Jakim cudem po raz kolejny zmusili bohaterów do toczenia krwawych bojów? Odpowiedź jest prosta – wszyscy zostali zarażeni niosącą śmierć Pożogą, na którą lekarstwo znajduje się w miejscu zwanym przystanią, położonej daleko na północy, czternaście dni drogi przez palącą pustynię. Aby nie było zbyt prosto, to na jej terenie roi się od śmiercionośnych mechanicznych potworów, wszechobecnych, powodujących olbrzymi ból i poparzenia promieni słonecznych, a także ogromnych burz z piorunami. Za mało? Dołóżmy do tego wyklęte miasto, w którym mieszkają ludzie dotknięci chorobą, chcący zabić każdego nowoprzybyłego. A żeby nie było zbyt prosto, skłóćmy ze sobą część postaci. Dzięki połączeniu wyżej wymienionych elementów powstała fabuła drugiego tomu Więźnia labiryntu zatytułowanego Próby ognia.
Muszę przyznać, iż kontynuacja powieści Dashnera jest o wiele lepiej dopracowana pod względem fabularnym niż tytuł otwierający cykl. Niemniej autor nie ustrzegł się jednego błędu, jakim okazało się wprowadzenie wątku romansowego miedzy Thomasem i Teresą. Niestety, przemiana bohaterki jest całkowicie nieuzasadniona i przez to raziła mnie przez większość lektury. Również wprowadzenie męskiego odpowiednika dziewczyny w przeciwnej drużynie okazało się w moim odczuciu niezbyt trafionym pomysłem (mowa o Arisie), bowiem pod względem charakteru i zachowania niczym się nie różnił od Teresy. Spośród nowych postaci żadna nie przykuła mojej uwagi za wyjątkiem Jorga, lidera Poparzeńców (osób cierpiących na Pożogę) o latynoskich korzeniach, ponieważ wyróżniał się nie tylko mową, ale przede wszystkim swoim zadziornym i prowokującym stylem bycia. Niestety, zarówno Brenda, Harriet jak i Sonya okazały się przeciętnymi, pozbawionymi polotu dziewczynami (podobnie jak to miało miejsce w przypadku chłopców, czyli Newta, Minho i Alby’ego – chociaż ich filmowe odpowiedniki są o wiele lepsze i bardziej wyraziste).
Mimo wyżej wymienionych wad, w moim odczuciu Próby ognia są naprawdę udaną kontynuacją: dużo miejsca zajmują dynamiczne zwroty akcji, zaskakujące przełomy fabularne, a nade wszystko mnożą się różnego rodzaju pytania, które, póki co, pozostają bez odpowiedzi. O ile do Więźnia labiryntu podchodziłam kilka razy, to w przypadku drugiego tomu nie mogłam się oderwać od lektury. I nie chodzi tu o zachwyt nad stylistyką autora lub głębią poruszanych tematów (bo tych na próżno szukać), lecz o zwyczajną ciekawość „co będzie dalej?”.
Trylogia Dashnera nie jest klasyczną antyutopią, jak głosi część internetowych recenzji. To raczej powieść z gatunku survivalu (na co wskazuje nawet zdanie na okładce „Walcz albo giń”), walki o przetrwanie: w tekście występuje znacząca liczba naturalistycznych, wręcz turpistycznych opisów uszczerbków ciała i psychicznych męczarni bohaterów. Podobnie jak pierwsza część, tak i Próby ognia kończą się w bardzo zaskakujący i równie intrygujący sposób. Muszę przyznać, iż omawiana pozycja jest idealnym materiałem na filmowy scenariusz, ponieważ niczego nie można być pewnym, sytuacja zmienia się z minuty na minutę, pozostawiając odbiorcę w lekkiej konsternacji połączonej z szokiem (o czym, mam nadzieję, się przekonać, bowiem wytwórnia ogłosiła już, iż zamierza zekranizować drugą część trylogii).
Wiadomo, iż po książkę sięgną fani Więźnia labiryntu. Lubisz powieści Veronicy Ross, Michaela Granta i Teri Hall? W takim razie spodoba Ci się twórczość Jamesa Dashnera. To naprawdę dobrze skonstruowana seria przeznaczona dla nastoletnich czytelników. Jest dreszczyk napięcia, jest zaskoczenie, jest solidna rozrywka. Czego chcieć więcej? Może jednego – jak najszybszego sięgnięcia po finalny Lek na śmierć.
Patrycja ‘Pattyczak’ Wołyńczuk
Korekta: Monika “Katriona”Doerre
dziękujemy Wydawnictwu Papierowy Księżyc
Tytuł: Próby ognia
Autor: James Dashner
Cykl: Więzień Labiryntu, tom II
Tytuł oryginalny: The Scorch Trials
Tłumaczenie:Agnieszka Hałas
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data i miejsce wydania: 2014, Słupsk
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Liczba stron: 415
ISBN: 978-83-61386-26-1