Wcześniej współpracowałeś ze swoim bratem nad produkcją “Sacrum”, później zostałeś głównym scenarzystą “(Nie)sprawnej”. W jaki sposób dołączyłeś do ekipy?
Mój brat po zakończeniu pracy przy filmie „Angel.A” poszukiwał pomysłów na dalszy rozwój stworzonego przez siebie uniwersum, ja z kolei już od pewnego czasu miałem w głowie pomysł na film. Przedstawiłem ten pomysł Adamowi w postaci pierwszej wersji scenariusza, a on od razu stwierdził, że chciałby sfilmować tę opowieść. Później do pracy nad ostateczną wersją tekstu zaprosiliśmy pisarza, Krzysztofa Dąbrowskiego, którego twórczość cenię, a jego „Phantoma”, opowiadanie łączące w sobie klasyczne tropy literatury grozy z głęboką refleksją na temat przemijania, uważam za małe arcydzieło. Bardzo dobrze wspominam tę współpracę.
Na co dzień pracujesz jako dziennikarz i często zajmujesz się tematyką filmową, ale jednocześnie udało mi się znaleźć w Twoim życiorysie tylko te dwa filmowe epizody. Czy nie kusiło Cię, by częściej znaleźć się po drugiej stronie, szczególnie, że obracasz się wśród twórców filmowych?
Obracam się w bardzo różnych środowiskach (śmiech). Co do mojej drogi od recenzenta kina do jego współtwórcy, to podobno każdy ornitolog czasem ma ochotę latać i w moim wypadku to się sprawdziło. Niemniej u mnie był to pewien proces, który musiał trochę potrwać. Z drugiej strony, jak o tym teraz pomyślę, to zarówno sztuka, jak i dziennikarstwo są niczym innym, jak pewnym narzędziem do mierzenia się z rzeczywistością – czy to poprzez próbę jej zrozumienia i opisu , czy też próbę oddziaływania na nią. Może więc nie są to zajęcia tak bardzo odległe od siebie?
Publikujesz wywiady, recenzje, analizy – czyli często piszesz o jakimś wycinku rzeczywistości. Jako scenarzysta wcielasz się w rolę kreatora. Czy to była dla Ciebie duża różnica?
Często kreowanie rzeczywistości, która nie istnieje, jest bardzo dobrym narzędziem do opisu rzeczywistości realnie istniejącej. Neill Blomkamp w swoim najlepszym filmie „Dystrykt 9” użył schematu opowieści o kosmitach do stworzenia przejmującego studium ludzkiej ksenofobii. Można więc powiedzieć, że za pomocą języka kina opowiedział o pewnym wycinku rzeczywistości. Wybitny szwedzki pisarz Stieg Larsson najpierw “mierzył się z rzeczywistością” swojego kraju jako lewicowy dziennikarz , później robił to samo jako pisarz. Rzeczywistość pozostała ta sama, zmieniły się jedynie narzędzia. Dlatego nie one wydają mi się tu najistotniejsze lecz to, co za ich pomocą ma się do powiedzenia.
Czym jest dla Ciebie pisanie scenariuszy – hobby? Odskocznią? A może nowym polem do realizacji?
Jednym z narzędzi do mierzenia się z rzeczywistością.
Jakie wrażenie zrobiła na Tobie “Angel.A” oraz uniwersum wymyślone przez Adama Nowaka?
Angel.A to obraz, który kłania się klasykom gatunku, czerpie inspiracje zarówno z kina jak literatury. Ja ten film czytam jako swoisty list miłosny wysłany przez mojego brata do gatunku, który zawsze cenił najbardziej. W tym sensie to dzieło szczere, robione z sercem. Cieszę się, że zostało to docenione przez fanów gatunku, o czym świadczy choćby pozytywna recenzja na Państwa łamach.
Nie znajdziemy Twojego nazwiska w napisach filmu “Angel.A”, ale czy już wcześniej śledziłeś losy projektu, czy poznałeś go dopiero, gdy film był gotowy?
Wiedziałem, że mój brat nad filmem pracował, ale nie byłem w żaden sposób w te prace zaangażowany, a film widziałem dopiero, gdy został ukończony.
O samej “(Nie)Sprawnej” wiemy, póki co, niewiele, ale już sam tytuł budzi skojarzenia z Twoimi tekstami prasowymi. Często skupiasz się na grupach wykluczonych – piszesz o problemach wynikających z nierówności klasowych, o homofobii, rasizmie i seksizmie. Czy odbicie tych kwestii znajdziemy na ekranie?
Tu może pozwolę sobie na nieco dłuższą dygresję. Nieodżałowany profesor Bauman przyjechał kiedyś na wykład do Polski. Tytuł tego wykładu brzmiał „O biednych i całej reszcie”. Na samym początku wykładu profesor stwierdził, że w tytule jest błąd, co notabene wywołało niemały popłoch wśród organizatorów. Następnie profesor wyjaśnił, że tytuł powinien brzmieć „o biednych i o kilku pozostałych”, bo tak naprawdę tych pozostałych jest jedynie kilku.
Często myśląc o ludziach biednych, czy też wykluczonych, wizualizujemy ich sobie jako pewną zbiorowość, nad której problemami cywilizowany świat powinien się pochylić. Tymczasem prawie wszyscy z nas na różnych etapach naszego życia doświadczamy wykluczenia. Bywa tak, gdy jesteśmy zmuszeni do przejścia na umowę śmieciową w ramach „racjonalizacji kosztów” w naszym zakładzie pracy, gdy nie zarabiamy tyle, co nasz kolega wykonujący tę samą pracę tylko dlatego, że urodziliśmy się kobietą, gdy zamiast pójść z dzieckiem do parku znowu musimy pracować po godzinach, gdy boimy się chodzić z ukochaną osobą za rękę po ulicy tylko dlatego, że jest tej samej płci, co my. To są różne kwestie, które dotykają różnych ludzi w zależności od ich orientacji seksualnej, płci, pochodzenia, czy też pozycji społecznej. Jest bardzo niewielu ludzi, którzy mogą o sobie powiedzieć, że nie dotyka ich wykluczenie. W tym sensie, w moim głębokim przekonaniu, („Nie)sprawna” jest głosem wykluczonych i jest to glos większości.
Choć nie dotyczy to bezpośrednio filmu, jest to kwestia, która niezwykle mnie ciekawi – czym jest dla Ciebie dziennikarstwo?
Chyba nie da się odpowiedzieć na to pytania bez odpowiedzi na pytanie, czym jest demokracja, gdyż dziennikarstwo w krajach demokratycznych jest z demokracją nierozerwalnie związane. Każde społeczeństwo ma swoje aspiracje, marzenia i lęki. Demokracja to uporządkowane pole konfliktu, gdzie reguły są zawsze kompromisem miedzy władzą a buntem. Prawa człowieka i obywatela są jednym z głównych interfejsów demokracji. Media odpowiadają za to, jakim językiem ten konflikt jest opowiadany. Język zaś mówi, które kierunki są dostępne i w tym sensie działa jak zwrotnica, pokazuje, gdzie możesz „pojechać”.
Czy w Polsce jest w ogóle miejsce dla dziennikarzy takich jak bohaterowie “Spotlight”, czy “Newsroomu”?
Sądzę nawet, że tylko na takich dziennikarzy powinno być tu miejsce. Rozwijające się u nas tzw. „dziennikarstwo tożsamościowe” jest tak naprawdę patologią dziennikarstwa ,a nie dziennikarstwem. Nie chodzi o to, że dziennikarze nie mają prawa mieć poglądów, czy sympatii politycznych – od Arystotelesa wiemy, że człowiek jest istotą polityczną i w tym nie ma nic złego. Złe jest to, że dziennikarze zmieniają się w bojowników jednej strony konfliktu, którzy nie potrafią skrytykować własnej strony, nawet, gdy ta robi coś ewidentnie złego, ani nie potrafią powiedzieć nic dobrego o drugiej stronie konfliktu. To manichejskie rozumienie sporu politycznego absolutnie nie nadaje się do budowania demokracji, bo nie pozwala ani zrozumieć tego, jak samemu być opozycją, ani tego, jak to jest, gdy ktoś jest opozycją wobec nas. Jest to bardzo społecznie szkodliwe. Weźmy taki przykład, gdy przeciętny Kowalski usłyszy z jednego medium, że jest afera, w którą zamieszany jest polityk X, z drugiego medium, że nie ma żadnej afery tylko pseudoafera wymyślona przez polityków Y, to poczuje się skonfundowany. Nie może jednak nic z tym zrobić, ponieważ nie ma mediów, ani żadnych instytucji cieszących się powszechnym autorytetem. Co więcej, przestrzeń wspólna, gdzie mogłyby się spotkać wszystkie strony, zobaczyć się, poznać własne argumenty itd. również coraz bardziej zanika, gdyż media tożsamościowe są zwykle zamknięte we własnej bańce, dyskutujące jedynie same ze sobą i nawet nie ciekawe argumentów drugiej strony. Co w takiej sytuacji zrobi Kowalski? Sięgnie po najbliższe mu ideowo medium tożsamościowe, które lubi, ale którego tak naprawdę nie szanuje, nie po to by „dowiedzieć się jak jest naprawdę”, ale po to, by wyposażyć się w „argumenty” do kłótni z przedstawicielami innej strony sporu. W takich warunkach naprawdę trudno się dziwić, że czytelnictwo gazet, czy tygodników w Polsce ciągle spada.
Sympatyzujesz z Partią Zielonych – a rzeczywistość “(Nie)Sprawnej” to świat postapokaliptyczny. Obecnie wiele (choć zdecydowanie nie wystarczająco wiele) mówi się o katastrofie klimatycznej. Co możemy zrobić, by jej uniknąć?
Nie chcesz zdradzać szczegółów, ale pewne wskazówki są w „(Nie)sprawnej”.
Czego w kontekście katastrofy klimatycznej obawiasz się najbardziej?
Tego, że następne pokolenia będą musiały płacić za nieswoje winy. Choć sam nie mam dzieci, to dzieci moich bliskich i przyjaciół będą musiały żyć w świecie rodem z Mad Maxa, gdzie dostęp do podstawowych dób niezbędnych do życia człowiekowi będzie luksusem – nic mnie bardziej nie przeraża.
Jak sądzisz, jak będzie wyglądał świat za pół wieku? Czy przyjdzie nam zmierzyć się z problemami z uniwersum “Angeli” i “(Nie)Sprawnej”?
Przyglądając się otaczającej nas rzeczywistości od dawna sądzę, że jak słusznie zauważył, przywoływany już przeze mnie w tej rozmowie, profesor Bauman żyjemy w okresie interregnum. Na naszych oczach jeden system pada, a drugi system powoli się rodzi. Tomasz Mann w przedmowie do „Czarodziejskiej Góry” napisał kiedyś o rzeczywistości naznaczonej I Wojną Światową, że „wojna była początkiem wielu spraw, które zaczynać się jeszcze nie skończyły”. Sądzę, że to zdanie idealnie opisuje również naszą rzeczywistość. Kryzys finansowy z 2008 roku postawił poważne pytanie o efektywność systemu zbudowanego na doktrynalnej wierze w wolny rynek. Polityczna reakcja na ten kryzys, która w społecznym odczuciu ratowała banki, nie zwykłych ludzi, postawiła poważne pytanie o polityczną legitymizacje ówczesnych elit – oba te zjawiska w rezultacie doprowadziły do fali prawicowego populizmu na świecie. Dziś do tamtych pytań dochodzą kolejne. Co pandemia Koronawirusa mówi nam o świecie, w którym żyjemy? Jak będzie wyglądał ten świat, jeśli nie zatrzymamy nadciągającej katastrofy klimatycznej? Wreszcie, czy rozwój sztucznej inteligencji, który jest już tylko kwestią czasu, zapewni nam łatwiejsze życie, czy też jeszcze bardziej zwiększy nierówności społeczne i spowoduje technologiczne bezrobocie? Te pytania oraz to, jakie na nie udzielimy odpowiedzi, są to kontury nowej rzeczywistości, która dopiero zaczyna się rysować na naszych oczach. Jaka to będzie rzeczywistość? Według mnie, nikt tego teraz nie wie, ale pewne nadzieje i zagrożenia z nią związane już teraz są widoczne.
Jesteś głównym scenarzystą “(Nie)Sprawnej”, ale musiałeś poruszać się w już nakreślonym uniwersum. Jak dużą miałeś swobodę twórczą? Czy zdarzało Ci się, że Adam Nowak powiedział: “ten pomysł byłby spoko, ale psuje mi wizję świata”? Czy w czasie pracy nad scenariuszem pojawiały się zgrzyty?
Miałem pełną swobodę twórczą. Adam to typ twórcy bardzo otwarty na drugiego człowieka, ciekawy świata, słuchający innych i niezafiksowany na własnych wizjach. Pamiętam jak pracował z młodymi aktorami przy Sacrum. Był bardzo ciekawy ich interpretacji scen i tego, co mogą wnieść do swoich postaci. To twórca, z którym dobrze się pracuje. Dla mnie to bardzo ważne, gdyż jako dziennikarz bardzo nie lubię ingerencji we własny tekst.
Czy byłeś obecny na planie “(Nie)Sprawnej”?
Nie byłem na planie.
“(Nie)Sprawna jest już skończona. Czy widziałeś, jak wygląda przeniesienie Twojego tekstu na ekran?
Film zrobił na mnie duże wrażenie. Gratuluję wszystkim, którzy przy nim pracowali. Dobra robota!
Recenzujesz różnorodne kino, od MCU, przez slashery po “Nędzników”. A po jakie filmy sięgasz najchętniej?
Bardzo lubię horrory, zwłaszcza post horrory, które są dziś najbardziej progresywnym gatunkiem filmowym, choć moim ulubionym gatunkiem filmowym pozostaje surrealizm. Ostatnio dołączyłem do grona posiadaczy Netflixa i w końcu miałem okazję zobaczyć „Co zrobił Jack?” jednego z moich ulubionych reżyserów, Davida Lyncha. Znakomite kino łączące w sobie bezlitosną satyrę na współczesne kino z niebanalną transhumanistyczną wymową.
Jak oceniasz poziom polskiego kina, zarówno niezależnego, jak i produkcje trafiające do kin?
Dla mnie to solidny europejski poziom. Paweł Pawlikowski, Jan Komasa, Jagoda Szelc, Borys Lankosz, Agnieszka Holland, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska , Xavery Żuławski – celowo wymieniłem tu twórców, z których każdy tworzy inne filmy, ale w każdym wypadku jest to kino na dobrym, europejskim, a czasem nawet światowym poziomie. To, że w ostatnich latach polskie filmy tak często są nominowane do Oskara, to nie jest przypadek. Jeśli zaś chodzi o kino niezależne, to wciąż jestem pod wrażeniem serialu „Kontrola” młodziutkiej 20-letniej reżyserki Nataszy Parzymies. Zachwyt jaki wzbudza ten serial na świecie jest absolutnie uzasadniony.
Wiem, że oglądałeś zarówno “Parasite’a”, jak i “Boże Ciało”. Czy uważasz, że Oscar słusznie trafił w ręce Bonga Joon-ho, czy może jednak powinien odebrać Jan Komasa? A może Todd Phillips za “Jokera”?
W tym roku bardzo mocno kibicowałem ”Jokerowi”, ale “Parasite” to również wybitny, ważny i potrzebny film, także jeśli już dzieło Todda Phillipsa nie otrzymało statuetki w najważniejszej kategorii to dobrze, że przegrało akurat z filmem Joon-ho Bonga. Wierzę, że Jan Komasa dostanie jeszcze Oskara.
Główną bohaterką “(Nie)Sprawnej”, podobnie jak w przypadku “Angeli”, jest androidka. Kino i seriale od lat prezentują nam różne wizje androidów. Które są Ci najbliższe? Czy masz jakiegoś ulubionego androida? Wolisz Terminatora, czy C-3PO, “Obcego”, czy “Ja, robot”? Śledzisz trzeci sezon “Westworld”?
Westworld muszę nadrobić od pierwszego sezonu. Jeśli chodzi o ulubionego androida to zwycięzca może być tylko jeden. Roy Batty z „Łowcy Androidów” w bezbłędnej interpretacji Rutgera Hauera, autor najpiękniejszego monologu w historii kina. Te kilka słów, które zmusiły do myślenia kilka pokoleń widzów, mówi nam więcej o istocie człowieczeństwa, niż niejeden traktat filozoficzny na ten temat.
Na koniec takie pytanie – czego mogę Ci życzyć? Oczywiście, dużo zdrowia w czasie pandemii, jeszcze sukcesu filmu i udanych społecznie zaangażowanych tekstów, ale czy czegoś jeszcze?
To w zupełności wystarczy.
Rozmawiała Anna Tess Gołębiowska