Akcja „Diabelskiego długu” rozgrywa się przed wydarzeniami opowiedzianymi jeszcze w pierwszym „StarCraft”, ale rozwija wątki, o których wspomina się w „StarCraft II”, między innymi te dotyczące przyjaźni Raynora i Findlaya oraz ich przestępczej przeszłości.
Mamy zatem klasyczną opowieść o dwóch przestępcach, którzy co prawda działają poza prawem, ale absolutnie nie są źli. Podczas napadów nikogo nie zabijają, a kredyty, które kradną, pochodzą ze szkatuł skorumpowanego(!) rządu. Ponadto są wyjęci spod prawa, ale nie do końca ze swojej winy, bo zmusiły ich do tego okoliczności, spowodowane przez skorumpowanego(!!) dowódcę oddziału. Jedynym, co różni ich od Robin Hooda, jest fakt, że zrabowaną kasę przepuszczają w barach i domach publicznych, zamiast oddawać ją najbiedniejszym.
Wśród bohaterów wyróżniają się dbający tylko o własną wygodę Tychus Findlay oraz mający coraz większe i coraz mniej przekonujące rozterki Jim Raynor, przerysowany zabójca, który wszystko wie, jest supersilny i w ogóle „naj-”. Pojawia się także cała masa niezapadających w pamięć postaci pobocznych.
Fabuła? Jest. Tyle można o niej powiedzieć. Układa się nawet w całość, ale nie zmienia to faktu, że pojawia się też sporo wątków, które są po prostu niepotrzebne i wciśnięte tylko po to, żeby pokazać fanom „tak, to jest TA szafa grająca”. Inną rzeczą jest sprawa konstrukcji świata przedstawionego. Pomiędzy akcjami rabunkowymi i „ukazywaniem głębi postaci” mamy sporo scen, w których to dwójka awanturników wydaje fortunę na alkohol i kobiety. Są one niepotrzebnie rozbudowane, opisane znacznie dokładniej niż potrzeba oraz przeerotyzowane. I pojawia się ich po prostu za dużo.
Pod względem językowym jest dość dobrze. Co prawda nie znajdzie się tu specjalnie wyszukanych opisów czy wysublimowanego języka, ale też nie ma większych baboli. Chociaż naliczyłem kilka dziwnie brzmiących zdań.
Tłumaczenie stoi na wysokim poziomie i zauważyłem gdzieś tylko jedną literówkę, więc tak tłumaczka jak i korekta, w mojej opinii, wykonali dobrze swoją pracę.
Jako dodatek na końcu książki zamieszczono kalendarz uniwersum, pokrótce przybliżający wydarzenia z poszczególnych lat czasu lokalnego oraz podaje źródła w postaci książek, których fabuła dotyczy danego wpisu.
Mówiąc szczerze, mam problem z tą książką. Z jednej strony powieść rozwija przeszłość głównego bohatera „Wings of Liberty”, a z drugiej autor zrobił to dość nieudolnie i po łebkach. Niby mamy tutaj młodego Jima Raynora, ale miejscami przyjmuje on postawę jakby był już długo po walce z Zergami, znanej ze „StarCraft II”. Niby jest to uniwersum gry Blizzarda, ale nie ma tutaj ani Protossów, ani Roju.
Książka jest nieskomplikowanym tworem, jakie powstają, gdy na rynku pojawia się głośna gra czy film. I nie ma co ukrywać, fani uniwersum „StarCraft” mogą po nią sięgnąć, przeczytać i zapomnieć, a cała reszta bez wyrzutów sumienia powinna sobie tę pozycję odpuścić.
Wojciech „Arry” Jakubowski
Korekta: Matylda Zatorska
wydawnictwu Insignis
Tytuł: StarCraft II: Diabelski Dług
Tytuł oryginału: StarCraft II: Devil’s Due
Autorka: Christie Golden
Wydawca: Insignis
Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska
Projekt okładki: Alan Dingman
Grafika: Glen Rane
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 2016
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-63944-74-2