Od wydarzeń pokazanych w poprzednich obrazach mija sporo czasu. John Hammond przekazuje w ręce Simona Masraniego władzę nad projektem swojego życia, a owocem tej decyzji jest nowoczesny park rozrywki – Jurassic World. Najprościej rzecz ujmując, mowa tu o wielkim zoo, w którym rolę atrakcji odgrywają dinozaury. Jednak, jak to zwykle bywa, ludzie są zbyt zachłanni. Pragnąc nowych wrażeń, doprowadzają do tego, że naukowcy z InGen-u tworzą hybrydę tyranozaura. Gad okazuje się na tyle inteligentny, że ucieka swoim twórcom i zaczyna siać zamęt w murach parku.
Nie da się ukryć, że dzieło Colina Trevorrowa to odgrzewany kotlet, muszę jednak przyznać, że jest on wyjątkowo smaczny. Widowisko zaprezentowane na specjalnym pokazie w Cinema City IMAX w stu procentach spełniło moje oczekiwania. Liczyłam na sporą dawkę emocji, piękne widoki, odrobinę humoru i dużo dinozaurów. Wszystko to otrzymałam i mogę z ulgą potwierdzić, że Jurassic World to dla mnie najważniejsza premiera tego roku. Istotniejsza nawet od grudniowych Gwiezdnych Wojen.
Wśród obsady najbardziej wyróżnia się Chris Pratt w roli niepokornego Owena Grady’ego. Aktor doskonale wciela się w postać awanturnika, byłego żołnierza, który trudni się tresurą velociraptorów. Zabawny, ale w odpowiednich momentach potrafiący zachować powagę, właściwie od razu zjednuje sobie sympatię widza. Partnerująca mu Bryce Dallas Howard wypada na jego tle strasznie blado, i nie tylko dlatego, że przyszło jej grać szefową parku, dla której liczą się wyłącznie pieniądze zarabiane na dinozaurach, ale i ze względu na to, że jest zaledwie cieniem dla kolegi z planu. Poza tą dwójką w dziele pojawia się paru mniej znanych aktorów, w tym jeden z obsady poprzednich produkcji, jednak największe wrażenie i tak robią zwierzęta. Większe i zdecydowanie groźniejsze, stanowiące bodaj najbardziej widowiskowy element fabuły.
W Jurassic World dinozaury są wykreowane komputerowo. Wyglądają minimalnie gorzej od tych, do których przyzwyczaił widzów Spielbierg, jednak dalej zachwycają. Wprawdzie wiadomo już, że wielkie gady były podobne do ptaków i posiadały szczątkowe opierzenie, jednak twórcy filmu pozostali wierni przestarzałej wersji. Cieszę się, że nie ulegli naukowcom i ich narzekaniom, bo wówczas nie czułabym już takiej grozy przed tyranozaurem czy stworzoną w laboratorium hybrydą.
Tym, co nieodmiennie zachwyca mnie w dziełach związanych z prehistorycznymi jaszczurkami, jest ich przesłanie: Nigdy nie wygrasz z Matką Naturą. Za każdym razem, gdy bohaterowie próbowali okiełznać te zwierzęta, źle się to dla nich kończyło. Teraz było podobnie, przy czym dodatkowo duże wrażenie zrobiło na mnie emocjonujące zakończenie filmu, które udowodniło, że w ostatecznym rozrachunku człowiek i tak nie ma nic do gadania.
Fani poprzednich produkcji na pewno będą zachwyceni. W fabule przewija się mnóstwo nawiązań do starych jurassiców, nie tylko w dialogach postaci, ale i konkretnych scenach, które każdy zapaleniec bez trudu wyłapie w trakcie seansu. Jeśli dodać do tego nieśmiertelny motyw przewodni stworzony przez Johna Williamsa, to można z powodzeniem uznać, że seans Jurassic World to powrót do dzieciństwa.
Jako miłośniczka dinozaurów sprzed dwudziestu dwóch lat wyszłam z kina niesłychanie zadowolona. Nie miało dla mnie znaczenia, że w dziele Colina Trevorrowa pojawiło się kilka absurdalnych scen – głównie w wykonaniu znienawidzonej przeze mnie Claire granej przez Howard – i dialogów, ponieważ liczyły się dla mnie dobra zabawa i sentymentalna podróż do czasów, kiedy razem z rodzicami siedziałam przed telewizorem i z oczami iskrzącymi się od emocji wpatrywałam się w wielkie gady. Jestem przekonana, że większość osób wybierających się na seans będzie miało podobne odczucia. Ze względu na to, że film pokonał najnowszych Avengersów, jeśli chodzi o zyski z pierwszego weekendu wyświetlania, mogę potwierdzić: Jurassic World wymiata!
Angelika Angie Wu Wawrzyniak
Korekta: Monika Katriona Doerre
Oryginalny tytuł: Jurassic World
Gatunek: Akcja | Przygodowy | Sci-Fi
Reżyseria: Colin Trevorrow
Produkcja: Stephen Spielberg, Jon Jashni, Thomas Tull
Scenariusz: Derek Connolly, Colin Trevorrow
Montaż: Kevin Stitt
Zdjęcia: John Schwartzman
Muzyka: Michael Giacchino
Długość: 124
Język: angielski
Premiera: 12/06/2015
Obsada: Chris Pratt, Bryce Dallas Howard, Irrfan Khan, Nick Robinson