Wydawałoby się, że dużo się zmieniło – w końcu Celaena odkryła swoje dziedzictwo, nauczyła się władać potężną magią, jej życie uczuciowe przechodzi gwałtowne komplikacje. W dodatku pojawiła się „konkurencyjna” bohaterka, a śledzenie jej losów wprowadza do powieści wiele dodatkowych wątków. A jednak jakby wszystko zostało po staremu: Celaena to ta najpiękniejsza, najpotężniejsza, najmądrzejsza i najbardziej arogancka. Mimo ogromnego ciężaru, jaki spoczywa na jej barkach, nie dojrzała emocjonalnie – i właściwie zgadzam się ze zdaniem Chaola, który twierdzi, iż nie można jej ufać, ponieważ jest zbyt nieprzewidywalna, zbyt impulsywna. Gdyby to miała być rzeczywistość, cóż – bałabym się porządku, jaki może zaprowadzić taka „królowa”. Jednak na obronę głównej bohaterki trzeba dodać, że mało która postać w serii zachowuje się rozsądnie czy dojrzale.
Autorka nadal ma tendencję do popadania w niezamierzenie śmieszną patetyczność, choć wydaje się, jakby próbowała przydać swojemu stylowi nieco „pazura”. I tak na zmianę z górnolotnymi, romantycznymi westchnieniami częstuje czytelników opisami ubóstwa i rynsztoków, a w usta bohaterów wkłada wulgaryzmy. Jeśli dobrze rozumiem – miała to być próba udoroślenia świata przedstawionego, urealnienia skądinąd niewyobrażalnych okrucieństw, jakim czoła muszą stawiać protagoniści. A jednak wciąż trąci od tych opisów sztucznością, wymuszeniem.
Jedyne, co rzeczywiście może budzić moje uznanie, to rozmach prezentowanej w kolejnych tomach wizji. Mniej lub bardziej udanie, Sarah J. Maas krok po kroku konstruuje coraz bardziej skomplikowany świat, dodaje kolejne warstwy, rozbudowuje fabułę o nowe wątki i postaci. Można by się oczywiście zastanawiać, czy rzeczywiście wszystko się tak świetnie zazębia, czy bohaterowie nie wymagaliby lepszego (rozsądniejszego) umotywowania działań, wreszcie czy nie warto byłoby niektórych z ich odmalować w mniej jednostronny sposób. A przede wszystkim, czy sama Celaena nie zyskałaby co nieco, gdyby trochę straciła, to znaczy – gdyby nie była na siłę idealizowana, gdyby nie umiała wszystkiego najlepiej i tak czysto po ludzku – gdyby nie miała jakichś słabych punktów (celowo nie mówię o wadach, patrz wyżej wzmianka o arogancji).
A w sumie to szkoda. Jestem zdania, że zawsze warto promować silne bohaterki. Nie powinny być jednak bezmyślnie silne i przeidealizowane. Powinny pomagać ludziom – zwłaszcza czytelniczkom – budować nowe spojrzenie na kobiecość. Osobiście wolałabym, żeby na świecie nie było zbyt wielu kopii Aelin Galathynius.
Anna „Kresyda” Jakubowska
korekta: Matylda Zatorska
wydawnictwu Uroboros
Tytuł: Królowa cieni
Tytuł oryginału: Queen of Shadows
Autor: Sarah J. Maas
Wydawca: Uroboros
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2016
Liczba stron: 848
ISBN: 978-83-280-2192-1