Tyle głosi blurbowa charakterystyka kolejnej części kultowego dzieła J. R. R. Tolkiena zatytułowanego Hobbit, czyli tam i z powrotem. Szczerze powiedziawszy, dawno nie spotkałam się z tak trafnie opracowaną informacją na temat filmu: danych nie jest ani za mało, ani za wiele i idealnie oddają one najważniejsze elementy fabuły. Ile było krzyku, że Jackson popełnia ogromny błąd, dzieląc tak króciutką powieść na trzy długie filmy. Ilu przeciwników, tylu i zwolenników, którzy mieli nadzieję na unikatowe sceny rozszerzające przygody Bilba, jakie w zgrabny sposób stanowić będą bezpośredni pomost między najnowszą adaptacją a wcześniejszą trylogią Władcy Pierścienia.
Hobbit: Pustkowie Smauga stanowi bardzo luźną adaptację powieści Tolkiena. Osobie nieobeznanej z książką może rzucać się w oczy nadmiar rozbudowanych wątków drugoplanowych, takich jak historia miłosna Legolasa i Tauriel, tajne działania Gandalfa czy chociażby pościg orka Azoga za bohaterami. Niemniej dzięki temu świat Śródziemia został znacznie bardziej dopracowany i szerzej przedstawiony niż miałoby to miejsce w przypadku prostej ekranizacji. Moim zdaniem twórcom udało się znakomicie oddać coraz większy wpływ pierścienia na psychikę głównego bohatera. Jest to ukazane o wiele bardziej dobitnie niż m w literackim pierwowzorze. Jedną z największych zalet obrazu jest scena w Dol Guldur, gdzie przedstawiono narodziny głównego antagonisty Władcy Pierścieni, Saurona. To ten moment, który wzbudza ciarki na plecach i dla którego warto obejrzeć Pustkowie Smauga.
Film jest naprawdę dobry, zarówno pod względem prowadzenia akcji, jak i gry aktorskiej. Reżyser bardzo zgrabnie połączył książkowe sceny z tymi specjalnie wykreowanymi na potrzeby dzieła. Na ekranie przewijają się postacie występujące w pierwszej odsłonie trylogii, niemniej prawdziwym zaskoczeniem dla fanów książki okazało się pojawienie bohaterów znanych z Władcy Pierścieni: Legolasa (w wykonaniu Orlanda Blooma), jego ojca króla Thranduila (rewelacyjny Lee Pace) czy chociażby elfki Taurieli (znana z serialu Lost: Zagubieni Evangeline Lilly). Szczególną uwagę zwraca wspaniały dubbing smoka Smauga i Nekromanty w wykonaniu Benedicta Cumberbatcha (Sherlock, Zniewolony. 12 Years of Slave). Banalnym wydaje się podkreślenie, że Martin Freeman wydaje się stworzony do roli Bilbo Bagginsa, niemniej w Pustkowiu Smauga potwierdza swój doskonały warsztat aktorski.
Od strony wizualnej filmowi trudno coś zarzucić: doskonała praca kamery, podniosła, momentami majestatyczna ścieżka dźwiękowa, znakomicie dopieszczone efekty komputerowe oraz wartka akcja. W przeciwieństwie do pierwszej odsłony , w kontynuacji znacznie lepiej przepleciono sceny dynamiczne z tymi spokojniejszymi, dzięki czemu film nie dłuży się i blisko trzygodzinny seans mija naprawdę szybko i przyjemnie.
I choć w części z dodatkami można znaleźć mnóstwo materiałów z serii making off, które ukazują poszczególne etapy tworzenia w większości komputerowo wygenerowanego obrazu, to nie sposób sobie wyobrazić Śródziemia bez tych efektów. Są one niesamowite, dopracowane w każdym detalu, ucieszą oko nawet najbardziej wymagającego widza. Chociaż nawet te znakomicie dopieszczone elementy bledną, gdy na scenę wkracza smok Smaug. Ach! Jakie on robi wrażenie! Wygląda jak żywe stworzenie, graficy znakomicie oddali każdy szczegół jego anatomii, począwszy od ogromnych łap pokrytych łuskami, skończywszy na stopniowo rozgrzewającym się brzuchu tuż przed zionięciem ogniem. Co jeszcze umieszczono w materiałach na drugiej płycie? Peter Jackson zabiera widza w podróż do Mrocznej Puszczy, Miasta Na Jeziorze oraz Dale i pokazuje miejsca, które stanowiły podstawę wizualną do stworzenia przepięknych i magicznych krain w filmie. Znalazła się na niej także kontynuacja filmiku zamieszczonego w Niezwykłej podróży i zatytułowanego Nowa Zelandia: Dom Śródziemia, część 2.
Hobbit: Pustkowie Smauga to sequel doskonały. Warto było wybrać się na niego do kina, warto też kupić prywatny egzemplarz filmu dvd, by jeszcze raz móc powrócić do fantastycznego Śródziemia i zapoznać się nie tylko z materiałami dodatkowymi, ale przede wszystkim by jeszcze raz dać ponieść się wspaniałej wizualizacji świata Tolkiena i zapierającej dech w piersiach muzyce. Film może nie przypaść do gustu jedynie literackim purystom, ponieważ mogą być zniesmaczeni zbytnimi różnicami między obrazem a książką. Sadzę, że dla pozostałych widzów okaże się rozrywką najwyższej jakości, jak miało to miejsce w moim przypadku. Gorąco polecam!
Patrycja ‘Pattyczak’ Wołyńczuk
Korekta: Monika ‘Katriona’ Doerre, Matylda Zatorska
dziękujemy Galapagos Films
Tytuł: Hobbit: Pustkowie Smauga
Tytuł oryginalny: Hobbit: The Desolation of Smaug
Reżyseria: Peter Jackson
Scenariusz: Guillermo del Toro, Peter Jackson, Fran Walsh, Philippa Boyens
Gatunek: fantasy, przygodowy
Dodatki: zwiastuny, Peter Jackson zaprasza na plan filmowy, w podróż do Mrocznej Puszczy, Miasta na Jeziorze i Dale, Materiały produkcyjne, Nowa Zelandia: Dom Śródziemia, cz.2
Długość filmu: 155 minut
Premiera: 22.04.2014
Napisy: angielskie, polskie, węgierskie, greckie, bułgarskie, chorwackie, słoweńskie, serbskie
Wytwórnia: New Line