Opowieść rogrywa się w czasach komunistycznych – szarej, ponurej rzeczywistości, w której funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa mogli zapukać w każdej chwili do drzwi. Polityczna konspiracja okazuje się jednak tylko jedną z rzeczy, za którą można znaleźć się na celowniku służb: w wieku ośmiu lat główna bohaterka (wraz z innymi mieszkańcami Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej) odkrywa, że anioły – biblijne istoty – nie są tylko fantastycznymi tworami, bo naprawdę istnieją, i są zmuszone ukrywać się przed aparatem represji. Nina, rezolutna nastolatka, wplącze się za pośrednictwem boskich posłańców w naprawdę dziwną intrygę.
Patrząc na poprzednie powieści Anny Kańtoch (jak chociażby trylogia „Przedksiężycowych” czy „Czarne”) trudno uwierzyć, że „Tajemnica diabelskiego kręgu” wyszła spod jej pióra. Co powoduje tak ostrą ocenę recenzowanej powieści? Zdecydowanie sposób budowania intrygi i udział w niej poszczególnych bohaterów. Książka nie ma jednostajnego tempa odkrywania wszystkich asów w rękawie, i efekt jest taki, że podczas lektury ważniejsze dla fabuły fragmenty porozrzucane są losowo, wręcz chaotycznie, po całej powieści. Na dodatek z taką częstotliwością, że niekiedy trzeba przebić się przez naprawdę długi, nudny fragment, by fabuła została nieznacznie pchnięta do przodu. Można wręcz powiedzieć, że kulminacja akcji przypada na jakieś ostatnie dwieście stron „Tajemnicy…” – wcześniejsza część opowieści jest po prostu przeraźliwie nudna, i poza jednym, może dwoma epizodami (tajemniczy chłopak w pociągu i pierwsze dziwne wydarzenia w klasztorze) nie oferuje nic ciekawego.
Jeśli przyjrzeć się opowiedzianej historii bliżej, to można znaleźć pewnego rodzaju wytłumaczenie powyższego zjawiska. Nie sposób nie dostrzec słabo zarysowanych wątków fabularnych, które – wraz z upływem czasu – zaczynają łączyć się w jednolitą całość. Kańtoch tak naprawdę zaczyna kreślić je tuż po rozpoczęciu opowieści, ale, paradoksalnie, czyni to w sposób zdecydowanie za słaby (można wręcz nie odnotować ich istnienia) lub też poświęca im zbyt wiele uwagi, przejaskrawiając je w kontekście całego epizodu (tu znów kłania się scena z pociągiem i tajemniczym towarzyszem podróży bohaterki). Mniej wymagający odbiorcy (czyli w domyśle nastolatkowie szukający ciekawych pozycji dla swojego przedziału wiekowego) raczej tego nie zauważą, starszych czytelników fabularne dłużyzny i nieciekawe rozdysponowanie fabularnych wątków będzie raczej męczyć i nużyć, niż bawić.
Niewątpliwie interesująco prezentują się same elementy fantastyczne. Wspomniane wcześniej anioły nie są, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, najważniejszym budulcem „Tajemnicy…”, stanowią raczej element tła, pojawiając się w newralgicznych momentach i pchając mocniej lub słabiej opowieść do przodu. Co ciekawe, pisarka uprawia pewnego rodzaju żonglerkę z ich wizerunkami (podobny zabieg można zaobserwować w „Siewcy wiatru” Kossakowskiej) – z jednej strony to istoty budzące zaufanie za sprawą swojego majestatu, z drugiej zaś często trudno ocenić, czy mamy do czynienia z prawdziwym pokazem miłości do ludzi, czy też raczej skrzętnie skrytą manipulacją prostym, bogobojnym ludem. Co więcej, autorka przez dość długi czas wykorzystuje fantastykę w taki sposób, że nie można mieć stuprocentowej pewności czy to faktycznie zaimplementowane w powieść cechy, czy też siła autosugestii i wyobraźni bohaterów.
Trudno finalnie ocenić „Tajemnicę diabelskiego kręgu”. Z jednej strony z pewnością jest to regres pisarskiej kariery Anny Kańtoch i nie to, do czego przyzwyczaiła nas w „Przedksiężycowych” i „Czarnym”. Z drugiej jednak docelowa grupa czytelników jest inna, niż poprzednim razem, co widać chociażby po wykorzystywaniu motywów zaczerpniętych z klasyków polskich powieści młodzieżowych. Można zauważyć, że autorka nie radzi sobie jeszcze tak dobrze z tym typem literatury – oznakami tego są długie fabularne dłużyzny (brak wielu scen i dialogów nie stanowiłby dla książki żadną stratą, a efekt finalny – bardziej zwarty – byłby dużo ciekawszy także dla wymagającego czytelnika) i nieodpowiednia ilość autorskiej uwagi poświęcona konkretnym wątkom (jedne zostały przejaskrawione, inne z kolei potraktowane po macoszemu). Owszem, to nadal pozycja o dwie klasy lepsza niż typowe powieści z tego segmentu wydawniczego, gdzie autor traktuje potencjalnego czytelnika jak debila, niemniej też nazwisko Kańtoch na okładce przyzwyczaiło nas do czegoś znacznie lepszego. Jeśli jednak to dla kogoś pierwszy kontakt z jej twórczością, to czemu nie?
Dawid “Fenrir” Wiktorski
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Tajemnica diabelskiego kręgu
Autor: Anna Kańtoch
Wydawca: Uroboros
Oprawa: miękka
Projekt okładki: Tobiasz Zysk
ISBN: 978-83-7747-947-6