O bohaterkach powieści nie wiemy zbyt wiele – od początku do końca znane są tylko ich profesje, a są to odpowiednio biologia, geodezja, psychologia i antropologia (kobiety nawet nie zwracają się do siebie po imieniu lecz używają nazw zawodu). Już samo przekraczanie granicy Strefy X jest co najmniej dziwne – uczestniczki ekspedycji muszą poddać się hipnozie, by zaoszczędzić sobie rzekomo przykrych objawów towarzyszących temu procesowi. Koszmarna misja dopiero się zacznie, a tajemnicze zjawiska przybiorą na sile wraz z odkrywaniem kolejnych aspektów funkcjonowania Strefy X.
W historii opowiedzianej w “Unicestwieniu” udział biorą tak naprawdę nie tylko cztery kobiety – bo samą Strefę X można w tym przypadku nazwać odrębnym bohaterem. Jej natura jest jedną wielką niewiadomą – co i rusz bohaterki powieści natykają się na pozostałości poprzednich ekspedycji, niewyjaśnione zjawiska i anomalie. A w środku tego wszystkiego znajduje się podziemna wieża, o której zawartości i przeznaczeniu wiemy tyle samo, co o wszystkim innym dookoła. Czyli nic.
“Unicestwienie” znacząco różni się od standardowych powieści fantastycznych, w których tak czytelnik, jak i bohaterowie mają do czynienia z czymś dziwnym i niezrozumiałym. W takich tekstach im bliżej finału, tym więcej dowiadujemy się o funkcjonowaniu konkretnego tworu, odkrywamy zasady nim rządzące i często jego przeznaczenie. W powieści VanderMeera tego schematu po prostu nie ma, pojawia się natomiast jego odwrotna wersja. Bo o ile na początku lektury o Strefie X nie wiemy praktycznie nic poza szczątkowymi informacjami, to im dalej, tym bardziej niezrozumiała staje się ta kraina. A nawet… obca – bo trudno wyjaśnić zjawiska w niej zachodzące inaczej niż pozaziemską ingerencją. Uczucie niewiedzy potęguje zresztą narracja – bo ta prowadzona jest przez biolożkę w formie dziennika.Kobieta także nie wydaje się skłonna do zdradzania swoich refleksji na temat kabały, w jaką wpakowała się wraz z trzema towarzyszkami.
Trzeba jednak zaznaczyć, że czerpanie motywów z klasycznych powieści science fiction (bo w sporej mierze “Unicestwienie” opiera się właśnie na tychże) może zostać przez czytelników odebrane dwojako. Jedni z pewnością docenią kunszt i tajemniczość dość krótkiej powieści, dla innych natomiast takie nagromadzenie anomalii i tajemnic będzie co najmniej męczące. Tym bardziej, że VanderMeer nie należy raczej do twórców którzy mogą pochwalić się lekkim piórem.
“Unicestwienie” to z pewnością świetna propozycja dla osób, które zetknęły się już z prozą VanderMeera i przynajmniej w pewnym stopniu wiedzą, czego spodziewać się po tym autorze. Bo i atmosfera tajemnicy i psychozy w Strefie X została przez niego wykreowana bardzo dobrze, wręcz kunsztownie. Jednak z drugiej strony brak niemal jakiegokolwiek punktu oparcia oraz dość ciężki styl amerykańskiego autora dla pewnej grupy czytelników może okazać się zadaniem ponad ich siły – warto więc wcześniej zapoznać się z kilkoma fragmentami “Unicestwienia” i zadecydować, czy jest to coś, co może wydać się interesujące. Niemniej recenzowana książka z pewnością stanowi ciekawą propozycję dla miłośników nietypowych historii.
Dawid “Fenrir” Wiktorski
Korekta: Matylda Zatorska
Tytuł: Unicestwienie
Autor: Jeff VanderMeer
Wydawca: Otwarte
ISBN: 978-83-7515-293-7
Oprawa: miękka