Najjaśniejszy blask zawsze rzuca najgłębszy cień
Od science fiction, space opery czy urban fantasy zdecydowanie wolę książki należące do nurtu magii i miecza. Wobec tego stronię od literatury postapo, bo przecież skoro apokalipsa, to na pewno spowodowana katastrofą naturalną, inwazją kosmitów, buntem robotów lub czymś podobnym, raczej nie wpisującym się w mój gust. Ale czy na pewno? Okazuje się, że nie. Udowadnia to Michał Gołkowski, który powraca do korzeni gatunku i w trylogii o Komorniku Ezekielu Siódmym przedstawia znaną wszystkim, klasyczną apokalipsę – biblijną. A co przygotował w drugim tomie?
Po raz kolejny mam problem z ocenieniem i opisaniem fabuły. Bardzo lubię, gdy jest konkretna i już od samego początku dokładnie wiadomo, na czym zależy bohaterom i co robią, aby osiągnąć swój cel. W „Rewersie” niestety tak nie jest. Wydaje się, że bohaterowie żyją z dnia na dzień – jak w prawdziwym życiu przyszłość pozostaje zagadką. Ezekiel kontynuuje zlecenie otrzymane w pierwszym tomie i nadal poszukuje dłużnika Jonasza. Dociera do Rewersu – najbardziej mrocznego miejsca w tym dogorywającym świecie, a potem… Potem dzieją się rzeczy, za których zaspojlerowanie powinna każdego czekać wizyta samego Ezekiela. Oczywiście w sprawach służbowych. To, co stało się później, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Autor zaskoczył mnie paroma zwrotami akcji, kreatywnością i super świeżymi pomysłami. O ile w pierwszym tomie pod tym względem powieść była taka sobie, o tyle tym razem Gołkowski poszalał. Momentami wręcz nie dowierzałam, że wpadł na to wszystko i co więcej, że udało mu się to połączyć w spójną, logiczną i tak wyjątkową całość. Zakończenie co prawda nie było aż tak zaskakujące, bo domyśliłam się go, jednak w perspektywie następnego tomu – pozostając w tematyce biblijnej – zwiastuje ono kolejną porcję moich zachwytów i niedowierzań. Żeby nie było tak pięknie, trochę przeszkadza mi tak duża liczba scen walki. Dobrze opisane potrafią być naprawdę ciekawe, ale nawet takie w nadmiarze nudzą. Podobnie jest z postapokaliptycznym krajobrazem. Najpierw mnie oczarował, jednak pod koniec czytanie o niemalże identycznych co wcześniej ruinach, opuszczonych i zrujnowanych domach, przestało sprawiać mi frajdę.
Twórczość Gołkowskiego można pokochać z wielu powodów. Mnie zauroczył język, jakim posługuje się pisarz. Pod tym względem „Rewers” przypomina mi odrobinę powieści Jakuba Ćwieka, jednak warto zaznaczyć, że to wciąż dość różniący się od siebie autorzy. Niemniej obaj piszą zarazem prosto i obrazowo, odwołują się do popkultury, nie szczędzą ciętych ripost, rzucają wulgaryzmami na prawo i lewo (i dobrze im to wychodzi!). Nikt nie mówi, że Komornik musi być po prostu zły i obojętny. Może czasem pożartować i świetnie, że autor o tym pamiętał.
Skoro o Ezekielu mowa, zauważyłam w nim pewną przemianę. W pierwszym tomie nieszczególnie dał się poznać. Tym razem jest inaczej. Widać, że nie potrafi zapomnieć o dawnym życiu, i że jak wszystkich boli go to, co się dzieje. Tęskni za rodziną, zdarza mu się okazać troskę i zaangażowanie. Ponownie muszę pochwalić, że autor zdecydował się postawić na narrację pierwszoosobową. Umożliwiła ona nie tylko bliższe poznanie tytułowego Komornika, ale także znacznie uprzyjemniła czytanie. W przypadku tak niewielu głównych bohaterów, prawdziwą męką byłoby poznawanie ich przygód za pośrednictwem narratora.
Właśnie, właśnie, co z resztą bohaterów? Pojawia się kilka postaci, które można kojarzyć z „Komornika”, ale jest też parę nowych twarzy, jednak więcej nie mogę zdradzić. Jedynie tyle, że rola Azraela, zwierzchnika Ezekiela znacznie zyskuje na znaczeniu i staje się on jedną z czołowych postaci w cyklu. A jego charakter? Zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Początkowo silny i władczy, w wyniku pewnych wydarzeń staje się momentami nieporadny niczym dziecko. Ważniejsza od niego jest jednak inna osoba, zupełnie nowa w trylogii. Nowa, a mogąca zmienić losy świata. Kto to? Niech to będzie niespodzianka.
O okładce chyba nie trzeba zbyt wiele mówić. Świetnie oddaje świat Ezekiela i nawiązuje do projektu z pierwszego tomu. Muszę wręcz powiedzieć, że go przebiła, bo tym razem tło za Komornikiem nie jest już tak puste. Widać, że jest dopracowana i przemyślana, bo pasuje nie tylko do klimatu, ale i do treści książki. Jedyne, co bym zmieniła, to jej grzbiet. Sądzę, że byłoby lepiej, gdyby pozostał szary, jak cała okładka. Ten (śliczny swoją drogą) błękit gryzie się z brutalnym światem Ezekiela Siódmego.
Potrafię znieść wszystko – słabo skonstruowany świat, nieciekawych czy wręczy irytujących bohaterów, liczne opisy i wiele więcej. Jednak nie mogę nazwać dobrą książki, która mnie nie zaciekawiła i niewiele się w niej działo. To ważne, zwłaszcza gdy chodzi o fantastykę, ponieważ mam wówczas prawo wymagać magii, czarodziejów, smoków i innych istot, a co za tym idzie, nieco bardziej wymyślnych wydarzeń niż w powieści nienależącej do tego gatunku. „Komornik” odrobinę zawiódł mnie pod względem fabuły, szczególnie po tak obiecującym opisie. Z ulgą jednak stwierdzam, że w „Rewersie” autor naprawił ten błąd. Książkę czyta się zdecydowanie szybciej i z o wiele większym zaciekawieniem, dlatego drugi tom cyklu mogę bez wahania polecić.
Patrycja „Ilussia” Ratajczak
Redakcja i korekta: Monika „Katriona” Doerre
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów
Tytuł: Komornik II. Rewers
Autor: Michał Gołkowski
Wydawca: Fabryka Słów
Tom: II
Projekt okładki:black gear Paweł Zaręba
Ilustracja na okładce: Piotr Cieśliński
Data wydania: 10 maja 2017
Liczba stron: 490