W powieści tej, łączącej w sobie wiele podgatunków fantasy – high fantasy, heroic fantasy oraz magii i miecza, pojawiają się czarodzieje, elfy i smoki. Dowódcą zakonu Hipogryfinów jest Syriusz: dobrze sprawuje on swoje rządy – poddanym nic nie brakuje, dzięki czemu żyją w dostatku. Jedynym problemem spędzającym mu sen z powiek jest Zakon Kruczych, wdający się co jakiś czas w konflikty z Hipogryfinami, gdyż jego członkowie czują niechęć do osób z wyższej klasy społecznej. Między dwoma zakonami dochodzi do bitwy, podczas której ginie Syriusz. Jedni podejrzewają, że stoją za tym siły wroga, inni nieufnie patrzą na członków własnej drużyny, doszukując się zdrady, gdy nagle dowódca zmartwychwstaje, by dalej toczyć bój z najeźdźcą. Ta krótka książka to zbiór intryg, tajemnic i niedomówień okraszonych baśniową opowieścią – jest dobro, jest zło i jest konflikt. Ale jakie będzie jego rozwiązanie?
Fabuła tej powieści nie należy do najoryginalniejszych – wszelakie konflikty to popularny temat książek fantasy. Osobiście za nim nie przepadam, jednak tutaj otrzymałam go w zjadliwej formie, gdyż większość akcji rozgrywa się wokół okoliczności śmierci głównego bohatera i jego powrotu do żywych. Nie mogę powiedzieć, że dzieło Joanny Dombrowskiej jest czymś, po co nie warto sięgać, bo w momencie opisania „wędrówki” Syriusza po krainie wykreowanej na wzór zaświatów wzrosło moje zainteresowanie zakończeniem, a jako że książkę czyta się względnie szybko (mimo przeciągania niektórych sytuacji – na przykład stronicowy opis robienia kanapki przez jednego z bohaterów), nie czułam zbytniego znużenia. Pewnie gdyby ilość kartek była pokaźniejsza, w którymś momencie zaczęłabym odliczać, ile jeszcze zostało do końca. Jednak przy tej długość Opowieści Hipogryfinów okazały się prostą, lekką lekturą dla relaksu.
Jeżeli chodzi o bohaterów, jestem rozczarowana. Syriusz to postać krystalicznie czysty i bez wad. Jest doskonałym dowódcą, strategiem i wojownikiem. Paradoksalnie, nawet poszkodowany po poważnym upadku już po chwili bez problemu biega, a zraniony wciąż cechuje się ponadprzeciętną zręczność oraz wigorem. Zachowuje zimną krew, wręcz stoicki spokój, nawet w najbardziej krytycznych sytuacjach, niczego się nie boi. Trochę za dużo zalet i umiejętności jak na jednego bohatera – brakuje ułomności i słabości, dzięki którym stałby się bardziej wiarygodny. Tymczasem przypominał niezniszczalnego tytana, najidealniejszą istotę na świecie albo połączenie Herkulesa, Conana Barbarzyńcy i Supermana. Nie przepadam za tak przesadnie doskonałymi postaciami – są nudne oraz przewidywalne. Taki, niestety, okazał się Syriusz. Za to moją sympatię zyskał Emmet – przeciętny uczeń, któremu nieobce były cechy przeciętnego nastolatka, takie jak, między innymi, roztrzepanie i problem ze skupieniem uwagi. Mimo tych cech dzielnie znosił wszelkie rany podczas ćwiczeń w szkole – w przeciwieństwie do Syriusza nie okazał się cyborgiem, potrafiącym zwinnie walczyć nawet z poważnymi obrażeniami. Rozczarował mnie fakt, iż tak mało miejsca w Opowieściach Hipogryfinów Joanna Dombrowska poświęciła tej postaci, gdyż zapowiadała się najciekawiej.
Widocznym jest fakt, że autorka to początkująca pisarka. Momentami wydawało mi się, że bardziej skupia się na tym, jak ktoś coś robi, niż co robi. Jest to ewidentna wada, gdyż przez to miałam problemy ze skupieniem uwagi na akcji i bieżących wydarzeniach. Wspomniany wyżej kilkunastolinijkowy opis jak Emmet robi sobie kanapki i je zjada był zbędny. Nie tylko zatrzymywał w miejscu wydarzenia dziejące się w powieści, ale również nie wprowadził niczego nowego do fabuły. Szkoda, że ta obfitość tekstu nie została zachowana dla opisów przyrody, których mi brakowało. Ich ilość była uboga i sprowadzała się do tych absolutnie niezbędnych. Dombrowska skupiła się na prezentacji zewnętrznej bohaterów, pomieszczeń i przedmiotów ich otaczających. Komnaty, sypialnie i serwisy, z których jedli, zostały scharakteryzowane z najwyższą dokładnością, natomiast las albo pole bitwy z pierwszego rozdziału to raptem drobne wzmianki informujące jedynie o tym, gdzie się dzieje akcja. Gdyby usunąć z tekstu zbędne opisy, sama treść zajęłaby połowę mniej miejsca.
Mimo wad Opowieści Hipogryfinów są pozycją wartą uwagi, jeśli ktoś lubi fantasy obfitujące w magiczne stworzenia oraz nie czuje uprzedzenia do nieznanych, początkujących pisarzy. Jest to krótka historia na wolny wieczór, która, co prawda, nie należy do najwspanialszych, ale pozwoli mile spędzić czas przez dwie, trzy godziny. Z rezerwą podchodzę do powieści debiutujących pisarzy – czy to polskich, czy zagranicznych – bo z pierwszymi dziełami twórców różnie bywa – niektóre są genialne, inne zupełnie niewarte uwagi. Książka Joanny Dombrowskiej klasyfikuje się pośrodku tej hierarchii i sądzę, że z każdą kolejną będzie tylko lepiej.
Sylwia „PersilGold” Zazulak
Redakcja i korekta: Monika „Katriona” Doerre
dziękujemy wydawnictwu Novae Res
Autor: Joanna Dombrowska
Tytuł: Opowieści Hipogryfinów
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 24 lipca 2012
Miejsce wydania: Gdynia
ISBN: 978-83-7722-421-2
Liczba stron: 280