Na Świat Dysku wjeżdża pociąg. Lokomotywa parowa zawładnęła mieszkańcami płaskiej krainy, zyskując tym samym zwolenników i przeciwników. Nietrzeba było długo czekać, aby wszystkie istoty zamieszkujące Dysk zapragnęły mieć w tym swój interes. Lord Vetinari składa Moistowi von Lipwigowi propozycję nie do odrzucenia. Oczywiście nie do odrzucenia jeśli pragnie pozostać przy życiu, więc musi stawić czoła Simnelowi – człowiekowi z suwakiem logarytmicznym i wielkiemu fanowi sinusów i cosinusów, za to przeciwnikowi lokomotywy.
„Para w ruch” okazała się naprawdę wspaniałą pozycją. Po zaledwie dobrym „Niuchu” miałam obawy, czy aby na pewno Pratchettowi uda się mnie zachwycić tak jak dawniej. Całe szczęście dał radę, a ja czytając, najprościej mówiąc, historię lokomocji na Świecie Dysku, bawiłam się doskonale. Typowy dla pisarza humor jest zauważalny praktycznie w każdym opisie i wypowiedzi bohaterów. Chociaż został nieco zmodyfikowany, ponieważ mniej dostrzegalny jest pastisz i ironia odnoszące się do obecnej sytuacji na świecie, jednak to sarkastyczne postaci wciąż triumfują. Każde zdanie jest dokładnie przemyślane, nie ma tutaj „zapychaczy” – jeśli o czymś czytamy, to znaczy, że jest to ważne dla dalszej części akcji – istna strzelba Czechowa wisząca na ścianie. Spodobało mi się stopniowe, momentami powolne, ale absolutnie nie nużące, rozwijanie wydarzeń dotyczących budowy kolei, co dodatkowo zwiększało napięcie. Pratchett dokładnie i błyskotliwie opisał nie tylko reakcje mieszkańców Dysku na pojawiające się przed ich domami tory, ale w szczególności na postęp technologiczny – samą lokomotywę i rządzące nią prawa.
Rzecz jasna, dopięci na ostatni guzik zostali również bohaterowie. Znany wszystkim bezwzględny Patrycjusz, lord Vetinari, po raz kolejny stawia Moista przed wyborem i pozwala mu robić wszystko „z własnej woli”, nawet ewentualnie zawisnąć na stryczku. Ich dyskusje stanowią swoisty szkielet „Pary w ruch”, perfekcyjnie prezentując relację pomiędzy dwoma mężczyznami oraz panującą w Świecie Dysku i samym Ankh-Morpork politykę.
Zdecydowanie jest to obowiązkowa pozycja dla fanów Terry’ego Pratchetta. Głównym bohaterem jest Moist von Lipwig, zatem miłośnicy poczmistrza , znanego m.in. z „Piekła pocztowego” i „Świata finansjery”, będą usatysfakcjonowani, ponieważ ani trochę nie traci on na swej świetności. „Para w ruch” nie trafi do laików, którzy swą przygodę ze „Światem Dysku” dopiero rozpoczynają. Pratchett zamyka w niej wiele wątków, które, mam nadzieję, nie okażą się jednocześnie zakończeniem serii o Lipwigu. Wyjaśniony zostaje na przykład wątek króla goblinów, mogący wydać się bezsensownym dla kogoś niezaznajomionego z tematem.
„Para w ruch”, jak pisałam wcześniej, jest dowodem kunsztu Terry’ego Pratchetta, który wciąż potrafi zaskoczyć i rozbawić. Jako zagorzała fanka tego pisarza z niecierpliwością czekałam na tę pozycję, a od teraz będę wypatrywać wzmianek o czterdziestej pierwszej części „Świata Dysku”. Mam nadzieję, że ukaże się jak najszybciej. Krótko mówiąc, Pratchett po raz kolejny udowadnia swoim fanom, że jest po prostu geniuszem, na którego zawsze mogą liczyć. Okrągła, triumfalna czterdziestka okazała się dla autora szczęśliwa i liczę, iż uda mu się dobić do pięćdziesiątki, która będzie równie wspaniała.
Sylwia „PersilGold” Zazulak
Redakcja i korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Para w ruch
Tytuł oryginału: Raising Steam
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
ISBN: 9788378397519
Oprawa: miękka
Liczba stron: 336
Rok wydania: 29 kwietnia 2014