Jeden z najbardziej popularnych tematów ostatnich lat – apokalipsa i zagłada całej ludzkości – stał się motywem przewodnim i tego obrazu, jednakże w tym przypadku to nie błahe i prymitywne ukazanie końca ówczesnej cywilizacji. Obraz przedpotopowej rzeczywistości jest niebezpiecznie bliski poatomowym krajobrazom zniszczenia, pustki i jałowości, gdzie na próżno szukać jakiegokolwiek życia. Biblijny (judeochrześcijański) Bóg w świecie Noego nie istnieje, mieszkańcy przekazują sobie historię kreacji i rolę Stwórcy, który opuścił swoje dzieło. Ludzkość stoi na skraju przepaści tylko i wyłącznie z własnej winy: grzechy pychy, próżności i zachłanności doprowadziły do nieustannych wojen o nieliczne żyzne ziemie. Mężczyzna wraz z rodziną (żoną Naameh, trzema synami: Semem, Chamem, Jafetem) błąkają się po ziemi, kiedy pewnego razu głowę rodu nawiedza proroczy sen: wszelkie istnienie zostanie unicestwione przez wodę, bohater ma za zadanie wybudować arkę i ocalić niewinne istoty, czyli zwierzęta. Noe z pokorą przyjmuje powierzoną mu misję, uznając zwierzchność siły wyższej. I w tym momencie rozpoczyna się wariacja Aronofsky’ego na temat biblijnego przekazu.
Reżyserska wersja potopu ma swoje plusy i minusy. Do tych pierwszych należą przede wszystkim bardzo dobrze ukazane prymitywne, wręcz atawistyczne, dążenia dowódcy grupy potomków Kaina do panowania nad wszelkim stworzeniem (reprezentant to Tubal-Kaina; którego bunt przeciwko Stwórcy prawie w niczym nie różni się od biblijnej rebelii pod przywództwem Szatana), sposób kontrolowania wszystkich zwierząt, sprawa adopcji Ilany, kwestia uzyskania surowców do budowy Arki, a także rodzicielskie rozterki, jakie nieustannie towarzyszą Naameh i Noemu. Moim zdaniem zupełnie nietrafiony okazał się wątek upadłych aniołów. Zaczerpnięta z apokryfów historia wizualnie okazała się średnio udanym zapychaczem fabularnym. I to właśnie z byłymi istotami świetlistymi związane są prawie wszystkie sceny batalistyczne. Te wyszły naprawdę dobrze, bez zbędnych upiększeń, ze zbrojami, przypominającymi wyroby rzymskiego kunsztu płatnerskiego, i płonącym kruszcem.
Tym, co najbardziej uderza w filmie Aronofsky’ego, to kreacja postaci Noego. Mężczyzna jest nieodłącznym synem ziemi, dba o naturę i jej wytwory, posiada ogromny szacunek dla wszystkich żyjących istot oprócz ludzi. Nie oczekuje od Stwórcy zbyt wiele, chce wieść spokojny żywot u boku swojej rodziny, jednakże nie może ścierpieć zła, jakie istnieje w duszy każdego człowieka, dlatego podejmuje misję powierzoną przez Boga. I tu bohater staje przed ważnym wyborem: ciągle się waha, czy powinien pójść za powołaniem, czy w pewnym momencie przestać dalszych działań i się mu przeciwstawić. Wbrew pozorom jest to jedno z najważniejszych zagadnień poruszanych w filmie, bowiem Aronofsky daleko odszedł od biblijnego wzorca, kreśląc postać Noego jako ascetę będącego o krok przed wpadnięciem w religijny obłęd.
Noe: Wybrany przez Boga posiada tak naprawdę trzech równoważnych bohaterów: Chama, jego ojca i żywioł natury. Jak podkreśla Noe, woda ma znaczenie bardzo symboliczne. Matuzalem, syn Henocha, sądził, iż świat zostanie strawiony przez ogień, zaskakują go słowa wnuka, jakoby to właśnie potop miał przyczynić się do wszelkiego zniszczenia (kolejna, majestatycznie zagrana rola Anthony’ego Hopkinsa, można go przyrównać do postaci Odyna w marvelowskim Thorze). Jednakże woda oznacza nie wyłącznie metaforycznie ujęte życie, ale i oczyszczenie moralne, któremu bez najmniejszych wahań poddaje się nie tylko rodzina Noego, ale i Strażnicy, upadli kamienni aniołowie. Trzecim bohaterem jest Cham. To postać najbardziej angażująca emocjonalnie widza, a to z powodu czynów jego ojca, jakie doprowadziły do przewartościowania egzystencji chłopaka i dotychczasowych celów (poruszająca rola Logana Lermana).
Najnowsze dzieło Aronofsky’ego to ciekawie opowiedziana historia w fantastycznej odsłonie. Gdybym mogła składowo oceniać całość, to Noe stanowi 15% historii biblijnej, 35% apokryfów oraz 50% wyobraźni reżysera. Gra aktorska stoi na wysokim poziomie (nagrodzeni Oskarami: Jennifer Connelly, rewelacyjny Russell Crowe oraz Anthony Hopkins nie rozczarowują swoimi umiejętnościami), trochę gorzej z efektami, wydano na nie ponad 130 milionów dolarów. Warto zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową autorstwa Clinta Mansella, która doskonale buduje nastrój powieści. Czy polecam seans Noego: Wybranego przez Boga? Tak, ponieważ jest to zupełnie nowa odsłona znanej historii. Mam tylko jedno zastrzeżenie: niech nikt nie sądzi, że to sfilmowane dzieje biblijnego Noego, ponieważ wyjdzie z kina srogo zawiedziony. To film o modernistycznej wymowie odwołujący się do jednostkowej rzeczywistości, z którą warto się zapoznać.
Patrycja “Pattyczak” Wołyńczuk
Korekta: Monika “Katriona” Doerre
sieci Cinema City
Tytuł: Noe: Wybrany przez Boga
Tytuł oryginału: Noah
Gatunek: dramat, fantasy
Czas trwania: 2 godz. 18 min.
Kraj produkcji: USA
Premiera polska: 28 marzec 2014
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
Obsada:
Noe: Russell Crowe
Naameh: Jennifer Connelly
Tuban Kain: Ray WInstone
Matuzalem: Anthony Hopkins
Sem: Douglas Booth
Cham: Logan Lerman
lla: EmmaWatson