Na wstępie należy zaznaczyć, że “Weird fiction…” jest w dużej części antologią amatorską, w większości składającą się z tekstów wyłonionych w konkursie. Oczywiście znajdą się tutaj takie nazwiska jak Orbitowski właśnie, Grabiński, Kain czy Kyrcz, ale i tak w sporej mierze dominują autorzy nieznani. Sam ten fakt nie przekreśla od razu książki, niemniej nie ma co spodziewać się fajerwerków.
Antologia jest nieformalnym hołdem dla twórczości Grabińskiego, nazywanego polskim Poe’m (niezwykle doceniany za granicą, w kraju nigdy nie zdobył zbyt wielkiej popularności), co widać po przewodnich motywach wielu z opowiadań. Sporo z nich dotyczy kolei, ognia czy fatum – rzeczy, których ojciec naszej grozy bał się i jakim poświęcił naprawdę dużo miejsca w swoim dorobku literackim. Nawiązania raczej nie występują pojedynczo (na przykład motyw kolei przeplata się praktycznie cały czas z fatum), co niedługo po rozpoczęciu lektury zaczyna nużyć i czynić kolejne teksty w pewien sposób powtarzalnymi i schematycznymi.
Mało które opowiadanie z “Weird fiction po polsku” zapada w pamięć – o wielu z nich zapomina się dosłownie tuż po zakończeniu lektury. Owszem, jest “Serce kolei” Orbitowskiego, są “Paznokcie” Wesołowskiego (pomysł niezły, chociaż wykonanie kuleje) czy “Uśmiech Zuzy” Wojtyńskiego – ogółem w antologii znajdzie się jeszcze parę dzieł wartych uwagi, ale ich proporcja z niezbyt udanymi utworami niezbyt zachęca.
W znacznej większości opowiadań po prostu zabrakło pomysłu – u niektórych autorów widać jakieś “podrygi” (bo inne słowo nie wchodzi w grę) zbudowania oryginalności, ale bardzo szybko kończą się one mniejszym lub większym fiaskiem. Często groza czy horror ustępuje miejsca marnemu tłu obyczajowemu urywającemu się gdzieś w połowie, jakby twórca nagle postanowił zakończyć prace nad tekstem. I nie są to, niestety, jednostkowe przypadki, bo problem ten dotyka co najmniej połowy “Weird fiction…”.
Jeśli coś jest tutaj przysłowiowym gwoździem do trumny, to z pewnością jakość wydania. Wydawnictwo Agharta przyzwyczaiło już odbiorców do tego, że ich tytuły idealnym prezentem dla bibliofila raczej nie będą, głównie ze względu na, co tu dużo ukrywać, tandetny papier i marne klejenie grzbietu (żadnej publikacji w ich dorobku nie da się czytać bez użycia siły). O ile jednak można oceniać ten aspekt przez pryzmat osobistych upodobań, tak koszmarna korekta (ilość literówek i słów zupełnie niepasujących do zdania jest horrendalna) i brak spojrzenia profesjonalisty nie są czymś, co można odbierać subiektywnie. Niestety, ale wszystko wskazuje na to, że “Po drugiej stronie” przygotowywane było bardzo szybko, niechlujnie. Tym bardziej, że naprawdę sporo opowiadań powinno zostać doszlifowanych zarówno przez autorów, jak i redaktora, bo są po prostu… liche.
Kilka tekstów niezłych (i świetne “Serce kolei” Orbitowskiego), kilka średnich i reszta słabych, w tym fatalna jakość wydania i żenujący poziom redakcji i korekty: tak prezentuje się kolejna na polskim rynku antologia mająca wypromować zapomniany gatunek fantastyki. Pozycja ta w ogóle nie powinna w obecnej formie ujrzeć światła dziennego, za sprawą wydawcy stało się jednak inaczej: osoby skupiające się wokół rodzimego fandomu grozy i horroru zapewne sięgną po nią bez wahania, a przypadkowi czytelnicy tylko utwierdzą się w przekonaniu, że krajowe “weird fiction” nie dorosło jeszcze na tyle, że warto wydawać na nie pieniądze. I wnioski to po prostu przykre, tym bardziej że niesłusznie obrywają autorzy, którzy przygotowali coś naprawdę wartego uwagi, ale zostali wrzuceni do jednego wora z ogromną porcją stereotypowej amatorszczyzny.
Dziękujemy za egzemplarz wydawnictwu Agharta
Dawid “Fenrir” Wiktorski
Korekta: Marta “Prokris” Sobiecka
Tytuł: Po drugiej stronie lustra
Autor: antologia
Wydawca: Agharta
Miejsce wydania: Kraków
Oprawa: miękka