Początek XX wieku tuż po rewolucji technologicznej. Wilno odłączyło się od Imperium Rosyjskiego, ma teraz status wolnego miasta. Podobnie jak Rewl, Kraków, Praga i Konstantynopol należy do zarządzanego przez bogatą żydowską rodzinę Aliansu miast (nazwa pochodzi od angielskiego alliance). Ogromna fortuna Rothschildów sprawia, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, nawet wtedy, gdy ich ośrodki otacza terytorium wroga.
Między najważniejszymi europejskimi państwami wywiązał się wyścig zbrojeń. W Wilnie ma odbyć się szczyt Aliansu, podczas którego będą omawiane strategie na przyszłość. Dla Cesarstwa Niemieckiego i Imperium Rosyjskiego to doskonała okazja zarówno do prezentacji własnych sił, jak i przeprowadzenia działań wywiadowczych. Kontynent wciąż wrze po wojnach z ubiegłego wieku, zatem głowy państw działają zgodnie z porzekadłem mówiącym, iż wrogów należy trzymać blisko siebie. Dlatego w Wilczej godzinie autor opisał działania niekonwencjonalne takie jak szpiegostwo, agitacja na ulicach, zastraszanie ludności poprzez media (w tym przypadku wpływ na prasę) oraz szerzenie dezinformacji.
Do wyścigu zbrojeń, działań politycznych, wywiadowczych i kontrwywiadowczych należy dodać alchemię oraz nekromancję. Andrius Tapinas w doskonały sposób połączył historię Europy z fantastycznymi wątkami. Kojarzycie powiedzenie, iż wszystkiemu winni są Żydzi i masoni? W Wilczej godzinie jest podobnie, tyle tylko, że masonów zastąpili alchemicy. Po ulicach Wilna jeżdżą parowe karety, obok ludzi porządku pilnują golemy, a mechanicy konstruują automatony. Magia łączy się z potęgą ludzkiego rozumu i wyobraźni. Bo przecież trzeba być kreatywnym, by tworzyć wspaniałe wynalazki.
Wilcza godzina to książka, która ze względu na mnogość wątków i atrakcji kojarzy mi się z wielowarstwowym deserem. Bohaterem zdecydowanie jest tu miasto, po jednej stronie piękne i zaawansowane technologicznie, a po drugiej zapomniane i opuszczone. Jednakże mam też myśl, że dzieło Tapinasa to tak naprawdę szalona wariacja baśni o Czerwonym Kapturku, w której Wilno pełni rolę wilka. Świadczy o tym nie tylko tytuł książki, ale też zegar stojący w środku miasta, przedstawiający wielką głowę wyjącego wilka oraz bestia pojawiająca się w powieści. Ponadto jedna z bohaterek wychodząc z domu, wkłada czerwony płaszcz i bierze wiklinowy koszyk. Brzmi znajomo, prawda?
Andrius Tapinas jest Litwinem i pisze o specyficznym Wilnie początku XX wieku. W jego wyobraźni na ulicach miast mówi się głównie po litewsku. A należy pamiętać, że posługiwano się tam wówczas raczej językiem polskim. Cieszę się, że pomimo napiętych stosunków pomiędzy Polską a Litwą SQN Imaginatio zdecydowało się wydać tę książkę, ponieważ jest rewelacyjna! Choć Wilcza godzina to opasłe tomiszcze, nie mogłam jej odłożyć na bok, czytałam w każdej wolnej chwili. Po prostu musiałam wiedzieć, co stanie się dalej. Książka kojarzy mi się poniekąd z Lalką Bolesława Prusa, ale jest to spowodowane jedynie mnogością i podobieństwem wątków. W obu książkach pojawiają się wynalazki, przedsiębiorczy mężczyźni oraz specyficzny miejski klimat . Nie martwcie się jednak, jeśli szkolnych lektur nie lubicie, bo na tym podobieństwa się kończą.
Polecam Wilczą godzinę, która dla mnie jest największym zaskoczeniem tego roku. Nie spodziewałam się tak dobrej książki po debiutującym w Polsce Andriusie Tapinasie.
Wiktoria Vanilliowa Mierzwińska
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Wilcza godzina
Tytuł oryginału: Vilko valanda
Autor: Andrius Tapinas
Wydawca: SQN Imaginatio
Tłumaczenie: Laurynas Candravičius
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 5 VII 2017
Liczba stron: 480