My Memory of Us pokazuje, że da się zrobić coś niespodziewanego – stworzyć słodką grę o II Wojnie Światowej. Gra została stworzona przez polskie studio Juggler Games, które dostało na ten projekt dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Do kupna nie trzeba było mnie specjalnie zachęcać, wystarczyło usłyszeć motyw główny z gry na koncercie Epic Game Music i zobaczyć trailer. Pomogło mi też to, że na pierwszy rzut oka jest podobna do Valiant Hearts, które naprawdę mi się podobało. Po przejściu mogę potwierdzić, że druga próba rzucania okiem też to potwierdza i to w dobrym sensie. Zakupu nie żałuję.
W grze obserwujemy losy dwójki dzieci, które los połączył na krótko przed wojną, a których przyjaźń przetrwała okropności tego strasznego okresu. Narratorem opowieści jest Chłopiec, który opowiada o swojej przyjaźni z Dziewczynką. Tak, z wielkiej litery, gdyż postaci nie mają imion. Z mojej perspektywy nie potrzebują ich – to nie oni są tu bohaterami opowieści. Wykorzystując niesamowite przygody dwójki przyjaciół twórcy My Memory of Us opowiadają historię Żydów podczas drugiej wojny światowej.
Opowieść jest bardzo symboliczna, często przerysowana, a nawet wyciągnięte prosto z science fiction. Możemy to częściowo zrzucić na to, że narrator opowiada swoją historię małej dziewczynce i w dodatku mówi o tym jak to widział jak był młodszy od niej. Bardziej jednak skłaniałbym się ku temu, że tak naprawdę historia dwójki protagonistów jest mniej ważna niż to to, co dzieje się w tle. Naziści zmienili się, więc w złe roboty. Maszyny, gdy podbiły miasto, w którym mieszkały dzieci zważyły ludzi na specjalnych wagach i część z nich wrzuciły do czerwonej farby. Pomalowani ludzie przestali mieć prawa, zgromadzono ich w gettach. Dzieci nie rozumieją, czemu czerwoni mieliby być inni, przecież są takimi samymi ludźmi jak przed pomalowaniem. Powiązań z historią ma się doszukiwać gracz. Jeśli tego nie zrobi – nadal pozostają mu przygody dwójki dzieci, które nawet podczas inwazji złych robotów potrafią się bawić i pomagać innym.
Pod względem mechanicznym mamy do czynienia z przygodówką – sterowaną klawiaturą, nie point and clickiem – szukamy przedmiotów, które pozwolą nam popchnąć fabułę dalej, rozwiązujemy zagadki. Niektóre z łamigłówek widzimy w samym świecie gry, dla innych są specjalne plansze i mechanizmy. Te pierwsze wymagają użycia specjalnych zdolności dzieci. Dziewczynka umie biegać, a jej kolega się skrada. Gdy są sami muszą polegać na swoich umiejętnościach, inna sprawa, gdy trzymają się za ręce – wtedy oboje potrafią to, co osoba, która prowadzi. Trochę mi to zgrzyta w przypadku cichego poruszania się – to zrozumiałe, że Chłopiec ciągnięty przez koleżankę będzie biegł szybciej, ale jakim cudem ona chodzi ciszej? Ale wracając… czasem musimy się gdzieś przekraść, czasem, żeby nie zostać złapanym czy zabitym trzeba biec szybciej. Kilka razy musiałem się naprawdę nagłowić, żeby przejść momenty skradankowe. Zagadki logiczne ze specjalnymi planszami szły mi trochę lepiej, choć żeby zrobić je tak szybko, czy w określonej liczbie ruchów, żeby zdobyć osiągnięcia na Steamie już jest ciężej.
Czym byłaby gra bez znajdziek? W My Memory of Us rolę obiektów do szukania pełnią Wspomnienia. W grze wyglądają one jak zdjęcia unoszące się w powietrzu, ich sens poznajemy dopiero w menu głównym, gdzie możemy je oglądnąć dokładnie. Zdobywanie ich jest dość proste – gra jest prostolinijna, jest tylko jedno przejście, które poprowadzi nas dalej i przeważnie jest dobrze oznaczone. Więc jeśli jest możliwość pójścia w drugą stronę, to najprawdopodobniej znajdzie się tam Wspomnienie. Każde, które znajdziemy to pamiątka po jakiejś postaci, czy wydarzeniu, tym razem opisane bez symboliki gry. Większość z nich nasi bohaterowie spotykają w trakcie swoich przygód, choćby jako bohaterów w tle. Mamy więc Irenę Sendlerową, Janusza Korczaka, czy Władysława Szpilmana. Mamy też… Złego Króla robotów – jedyną postać, która pozostała przykryta kamuflażem z gry. Wiadomo, o kogo chodzi, ale taki zabieg jest naprawdę świetny.
Wizualnie gra jest śliczna, bardzo ładnie rysowana. Cały świat przedstawiony jest odcieniach szarości z wyjątkiem koloru czerwonego, który wyróżnia postacie żydowskie, ale także pokazuje się w niektórych miejscach w tle i oczach złych robotów. Daje to duże pole do popisu, żeby za pomocą wyróżnień pokazywać graczowi, gdzie iść czy co zrobić. Muzyka jest równie urocza, zawsze spójna z tym, co widzimy na ekranie, czasem nawet miło jest zatrzymać się, żeby posłuchać.
Podsumowując… My Memory of Us jest przecudna, polecam kupić, zagrać, mimo że jest to gra na jeden raz i ma niewielki potencjał replaya. Pełna emocji historia, która pokazuje, że przyjaźń można znaleźć i zachować nawet w najstraszniejszych czasach.
Maciej Michał Bednarski
Korekta: Adam Kmieciak
Tytuł: My Memory of Us
Producent: Juggler Games
Wydawca: IMGN.PRO
Polski wydawca: Cenega S.A.
Data premiery: 9 października 2018
Platforma: PC
Cena: 49,90