimś dialogu lub krótkiej scenie, i w zasadzie na tym kończy się ich udział w całej fabule. Pierwszy plan to najmłodsi – i zarazem najgorzej wykreowani – uczestnicy walki ze spiskiem.. Nudni, irytujący, często wręcz porażający głupotą przemyśleń w świetle tego, co im grozi (czego najlepszym przykładem jest nastolatka zirytowana tym, że jej klip na YouTube ma mało wyświetleń). Z jednej strony… prawdziwe, z drugiej strony literacko sztuczne i nie do zaakceptowania przez bardziej wymagającego czytelnika.
Lepiej, ale nadal nie za dobrze – to najkrótsza charakterystyka „HideOutu”. Niemiecki autor zdołał stworzyć odrobinę bardziej dynamiczną fabułę i nie rzuca już czytelnika na głęboką wodę. Problem jednak w tym, że zalety powieści nadal przysłaniają źle wykreowani bohaterowie, którzy wzbudzą w czytelniku więcej irytacji niż sympatii. Nie nastraja to zbyt pozytywnie do ostatniego tomu „Trylogii Outsiderów”, a tym bardziej do kolejnych młodzieżowych projektów Andreasa Eschbacha.
Dawid “Fenrir” Wiktorski
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: HideOut
Autor: Andreas Eschbach
Wydawca: Jaguar
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7686-239-2
Oprawa: miękka