Założenia te twórcy spełnili w stu procentach. Strażnicy Galaktyki co rusz wywoływali na sali kinowej salwy gromkiego śmiechu, akcji było tyle, że czasami człowiek nie nadążał za migającymi jeden za drugim kadrami, a ścieżka dźwiękowa do filmu w wielu odbiorcach wywołała swego rodzaju tęsknotę za dawnymi czasami. Tak więc śmiało mogę napisać, że dzieło Jamesa Gunna plasuje się w ścisłej czołówce najlepszych produkcji Marvela, aczkolwiek w dalszym ciągu nie przebija jedynki Iron Mana, której z piedestału łatwo strącić się nie da. Takie postawienie sprawy zupełnie jednak Strażnikom nie szkodzi, bowiem jest to obrzydliwie dobry obraz.
Jak na geeka przystało, rajcowałam się prawie każdą sceną, chociaż nie obraziłabym się, gdyby twórcy nie pospieszyli się tak z fabułą na początku filmu. Z jednej strony dobrze, że tak zrobili, bo dzięki temu zabiegowi właściwa akcja otrzymała mnóstwo czasu na rozwinięcie się w pożądanym przez fanów kierunku, ale z drugiej wolałabym, by zadziało się to odrobinę wolniej. Wypadałoby tak postąpić chociażby ze względu na osoby, które wybrały się do kina ot tak sobie, a nie dlatego, że jarają się uniwersum Marvela. Tak, wciąż istnieją widzowie nieznający się na całej tej superbohaterskiej otoczce i, o zgrozo, nie czekający na koniec napisów! W pewnym stopniu czuję się również rozczarowana faktem, iż członkowie grupy, na którą składają się Terranin Peter Quill (Star-Lord), genetycznie zmodyfikowana asasynka Gamora, mówiący archaicznym językiem Drax oraz eksperymentalnie powołany do życia Rocket, i Groot z planety X, otrzymali niewiele czasu na to, aby zaprezentować się widzom w pełnej krasie. Moja krytyka na tym się kończy, teraz czas na peany!
Przede wszystkim w Strażnikach Galaktyki wiele się dzieje! Tak różnorodnych lokacji nie uświadczy się w pierwszym lepszym filmie. Nieważne czy chodzi o drążoną przez górników gigantyczną czaszkę kosmity, czy o więzienie o zaostrzonym rygorze, z którego uciec można tylko po zdobyciu protezy jednego z osadzonych – każde miejsce akcji wykreowano w iście artystycznym stylu, z dbałością o wszelkie detale cieszące oko. Widz ma do czynienia z wartką akcją, po brzegi wypełnioną humorem. Jeszcze wiele godzin po seansie bolały mnie mięśnie brzucha, tak bardzo śmiałam się na filmie Gunna. W zasadzie jest to dość prosty i schematyczny obraz, kipiący ironią i kąśliwością bohaterów, pięknie prezentujący się na ekranie IMAX 3D i w pełni wykorzystujący dobrodziejstwa lat 70-tych i 80-tych. Warto przy tym podkreślić, że brak skomplikowania nie stanowi wady Strażników – produkcja nie ma na celu moralizowania fanów, prezentowania górnolotnego patosu czy potęgowania napięcia. To lekkie kino w dawnym stylu, które powinno nas bawić, zaś jego głównym zadaniem jest rozbudowanie uniwersum i połączenie ziemskich wątków z kosmicznymi. Muszę przyznać, że ja to kupuję i nie mam twórcom nic do zarzucenia w tym temacie. Takie filmy chce się oglądać!
Zresztą superprodukcję Jamesa Gunna mogłabym po prostu pochwalić za trzy jej składowe: muzykę, Rocketa i Groota. Ta pierwsza jest idealnie dobrana i miła dla ucha. Szop stworzony w laboratorium to przykład genialnej roboty speców od grafiki (ta mimika, ta dbałość o szczegóły anatomii gryzonia!). Ten ostatni zaś to prawdziwe dzieło sztuki przemawiające, o dziwo, łagodnym głosem Vina Diesela, a zarazem jedyny element filmu, który doprowadził mnie do łez w kluczowej dla tej postaci scenie.
Jestem mile zaskoczona projekcją Strażników Galaktyki. Nigdy nie pałałam do nich szczególną sympatią i trochę obawiałam się odbiegania od tego, do czego przyzwyczaił mnie Marvel, ale okazało się, że martwiłam się na zapas. Obraz okazał się fantastycznym widowiskiem z masą niezłych efektów specjalnych, genialnym humorem sytuacyjnym i świetnymi bohaterami zagranymi przez zaangażowanych aktorów, zrealizowanym na kompletnym luzie, a jednocześnie najwyższym poziomie. Czego chcieć więcej?!
Angelika Angie Wu Wawrzyniak
Korekta: Monika Katriona Doerre
Oryginalny tytuł: Guardians of the Galaxy
Gatunek: Akcja | Przygodowy | Sci-Fi
Reżyseria: James Gunn
Produkcja: Stan Lee, Louis D’Esposito, Kevin Feige
Scenariusz: James Gunn, Nicole Perlman
Montaż: Hughes Winborne
Zdjęcia: Ben Davis
Muzyka: Tyler Bates
Długość: 123
Język: angielski
Premiera: 01/08/2014
Obsada: Chris Pratt, Zoe Saldana, Vin Diesel, Bradley Cooper