Rogan nie jest już tym samym nieopierzonym żółtodziobem, jakim pamiętać mogą go osoby znające Władcę wilków – świadomość dziedzictwa i pomoc wiedźmy oraz przywódcy wilczej sfory z zaświatów, Gorywałda, sprawiają, że to przeciwnik, z którym należy się liczyć. A że przy okazji zyska wroga w opanowanym żądzą krwi księciu Włościsławie, narazi się nadnaturalnym siłom? To nic, skoro jego najpoważniejszymi przeciwnikami są słowiańskie bóstwa.
Największym mankamentem Władcy wilków było nadmierne łączenie elementów iście tolkienowskich ze słowiańską mitologią i wierzeniami. W efekcie tego powstawał kolaż niezbyt strawny – większość składowych powieści zupełnie ze sobą nie współgrała i zostawiała mało przyjemny posmak. W drugim tomie Czarnoksiężnika autor kładzie większy nacisk na elementy fantastyczne, jednak w odmianie bardziej „neutralnej” – czyli tej znanej chociażby z gier fabularnych. Karły, strażnicy prastarej magii, duchy czy w końcu olbrzymy posługujące się iluzjami: to wszystko znalazło dla siebie miejsce w Mieczu Radogosta.
Pozostaje jednak pytanie, czy Červenák nie zatracił tym samym jednego z ważniejszych elementów swojego cyklu – czyli słowiańszczyzny właśnie. Owszem, w Mieczu Radogosta pozostaje kilka elementów charakterystycznych dla tego rejonu (nazwy miast i wsi, imiona, zwyczaje, święta i bóstwa), jednak podczas lektury czytelnikowi nieustannie towarzyszy wrażenie, że to tylko marny, niedopasowany kostium, w który ubrana została kolejna powieść fantasy, jakich stworzono już naprawdę wiele. Bohater kładący kichnięciem wrogie oddziały na kolana, wiedźma cuchnąca magią na kilometr i wielki, złowrogi wilk – czasami wręcz nie sposób nie przypomnieć sobie powieści na podstawie Forgotten Realms i ich „erpegowego” klimatu.
Czym zatem jest Miecz Radogosta? Z pewnością w miarę lekkim, sprawnym czytadłem, ale niczym więcej – Červenákowi nie udało się zachować w swojej kolejnej książce słowiańskiego klimatu. Może to i dobrze – Władca wilków był tekstem co najmniej niestrawnym przez połączenie tej konkretnej kultury z elementami charakterystycznymi dla high fantasy. Miecz Radogosta to nadal tolkienowska kalka, jednak już wykastrowana z elementów słowiańskiego folkloru. Z jednej strony to dobrze, bo pozwoliło autorowi uczynić tekst bardziej przystępnym. Z drugiej awans to wątpliwy – kiepskie słowiańskie fantasy przeistoczyło się w fantasy jakich wiele. Werdykt zaś powinni wydać czytelnicy. Czy na pewno chcą zapoznawać się z milionową powieścią o ratowaniu świata przez waleczną drużynę?
Dawid “Fenrir” Wiktorski
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Miecz Radogosta
Autor: Juraj Červenák
Wydawca: Erica
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-64185-00-7
Oprawa: miękka