Luna: Nów to powieść dopracowana w najmniejszych szczegółach. Świadczy o tym chociażby umieszczony na początku spis postaci, który mnie przeraził. Dotychczas z tego rodzaju listami spotykałam się w dramatach, ewentualnie w książkach, w których należało wyjaśnić różnice między pisownią a wymową. Odstraszała mnie również narracja, prowadzona z punktu widzenia wielu bohaterów. Ja takich zabiegów nie lubię, bo nie pozwalają mi się wczuć w przedstawioną historię. Jednakże to, co dla mnie jest wadą, dla pozostałych czytelników może być zaletą.
Akcja książki rozgrywa się na Księżycu. Dobrze nam znany satelita stał się swoistą ziemską kolonią, z której wydobywane są zasoby potrzebne na zielonej planecie. Szczególnie wartościowym pierwiastkiem pozyskiwanym na Księżycu jest hel-3, który wykorzystuje się w elektrowniach atomowych, by otrzymywać energię elektryczną. Występujący w śladowych ilościach na Ziemi izotop helu trzy jest tak cenny, ponieważ w kontrolowanej reakcji termojądrowej z izotopem wodoru (deuterem) nie wytwarza niepożądanych odpadów promieniotwórczych. Jego wydobyciem na Księżycu zajmuje się jeden z Pięciu Smoków, Corta Helio, korporacja założona i prowadzona przez Adrianę Cortę oraz jej synów Rafaela, Lukasa i Carlinhosa. Pozostałymi księżycowymi korporacjami zarządzają kolejno rodziny McKenzie (McKenzie Metals), Asamoah (AKA), a także Woroncowowie (VTO) i Sunowie (Taiyang).
Nieprzyjazne warunki pracy i życia, a także chęć zyskania władzy i dobrobytu doprowadzają do sytuacji, w której Pięć Smoków funkcjonuje w nieustannym konflikcie. Zmagania wielkich rodzin księżycowych i ich walka o wpływy są podobne do stosunków, w jakich pozostają ugrupowania mafijne. Ludzie mówią, że Księżyc jest surowy. Nie. To ludzie są surowi. Zawsze ludzie. Działalność Smoków na Księżycu podzieliła ziemskiego satelitę na strefy wpływów, co z kolei do złudzenia przypomina system feudalny, który funkcjonował w średniowiecznej Europie.
Co niezwykle ciekawe, Księżyc ma zupełnie inny system prawny niż Ziemia. Funkcjonuje tam jedynie prawo cywilne, wszystko załatwia się na drodze negocjacji. Nawet sprawy sądowe rozstrzyga się poprzez pertraktacje. Niezwykle ważnymi – dla osiągnięcia sukcesu – są zatem takie cechy jak spryt, inteligencja, zdolności oratorskie czy umiejętność manipulowania ludźmi. Jednakże – tak jak na Ziemi – bez pieniędzy jesteś nikim. Ci, którzy pochodzą z niższych warstw społecznych, ludzie, którzy przybyli na Księżyc w poszukiwaniu lepszego jutra, codziennie walczą o przetrwanie. Często są zmuszeni do tego, by sprzedawać własny mocz (z którego pozyskuje się wodę) czy oddychać zużytym powietrzem.
Nic tak nie wyprowadza ludzi na ulicę, jak cena chleba. Zwykli, niezamożni Lunarianie (tak określani są mieszkańcy Księżyca), mogą spotkać śmierć niemalże za każdym rogiem. Niebezpieczeństwo stanowi promieniowanie, pył księżycowy, a nawet grawitacja. Każdy, kto przylatuje na Księżyc, musi nauczyć się poruszania w nowych warunkach grawitacyjnych. Mało tego, ubożsi mieszkańcy ziemskiego satelity nieustannie martwią się o cztery żywioły, czyli wodę, przestrzeń, dane i powietrze.
Dzięki pieniądzom i technologii Pięć Smoków buduje na Księżycu swoje miasta, co moim zdaniem jest paradoksalne. Zachowują się jak hipokryci, gdy usilnie starają się uniezależnić od Ziemi w nowym świecie, a tworzą siedziby rodzinne tak, by jak najbardziej przypominały ziemskie środowisko. Montuje się w nich sztuczne niebo, ogrody, a nawet zbiorniki wodne. Po co podbijać Księżyc, skoro robi się z niego drugą Ziemię?
Luna: Nów to książka interesująca, zmuszająca czytelnika do refleksji. Jednakże ma w moim mniemaniu jedną, bardzo dużą wadę. Sceny erotyczne, których jest wiele, mogą zgorszyć niejednego i sprawiają, że to książka nieodpowiednia dla młodzieży. Rozumiem, że autorowi chodziło o przedstawienie wyzwolenia seksualnego tych, którzy wyrwali się z ziemskich ram, ale moim zdaniem opisy są zbyt wyuzdane, a niekiedy niepotrzebne, w końcu to nie erotyk i wystarczyłaby wzmianka.
Powieść Iana McDonalda to dzieło dla miłośników kosmosu i tych, którzy uwielbiają czytać o rywalizacji pomiędzy korporacjami. Dla mnie Luna: Nów to raczej nieumiejętne przeniesienie Ojca chrzestnego na realia księżycowe. Nawet usposobienie niektórych bohaterów i funkcje, jakie pełnili w rodzinie, do złudzenia przypominały te, które mieli członkowie rodziny Corleone. Jednakże warto przeczytać tę książkę dla jej zakończenia. Nie jest ono może niespodziewane, aczkolwiek bardzo interesujące.
Wiktoria Vanilliowa Mierzwińska
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Luna: Nów
Tytuł oryginału: Luna: The New Moon
Autor: Ian McDonald
Wydawca: MAG
Tom: I
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Projekt okładki:Piotr Chyliński
Ilustracja na okładce: Irek Konior
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2016
Liczba stron: 368