Trudno wyobrazić sobie polskiego fana fantastyki, który nigdy nie słyszał o Jakubie Ćwieku – a jeśli kojarzy to nazwisko, to zapewne potrafi połączyć je z Kłamcą, czyli pierwszą stworzoną przez niego postacią.
Przypomnijmy w skrócie: na kłamcową franczyzę składają się zbiory opowiadań (“Kłamca”, “Kłamca 2. Bóg marnotrawny”, “Kłamca 2,5. Machinomachia”), powieści (“Kłamca 3. Ochłap sztandaru”, “Kłamca 4. Kill’em all”) i komiks (“Kłamca. Viva l’arte”; rysunki do scenariusza Jakuba Ćwieka wykonał Dawid Pochopień, a za kolory odpowiadał Grzegorz Nita. Zeszyt zawierał bonusowo historię “Kłamca. Brand manager” tych samych autorów, która ukazała się również w “Nowej Fantastyce”). Nietypową publikacją był “Kłamca. Papież sztuk” łączący w sobie fragmenty prozatorskie, grę paragrafową, ilustracje i komiks tworzące wspólną fabułę, wzbogacone o obszerne informacje na temat serii i procesu twórczego. Dodatkowo Grupa kreatywna Lans Macabre stworzyła grę karcianą “Kłamcianka” (wydaną w zestawie z “Kłamcą 2,5”), Mateusz Zatynny nakręcił etiudę “Samobójca”1, Słudzy Metatrona wystawili sztukę “Samobójca” (z Ćwiekiem w roli Kłamcy), a zespół Anima Liberti nagrał utwór “Loki”2. Nordycki bóg kłamstwa Loki w interpretacji Ćwieka doczekał się gadżetów (głównie koszulek) oraz oczywiście fanfików i fanartów. Pięć książek o Kłamcy ukazało się także w Czechach, a pojedyncze opowiadania dostępne są po angielsku. Seria przyniosła autorowi trzy nominacje do Nagrody im. Janusza A. Zajdla – za opowiadania “Cicha noc” oraz “Bóg marnotrawny” i powieść “Kłamca 4. Kill’em all”.
No a teraz Jakub Ćwiek rozszerzył uniwersum, publikując “Stróży”. Jeśli jednak przeraża Was lista lektur “do nadrobienia”, aby zrozumieć nowy zbiór opowiadań, uspokajam! Lektura żadnej z poprzednich książek nie jest niezbędna, “Stróży” można czytać całkowicie niezależnie, ew. to właśnie od nich zacząć przygodę z cyklem. Jak zwiastuje tytuł – Kłamca nie jest tu głównym bohaterem, pojawia się gdzieś na trzecim planie, choć owszem, jego obecność potrafi namieszać. Z kim zatem mamy do czynienia?
Głównym bohaterem jest pracujący w polskiej policji komisarz Jakub Ryjek. Mężczyzna wskutek pomyłki w anielskiej biurokracji otrzymał status świętego, dzięki czemu zyskał m.in. zdolność widzenia aniołów, co zarówno dla niego, jak i samych skrzydlatych, okazuje się dość szokujące, ale również przydatne – bowiem anielskie wsparcie przyda się Ryjkowi w rozwiązaniu sprawy, nad którą właśnie pracuje… i vice versa. Jak dowiedzie się Ryjek, a wraz z nim czytelnicy, istnieje Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego, który sprawdza, jak sprawują się aniołowie stróże. I w razie potrzeby wyciąga konsekwencje z ich przewinień. A że bywają sprawy bardziej skomplikowane, ludzkie techniki śledcze mogą okazać się nad wyraz przydatne. Przedstawiciele W.I.N.A., Butch i Zadra, to nasi kolejni bohaterowie. I jest jeszcze Isma’il – dawniej członek anielskich chórów, który po spędzonych tam eonach ma przejść przystosowanie na anioła stróża i dzięki temu trafić na ziemię, wypełniać tam obowiązki skrajnie odmienne od tych, do których przywykł.
Jak prezentuje się całość? W sumie tak, jak Jakub Ćwiek przyzwyczaił swoich czytelników. Akcja jest wartka, wciąga, choć niejednokrotnie zaskakuje. Całość przepełniona jest licznymi nawiązaniami do popkultury zarówno współczesnej, jak i dawnej – czyli rozmaitych mitologii, w tym hebrajskiej. Autor sięga do swojej sztandarowej formy, czyli opowiadań powiązanych głównymi bohaterami, a nie raz już pokazał, że właśnie w krótkiej formie radzi sobie najlepiej. Wraca tym samym do pierwszych zbiorów o “Kłamcy”, choć z warsztatem wytrenowanym na ponad 20 publikacjach. “Stróże” mają w sobie nutkę kryminału – wszak bohaterowie prowadzą kolejne śledztwa, zarówno w ludzkim, jak i nadnaturalnym świecie, a w jednym i drugich miesza trickster – bóg kłamstwa, Loki. Ćwiek mocno rozwija anielską hierarchię i wypełnia białe plamy pozostawione w poprzednich książkach o Kłamcy, szczególnie zagłębiając się w wyjaśnienie, skąd właściwie rekrutowani są nowi stróże, skoro Metatron nie wyśpiewuje nowych aniołów, a stróż raz odesłany do chórów nie ma już powrotu do pierwotnej funkcji. Różnorodni bohaterowie sprawiają, że śledzenie historii sprawia czytelnikowi niezwykłą frajdę. Na szczególną uwagę zasługuje moim zdaniem opowiadanie “Wściekłość i wrzask” – tam fabułę śledzimy oczyma chłopca z Georgii, który ma z aniołami dość nietypowe przejścia.
Podsumowując – “Stróże” to zarówno ciekawa historia sama w sobie, jak i rozszerzenie uniwersum “Kłamcy”. W przedmowie autor przyznaje, że miał ochotę stworzyć anielską historię w stylu “Zabójczej broni” i znakomicie mu się to udało. Nowy zbiór opowiadań Jakuba Ćwieka pokazuje, że pisarz jest w znakomitej formie. Dla jego dotychczasowych czytelników to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy wcześniej nie mieli kontaktu z jego twórczością – dobra okazja, by spróbować.
Niemniej interesujący jest dodatek do zbioru określony mianem “sceny po napisach”. To liczące niemal 100 stron opowiadanie “Chyba śnisz” będące gratką nie tylko dla fanów “Kłamcy”, ale też “Chłopców” i “Dreszcza”. W tej jednej historii spotykają się bowiem najbardziej popularni bohaterowie Jakuba Ćwieka, a on znakomicie panuje nad interakcjami, w jakie wchodzą. Trudno powiedzieć, czy “Chyba śnisz”3 jest oficjalnym potwierdzeniem, że Kłamca, Dzwoneczek i spółka oraz Dreszcz i Alojz funkcjonują w jednym uniwersum, czy to po prostu literacki żart jak “Coś się kończy, coś się zaczyna” Andrzeja Sapkowskiego (wbrew intencji autora zwane “alternatywnym zakończeniem sagi o wiedźminie” opowiadanie przedstawiające ślub Geralta z Rivii i Yennefer z Vengerbergu). Zapewne to ta druga opcja, tym bardziej, że z dedykacji wynika, iż tekst powstał pod wpływem wyzwania rzuconego przez Iwo Strzeleckiego, czyli jednego z ilustratorów, z którymi pracuje Ćwiek… ale zawsze można mieć nadzieję. Bez względu na miejsce “Chyba śnisz” w kanonie, opowiadanie jest znakomite samo w sobie. Kędzior kłóci się z Dreszczem, który nie potrafi uszanować jego matki, a obaj przysparzają tym problemów policjantom z Jabłonowa Dolnego, którzy wsadzili obu panów do celi. Nie pomaga fakt, że próbujący wyjaśnić sytuację Ślązak Alojz posługuje się językiem kompletnie niezrozumiałym dla otoczenia, a w środek tego małomiasteczkowego zamieszania trafiają Kłamca i Morfeusz. Tekst jest zwariowany i dowcipny, wszyscy bohaterowie pozostają sobą, a całość idealnie wplata się w popkulturowo-mityczne uniwersum. Pewnie mogłoby być śmiało sprzedawane jako osobna historia, więc jako dodatek do zbioru jest więcej niż satysfakcjonujące.
Samo wydanie, jak to u wydawnictwa Sine Qua Non – jest piękne, staranne, przejrzyste. Okładkę zdobią wizerunki Zadry, Butcha i Lokiego w wykonaniu Piotra Sokołowskiego – nowego ilustratora w uniwersum Kłamcy, ale pracującego z pisarzem już przy “Grimm City”. Grafika okładkowa jest ładna i pasuje do klimatu książki. Szkoda jedynie, że tym razem SQN nie zdecydowało się na wewnętrzne ilustracje w publikacji – na pewno byłyby interesującym uzupełnieniem. Ale to w sumie jedyny minus czy raczej minusik “Stróżów”, można więc przymknąć na niego oko i śmiało polecić całość.
Adam Gotan Kmieciak
Korekta: Anna Tess Gołębiowska
Tytuł: „Stróże”
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN
Premiera: 6 czerwca 2018
Gatunek: fantasy
Okładka: miękka
Ilość stron: 383
ISBN: 978-83-8129-171-2
Cena: 29,49 zł
Fragment tekstu słuchowiska “Chyba śnisz”, na podstawie którego powstało opowiadanie o tym samym tytule, ukazał się w “Bangarang Magazine”.
1. Mateusz Zatynny, Samobójca https://www.youtube.com/watch?v=YCS_yAv-eAc
2. Anima Liberti, Loki https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44