Już sam styl, niewymuszenie infantylny, pozwala wyrobić sobie opinię o całości. Czy nie jestem zbyt surowa w ocenie kunsztu Evanovich? Możliwe, ale jak inaczej nazwać niezrozumiałą manierę dokładnego opisywania każdego kroku bohaterów? Łącznie z wizytami w piekarni i kupowaniem kolejnych pączków – co nie ma absolutnie żadnego wpływu na akcję. Oczywiście rozumiem, że miał to być element humorystyczny, ale tak naprawdę najśmieszniejszą rzeczą w całej tej książce jest to, że została wydana. Szczegółowy rejestr kolejnych poczynań postaci może dać wrażenie, że czytelnik towarzyszy bohaterom podczas rozwiązywania zagadki. Jednak w tym przypadku zabrakło wskazówek, które mogłyby wspomóc proces dedukcji – zamiast tego po kilku mylnych tropach otrzymujemy gotowe odpowiedzi. Tym bardziej niezrozumiałe i nieuzasadnione jest przedstawianie wszystkich działań Stephanie.
Kreacja bohaterów również pozostawia wiele do życzenia. Ich dziecinne zachowania sprawiają, że trudno się z nimi identyfikować. Nie sposób też poważnie potraktować absurdalnych dialogów („– Żadnego strzelania! – Zawsze to mówisz. – Strzelanie jest złe. Rani ludzi. Możesz przez to trafić do więzienia”). Ten styl, prawdopodobnie świadomie wybrany i konsekwentnie stosowany przez autorkę, wprowadzić miał element humorystyczny, jest to jednak humor niskich lotów („Ból w piersi wrócił. Beknęłam i minął”). Stephanie Plum ma dodatkowo poważny dylemat, który towarzyszy większości bohaterek powieści prezentujących podobny poziom – którego ze swoich adoratorów wybrać. Oczywiście nie jest to łatwe i biedna dziewczyna miota się między pożądaniem nieustannie ratującego ją z opresji Komandosa a uczuciem łączącym ją z policjantem, dla którego całkowicie zrozumiałym powodem do rozstania jest brak świeżego pieczywa.
Pozostałe postacie są podobnie skrojone i podejmują równie dojrzałe decyzje. Nieuniknioną konsekwencją budowania niedojrzałych bohaterów jest przykre wrażenie, które ostatecznie może odnieść czytelnik, że w rzeczywistości wykreowanej w Obłędnej szesnastce brak kogokolwiek o zdrowych zmysłach.
Zazwyczaj staram się w każdej książce znaleźć dobre strony, które zasługiwałyby na pochwałę. Czasami, mimo kiepskiej fabuły, świat przedstawiony jest opisany na tyle plastycznie i z dbałością o szczegóły, że nie sposób przejść obok tego obojętnie. Nieraz wciągająca akcja rekompensuje inne braki. Tym razem wskazanie takich elementów jest niemożliwe. Lektura okazała się stratą czasu, samo czytanie musiałam podzielić na etapy, żeby w trakcie nie zwariować. Poziom powieści jest żenujący, bohaterowie sztuczni, styl infantylny – zdecydowanie nie polecam nikomu.
Marta “Boomer” Pradziuch
Redakcja i korekta: Matylda Zatorska
wydawnictwu Fabryka Słów
Tytuł: Obłędna szesnastka
Tytuł oryginału: Sizzling Sixteen
Autor: Janet Evanovich
Wydawca: Fabryka Słów
Tom: 16
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 2016
Liczba stron: 368