Sir Richard Francis Burton otrzymuje kolejne zadanie do wykonania – musi powrócić do Afryki, by odnaleźć następny czarny diament zwany Okiem Naga. Oczywiście protagonista nie wyrusza sam, towarzyszą mu wierni przyjaciele, wśród których można wyróżnić oderwanego od rzeczywistości poetę Algernona Charlesa Swinburne’a, dzielną siostrę Raghavendrę czy odważnego Trounce’a. Okazuje się jednak, że nie tylko Burton i jego przyjaciele poszukują diamentu, również John Hanning Speke pragnie go odnaleźć. Która ekspedycja odkryje kamyk jako pierwsza? Tego dowiecie się, sięgając po najnowsze dzieło Marka Hoddera.
Pierwsza i druga część przygód Burtona to kryminał z domieszką steampunku, natomiast trzeciemu tomowi bliżej do powieści przygodowej okraszonej elementami należącymi do wcześniej wymienionych gatunków. „Wyprawa w Góry Księżycowe” – już sam tytuł definiuje nam rodzaj literacki, z jakim spotka się w tej książce czytelnik. To właśnie dlatego wspomniałam wcześniej o Stevensonie, Cooperze i Verne. Fabułę tej części stanowią poszukiwania Oka Naga, mrożąca krew w żyłach przeprawa przez bezwzględną i zdradziecką Afrykę. Autor bardzo dobrze oddał klimat panujący na tym kontynencie. Nic nie upiększał, nie zaserwował czytelnikowi bajeczki, tylko w sposób realistyczny (oczywiście o tyle, o ile to możliwe, gdy mowa o fantastyce) oddał zmagania bohaterów z klimatem i mieszkańcami kraju.
Richard Burton, Herbert Spencer, Oscar Wild – te nazwiska są znane większości czytelników. Bohaterowie pojawiający się na kartach książki Hoddera nie są tylko postaciami fikcyjnymi, to osoby, które naprawdę żyły (dokładnie taki sam zabieg w swoim dziele zastosował Michael Scott – „przebudził” osoby historyczne). Zastosowanie takiego zabiegu okazuje się uzasadnione. Kto czytał pierwszą część trylogii ten wie, że dużą rolę odgrywa w powieściach tak zwany „efekt motyla”. Nie inaczej jest również i w tym tomie, który został podzielony na dwie części: pierwsza opowiada o wyprawie po Oko Naga, druga cofa czytelnika do przyszłości, gdzie przebywa Burton. Dwa wycinki czasowe zazębiają się, kawałek po kawałku jedna historia pokrywa się z drugą, wyjaśnia odbiorcy to, co Richard robi w przyszłości.
Miejsce steampunku zajęła w tej części eugenika. To właśnie ona wysuwa się na pierwszy plan: wszelkie nieprawdopodobne wizje łączenia człowieka z roślinami czy przekształcania tych drugich w śmiertelną broń stanowi pewnego rodzaju przestrogę pokazującą, że czasami nie warto ingerować w naturalny bieg rzeczy. Eugenika w połączeniu z darwinizmem oraz Nitzscheańską teorią nadczłowieka stanowi niebezpieczną bron w rękach człowieka.
Niesamowity świat oraz ciekawe indywidua to niewątpliwe walory książki Marka. Wprawdzie czasami miałam wrażenie przeładowania wszelkimi niesamowitymi wydarzeniami czy pomysłami eugeników, ale nie zdarza się to często i nie ma negatywnego wpływu na odbiór dzieła. Hodder posiada nieskończony zasób pomysłów, co widać, czytając wszystkie trzy części przygód Burtona.
„Wyprawa w Góry Księżycowe”, tak jak i jej wcześniejsze części, spodobała mi się. Lubię szalone przygody, szalonych bohaterów i szalone spojrzenie na świat. A właśnie tego jest tutaj najwięcej. Wszystko jednak ma swoje uzasadnienie i w tym „szaleństwie jest metoda”. Wiktoriańska Anglia zostaje zastąpiona przez nieokiełznaną Afrykę, jednak wydźwięk dzieła jest taki sam.
Komu polecam książkę? Każdemu, kto lubi dobre historie i niesamowite światy. Gdyby zdarzyło się tak, iż ktoś nie czytał wcześniejszych części, Hodder zawarł w tym tomie małe streszczenie wydarzeń z wcześniejszych dzieł, dlatego nikt nie poczuje się zagubiony. Natomiast osoby znające pierwowzory mogą odświeżyć swoją pamięć.
Monika “Katriona” Doerre
Korekta: Patrycja “Pattyczak” Wołyńczuk
Tytuł: Wyprawa w Góry Księżycowe
Autor: Mark Hodder
Tytuł oryginalny: Expedition to the Mountains of the Moon
Wydawca: Fabryka Słów
Premiera: 30.08.2013
Wydanie: I
Gatunek: powieść
Oprawa: miękka
Liczba stron:592
Wymiary: 125 x 205
ISBN: 978-83-7574-898-7