To tylko kilka przykładów z długiej listy filmów, książek i gier korzystających, z lepszym lub gorszym skutkiem, z motywu podróży w czasie. Wśród nich znalazła się również historia stworzona przez Marcina Ciszewskiego, pierwszy tom cyklu poświęconego losom pułkownika Jerzego Grobickiego. Bazująca na pomyśle niezbyt świeżym, za to podanym w bardzo zachęcający sposób.
Wstąp do wojska, mówili…
Grobicki już od dłuższego czasu planował odejść z armii. Pech chciał, że gdy po długich rozważaniach zdecydował się wreszcie na porzucenie Wojska Polskiego, na głowę zaczęły mu spadać liczne problemy. Wpierw otrzymał rozkaz konwojowania grupy Amerykanów wiozących supertajny i supercenny sprzęt. Potem, z zaskoczenia, został dowódcą eksperymentalnej i wyposażonej w nowoczesny sprzęt jednostki, która po ledwo dwóch tygodniach intensywnego szkolenia ma zostać wysłana do Afganistanu, z towarzyszami zza Atlantyku w roli sojuszników.
Jednak o prawdziwych pechu można mówić w momencie, gdy podczas ćwiczeń polowych ich tajna broń obrywa błyskawicą i przenosi w przeszłość ponad pięćset osób, kilkanaście czołgów, helikopterów, ciężkiej artylerii i oddział komandosów GROM-u wraz z miesięcznym zapasem amunicji i paliwa. Dokładniej to do roku 1939, dnia pierwszego września, w kilka godzin po rozpoczęciu niemieckiej ofensywy na ziemie II Rzeczypospolitej. Chcąc, nie chcąc, żołnierze z Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego muszą wziąć udział w niespodziewanej walce z germańskim najeźdźcą. Co gorsza, nie wiadomo czy dane im będzie wrócić do swoich czasów.
Oś Czasu była historią wojenną poświęconą zderzeniu kultur i ras, ponadczasowej lojalności względem własnego kraju oraz światowemu konfliktowi, w którym nie wahano się sięgnąć nawet po najpotężniejszą broń. Powieść Ciszewskiego ma skalę zdecydowanie mniejszą. Tutaj bardziej liczą się pojedynczy ludzie, ich problemy i rozterki oraz stosunek do nowej rzeczywistości. Nawet kwestia “czy przyszłość już uległa zmianie?” została ledwo wspomniana, ustępując miejsca wojennemu dniu powszedniemu.
War, war never changes
Pierwsze dni kampanii wrześniowej stały się doskonałą okazją do pokazania, jak zwykły człowiek zmienia się wskutek okrucieństw wojny. Z jednej strony Niemcy, idący na Polskę z całą siłą i mający głęboko gdzieś wszelkie konwencje (zgodnie z zasadą, że Słowianie to podludzie), z drugiej zaś walczący dzielnie, ale zmuszeni do uznania wyższości technologicznej i ilościowej przeciwnika Polacy. Zaś pośród tego wszystkiego Grobicki zaczynający powoli rozumieć, że ma względem swojej ojczyzny pewne obowiązki. Miło ujrzeć przekonującą przemianę bohatera, który nie staje się, ot tak, drugim Rambo, tylko musi dojrzeć do swojej decyzji, zrozumieć, że w pewnych sytuacjach nie można stanąć z boku i udawać, że wszystko jest w porządku.
Cieszy, że powieść nie popada w patetyczny ton. Nie ma machania polską flagą, ciągnących się stronami wielkich mów na temat poświęcenia i walki do ostatniej kropli krwi. Znajdzie się sporo ironii, zwykłego, ludzkiego strachu w obliczu okrutnej, wojennej zawieruchy, ale również patriotyzmu. Szczerego, pozbawionego romantycznej, powstańczej otoczki. Tutaj żołnierze walczą i umierają za swój kraj zwyczajnie, bez zbędnego upiększania i udawania, że eksplozja czołgu albo szturm na wrogie pozycje były wzniosłe i godne naśladowania. Wojnę odmalowano w realistycznych barwach i za to autorowi należy się spory plus.
Kolejna pochwała wędruje do autora za techniczne i wojskowe opisy. Ciszewski to nie Weber, który rzuca nazwami kodowymi broni i sprzętu bez szerszego ich wyjaśnienia, tak iż w pewnym momencie człowiek się zastanawia czy BT-23/Bzz to jest czołg, czy tankietka, a numer na pewno oznacza model. Tutaj nie dość, że nie zostałem zasypany danymi na temat grubości pancerzy albo kalibru dział czołgów, to jeszcze informacje te były podawane w odpowiednim momencie, w sposób przejrzysty. Czytaj, jeśli śmigłowce walczyły z samolotami, to na bieżąco dowiadywałem się, jakie atuty mają do dyspozycji obie strony i jak to się w praktyce przekłada na wynik starcia. Zresztą podobnie jest w przypadku informacji stricte historycznych pojawiających się tylko wtedy, gdy były potrzebne.
Jasna strona życia
Ale www.1939.com.pl to nie tylko wojna. Strona komediowa jest również obecna i trzyma się mocno. Służący za narratora Grobicki został obdarzony sporą inteligencją i ciętym językiem, z którego korzysta zarówno w czasie dialogów, jak i przy barwnych opisach. Liczne nawiązania do współczesnego świata, ironiczne komentarze, niejednokrotnie celne riposty, przede wszystkim zaś gawędziarski sposób opowiadania – na zasadzie spotkania przy piwie z kumplami – to wszystko uniemożliwiało mi oderwanie się od lektury.
Strony aż skrzą się od humoru. Cięższego, lżejszego, ale zawsze niewymuszonego. Owszem, są sceny bardzo poważne, kiedy śmiać się zwyczajnie nie wypada (na przykład w czasie rekonesansu spalonej wioski), ale w większości przypadków napięcie jest odpowiednio tonowane, dzięki dowcipom i uwagom Grobickiego. W żadnym momencie nie czułem się przytłoczony wojennym patosem, jak chociażby w przypadku Cienkiej, czerwonej linii czy też entej produkcji filmowej o dzielnych chłopcach z Ameryki.
Widać to szczególnie w scenach akcji – krótkich, pozbawionych rozwlekłych opisów, z przestojami wypełnionymi komentarzami Grobickiego. Nawet w takich momentach, pełnych krwi, potu i łez znalazło się trochę miejsca na celnie rzucony dowcip, o dziwo, nigdy nie sprawiający wrażenia niepasującego.
Ciszewski ma tak dobrze wyrobione pióro, że nawet gdyby pisał o przygodach grupki harcerzy gdzieś w lasach Pomorza, to i tak czytałbym je z zaciekawieniem aż do ostatniej strony.
Koledzy z wojska
Główny bohater i narrator w jednej osobie to postać sympatyczna, ale jego towarzysze z obu czasów nie są wcale gorsi. Zdecydowana większość to żołnierze, należało się więc spodziewać ostrego języka, docinków oraz niewyszukanego słownictwa, jakże charakterystycznych dla ludzi połączonych przez wojnę. Wulgaryzmów aż tak wiele nie ma, za to wzajemnego dogryzania sobie i dowcipkowania, nawet pod zmasowanym ostrzałem, znajdzie się sporo.
Najistotniejsze jest jednak to, że stworzonych przez Ciszewskiego postaci zwyczajnie nie da się nie lubić. Każda z nich przykuwa uwagę w zupełnie inny sposób – dzięki charakterystycznej manierze mówienia, sposobie bycia czy też wyczynom. Szalonym, odważnym, ale zawsze ciekawym. Zdarzyło mi się nawet dopingować niektórych bohaterów negatywnych tylko dlatego, że zostali odmalowani tak, a nie inaczej.
Zaciągnij się!
Ciężko ocenić www.1939.com.pl negatywnie. Na ponad trzystu stronach Marcin Ciszewski zaserwował nam sprawnie stworzony miks ciekawych postaci, podróży w przeszłość i wojennej zawieruchy, podlany solidną porcją barwnego języka. Znalazło się nawet miejsce na interesujący romans i ciekawy wątek kryminalny. Otwarte, zabarwione nutką pesymizmu zakończenie świetnie wpasowuje się w resztę historii, po poznaniu której pozostaje uczucie olbrzymiego niedosytu.
Łukasz „Salantor” Pilarski
Redakcja i korekta: Monika „Katriona” Doerre
dziękujemy wydawnictwu Ender.
Autor: Marcin Ciszewski
Tytuł: www.1939.com.pl
Wydawnictwo: Ender
Seria: WarBook
Data wydania: 2010 r.
Miejsce wydania: Ustroń
Oprawa: Miękka
Projekt okładki: Jarosław Wróbel
ISBN: 978-83-930066-9-4
Liczba stron: 336
Format: 144 x 207 mm
Cena: 29.90 zł