To miał być dobry okres w życiu bohaterki – Vinnie gdzieś przepadł, z Morellim układa się coraz lepiej, liczba poszukiwanych zwiększyła się, a co za tym idzie, wzrosła również wypłata za ich odnalezienie.. Do tego wszystkiego nikt nie próbuje zastrzelić, spalić czy poćwiartować protagonistki. Komandos wyjechał gdzieś na dłuższy czas, więc Stephanie przestała być poddawana próbie wierności partnerskiej. Żyć nie umierać. Przynajmniej dopóty, dopóki na drodze ku spokojowi i radości nie staje ONA, żona właściciela KomandoMan. Wszelkie kwiatuszki, chmurki i różowe koniki znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki, a Plum dostaje przysłowiowym obuchem w głowę. Niby jak to, Komandos ma żonę? Która na dodatek zarzuca Stephanie, że ta ma romans z jej mężem. I grozi bronią, śledzi, nachodzi… A Komandos zniknął jak kamfora.
Tym razem komizm został zepchnięty na dalszy plan – w najnowszej odsłonie na pierwszy plan autorka wysuwa wątek miłosny i sensacyjny. Porwanie córki Komandosa, jej poszukiwania, do tego wszystkiego dochodzi wzmocnienie więzi między Stephanie i Ricardo oraz trójkąt prawie miłosny. Diabeł w postaci przystojnego i umięśnionego ochroniarza staje w drzwiach mieszkania protagonistki i oznajmia, że się wprowadza. Z drugiej strony Morelli pragnie spędzać więcej czasu ze swoją ukochaną. I jak tu zachować trzeźwy umysł oraz znajdować kolejnych NS-ów?
Trzeba przyznać, że postać Stephanie z tomu na tom przechodzi coraz większą przemianę. W dwunastej części, o dziwo, nie wpadała w tarapaty za każdym razem, gdy tylko wyszła ze swojego mieszkania. Udało jej się również złapać więcej poszukiwanych. Oczywiście kłopoty nadal zmierzają jej śladem, jednak tym razem bohaterka jest przygotowana dosłownie na wszystko. Z nierozgarniętej i wystraszonej dziewczyny zamienia się w prawdziwego początkującego łowcę nagród.
Zmiana modus operandi tworzenia historii, mam na myśli zrezygnowanie z opisywania poszukiwań jednego NS-a, i wprowadzenie do fabuły silniejszych wątków kryminalnych sprawiło, iż powieść, podobnie jak bohaterka, jawi się jako dojrzalsza (tym razem nie stanowiąc tylko lekkiej komedii sensacyjnej).
Dwunasty tom znacząco różni się od wcześniejszych części. Mniej humoru, więcej przemyślanej i przez to o wiele bardziej prawdopodobnej akcji sprawia, że czuje się, iż autorka zmieniła swój styl oraz sposób kreowania zarówno postaci, jak i świata przedstawionego. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mocniej zarysowany wątek Stephanie/Komandos, miłośnicy tej dwójki na pewno nie poczują się zawiedzeni.
Czy „Parszywa dwunastka” nie jest przypadkiem znanym z porzekadeł odgrzewanym kotletem. Z całą pewnością nie. Sympatyczna i nietuzinkowa bohaterka z tomu na tom zmienia swoje zachowanie i przyzwyczajenia niczym kameleon, również w tej odsłonie pokazuje swoje inne oblicze. Dzięki temu odbiorcy nie dopadnie nuda, co najwyżej zacznie sobie wyrywać włosy z głowy, że tak szybko wszystko się skończyło. Ale spokojnie, już niedługo w księgarniach pojawi się trzynasty tom przygód dziewczyny z Grajdoła.
Monika „Katriona” Doerre
Korekta: Patrycja ‘Pattyczak’ Wołyńczuk
Tytuł: Stephanie Plum – Najlepsza Jedenastka
Tytuł oryginalny: Twelve Sharp
Autor: Janet Evanovich
Tytuł serii:Stephanie Plum
Tom serii: XII
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data i miejsce wydania: 2014-06-27
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 350
ISBN: 978-83-7574-978-6