Marcel A. Marcel to w rzeczywistości pseudonim dwóch pań, Dany Łukasińskiej i Olgi Sawickiej, zawodowo zajmujących się szeroko pojętą sztuką (teatr, telewizja, słuchowiska). Wraz z Krzysztofem Ostrowskim, wokalistą kapeli Cool Kids of Death, oraz rysownikiem komiksów, maczającym palce przy kontrowersyjnym Chopin New Romantic, dały światu Oro. Powieść, która pod cienkim płaszczykiem fantastyki przekazuje uniwersalne prawdy o ludziach odmiennych, a zarazem tak bardzo podobnych do większości z nas.
Przypadek Oro
Lena nigdy nie poznała swoich rodziców. Porzucona w wieku niemowlęcym, nie zdołała zadomowić się w żadnej z rodzin zastępczych. Czasem sama uciekała, czasem to los psuł pozornie szczęśliwe życie. Liczne niepowodzenia uczyniły ją zimną i cyniczną buntowniczką, która pragnie tylko jednej rzeczy – by cały świat zostawił ją w spokoju.
Gdy wydawało się, że dla stojącej na progu wieku dorosłego dziewczyny nie ma już nadziei, pojawiło się światełko w tunelu. Rodzina zastępcza inna niż wszystkie, będąca zbiorem bardzo nietypowych osób – Oka, małego chłopca o nieposkromionej ciekawości; Iskry – dziewczynki z ADHD; Cienkiej – z olbrzymimi kompleksami na punkcie swej tuszy; chorego na autyzm, za to posiadającego fenomenalną pamięć, Memorego; skupionego na rozwoju fizycznym bulimika Arnolda. W tym gronie znajduje się także tytułowy Oro, osobnik o specyficznym sposobie bycia, który nie spocznie, póki Lena nie odnajdzie swego miejsca w świecie oraz nowej rodzinie.
Tematyka Oro
Zadanie, jakie postawił przed sobą chłopak o trzyliterowym imieniu, należy do kategorii trudnych łamane przez beznadziejne, a to wszystko za sprawą wyjątkowo ciężkiego do zniesienia charakteru Leny. Już dawno zrobienie krzywdy głównej bohaterce, bądź ukrycie twarzy w dłoniach i rzucenie retorycznego pytania: „Ogarniesz się wreszcie?”, nie było tak kuszące. Jeśli autorki chciały mi pokazać przemianę irytującej, nieprzystosowanej społecznie dziewczyny, którą ma się ochotę, dla świętego spokoju, zrzucić z mostu, w ogarniętą życiowo, zaradną osóbkę, to gratuluję, udało się.
Potrafię przy tym zrozumieć, że ciężkie dzieciństwo (a właściwie jego brak) odbiło się na charakterze Leny – chociaż nie ukrywam, że to skomplikowane zadanie dla kogoś mniej pokrzywdzonego przez los – jednak trudno jest mi jej bronić na tle reszty bohaterów książki. Wszyscy wychowankowie niezwykłej rodziny zastępczej mają swoje problemy i zmartwienia, często niełatwe do pojęcia dla przeciętnego człowieka. Jak bowiem zaczepiony na ulicy Kowalski może zrozumieć dziecko z autyzmem, nawet tak sympatyczne jak Memory? Mimo to starają się z nimi żyć, przezwyciężać, obracając kłopotliwe momenty w żart, i nie załamywać rąk, gdy coś pójdzie nie tak. Zaryzykuję stwierdzenie, że łatwiej wyobrazić sobie, co się dzieje z ofiarami wojny, niż w pełni zrozumieć sytuację życiową bohaterów Oro. Nie jest to wada powieści. Wręcz przeciwnie, za sprawą takiej, a nie innej tematyki, ta będąca pewnym wyzwaniem dla czytelnika książka doskonale wpasowuje się w przeznaczoną dla siebie niszę.
Jeśli zaś ktoś liczy na poznanie historii Oro przed zakupem książki, ten srodze się zawiedzie, bowiem skrót na czwartej stronie okładki jest tyleż poetycki, co pozbawiony konkretów. Więcej można dowiedzieć się ze skrzydełek okładki, gdzie umieszczono chociażby krótkie profile głównych bohaterów spisane przez nich samych. Uważne oko dostrzeże wśród nich kilka spojlerów.
Język Oro
Marcel bardzo wysoko ustawił sobie poprzeczkę. Jak bowiem opisać losy rodziny, której zdecydowaną większość stanowią dzieci z zaburzeniami rozwojowymi? W jaki sposób dobrać słowa, by z jednej strony nie marginalizować ich problemów, z drugiej zaś, wzorem dziennikarzy prasy brukowej, niesłusznie nie uczynić z ich życia olbrzymiej tragedii? Recepta okazała się banalnie prosta. Starczy opisać ich codzienne życie jako normalne i naturalne. Wspominać akrobacje i tłuczenie talerzy przez Iskrę, ale nie komentować ich. Zwracać uwagę na zamykanie się Memorego w pokoju, jego ustami cytować Wikipedię, lecz nie podkreślać co chwila źródła wspaniałej pamięci chłopca, łamiąc ręce nad tym, jak to rodzicom musi być ciężko z takim dzieckiem.
Ta prosta recepta okazała się strzałem w dziesiątkę, Marcel opowiada bowiem o rzeczach poważnych bez popadania w patetyczność i tragizm. W jego krótkich, konkretnych opisach oraz naturalnie brzmiących dialogach można odnaleźć mnóstwo lekkiego, niewymuszonego humoru oraz coś, co mogę określić jedynie mianem rodzinnego ciepła. Podczas lektury miałem wrażenie, że oglądam trzydziestojednoodcinkowy (tyle rozdziałów liczy książka) sezon serialu familijnego z górnej półki (na ten przykład Rodzinę zastępczą), dobrego zarówno dla młodszych, jak i starszych widzów.
Przygody Oro
Jak przystało na „kino familijne”, Marcel opowiada o blaskach i cieniach życia młodzieży, problemach wieku dorastania, kontaktach z rówieśnikami oraz, co w książce najcenniejsze, dniu codziennym osób z dysfunkcjami. Życiu, jak się okazuje, nie odbiegającym zbytnio od tego, jakim może pochwalić się większość społeczeństwa. Pojawiają się wątki zranionych uczuć, odrzucenia i akceptacji siebie i innych, rozliczenia z bolesną przeszłością oraz strachu przed tym, co przyniesie jutro. Nudne godziny w szkolnych ławach, jak również wesołe chwile w parku rozrywki, sceny znęcania się nad słabszymi (niekoniecznie fizycznie) i agresji, ale także kary za przewiny. Przez cały ten czas czytelnik otrzymuje coraz więcej informacji na temat członków rodziny, powodów ich osierocenia, bolesnych tajemnic.
Z racji mnogości bohaterów pierwszo- i drugoplanowych można odnieśc wrażenie, że nie każdy otrzymał równą ilość czasu antenowego. „Oko kamery” czasem koncentruje się na pojedynczych osobach, czasem znowu obejmuje grupę, lecz podczas lektury stale towarzyszyło mi wrażenie głębokich cięć przy montażu. Jakby scen planowano zdecydowanie więcej, ale ktoś doszedł do wniosku, że seans będzie zbyt długi i sięgnął po nożyce. Stąd pewne wątki zostały podane w nieodpowiednim momencie, zaś inne urwano zbyt szybko, zbyt nagle, albo w sposób niesatysfakcjonujący. Nie było ich wiele, na tle całości stanowiły niewielki procent, jednak jeśli miałbym stworzyć listę najciekawszych, to one zajęłyby najwięcej pozycji.
Korzystając dalej z kinowych porównań napiszę, że każdy film ma swój koniec. Szkoda, że w przypadku Oro nastąpił nadspodziewanie szybko. Ponad trzysta stron tekstu to zdecydowanie zbyt mało, jak na tak ciekawą historię, przy której świat zewnętrzny nagle przestaje być ważny.
Technika Oro
Jak wspomniałem wcześniej, wszystkie ilustracje zaopatrzonej w okładkę ze skrzydełkami książki zostały stworzone przez Krzysztofa Ostrowskiego. Wzbogacił on historię Leny o kilkanaście krótkich komiksów, rozsianych po rozdziałach. Narysowane w przyjemny dla oka sposób, pasujący do stylu autorek. Czasem zabawne, kiedy indziej bardzo poważne, przybliżają sylwetki oraz wygląd bohaterów – w powieści opisany dość ogólnikowo – jak również podkreślają ich najważniejsze cechy, marzenia, problemy. Bardzo pomagają w poznaniu i zrozumieniu dość złożonej historii, jaka kryje się między stronicami Oro.
Wartość Oro
Niektóre tematy są trudne do właściwego opisania oraz zrozumienia przez czytelnika. Dlatego jestem pod wrażeniem sposobu, w jaki autorki nakreśliły przede mną codzienne życie rodziny zastępczej o tak niezwykłym składzie. Dana i Olga z pomocą prostych słów i sytuacji tłumaczą, że dysfunkcje nie są czymś, czego należy się wstydzić, że posiadające je dzieci trzeba traktować jak każde inne, że ich egzystencja, z jej codziennymi radościami i trudnościami, nie odbiega znacząco od tej, którą zna każdy z nas. Jest to cenna wiedza, tym wartościowsza, że przekazana w zabawny, inteligentny, a przy tym nienachalny sposób, z pomocą języka prostego, ale nie prostackiego, klarownego i pozbawionego moralizatorskiego zapaszku.
W tym miejscu powinienem wybrać jakąś grupę ludzi i napisać: „Oto książka dla was”. Wierzę w to, że przy Oro może dobrze bawić się zarówno starszy, jak i młodszy czytelnik. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że poruszana przez Marcela tematyka wymaga pewnego przygotowania, gdyż nie każdy wychwyci albo zrozumie zawarte w jego twórczości przesłanie, tak jak nie każdy musi interesować się obserwowaniem życia młodzieży, jaka by ona nie była. Z tego powodu napiszę tak – jeśli zaciekawił Cię temat i bohaterowie, lubisz sprawnie napisane powieści i potrafisz przymknąć oko na irytującą główną bohaterkę, Oro powinien przypaść Ci do gustu. Jeśli nie, zawitaj do księgarni, zdejmij go z półki i zacznij czytać. Istnieje spora szansa, że po ośmiu stronach (czyli pierwszym rozdziale) nabieżesz ochoty na dokończenie lektury w domowym zaciszu.
Łukasz „Salantor” Pilarski
Redakcja i korekta: Monika „Katriona” Doerre
dziękujemy wydawnictwu Marginesy.
Autor: Marcel A. Marcel
Tytuł: Oro
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2012 r.
Miejsce wydania: Warszawa
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Projekt okładki i ilustracje: Krzysztof Ostrowski
ISBN: 978-83-933758-2-0
Liczba stron: 344
Format: 140 x 208 mm
Cena: 34.90 zł