Załóżmy, że ten wywiad to dla kogoś pierwszy kontakt z Waszym projektem – czy jesteś w stanie krótko nakreślić, czym jest “Pół Wieku Poezji Później”?
To fanowski film, którego akcja dzieje się w uniwersum “Wiedźmina” – znanym z prozy Andrzeja Sapkowskiego i serii gier studia CD Projekt Red.
Produkcja realizowana w myśl zasady “Film od fanów – dla fanów”. Co to oznacza w praktyce?
Lwia część budżetu pochodzi ze zbiórek crowdfundingowych, a po ukończeniu film będzie dostępny dla wszystkich na portalu youtube. Czyli Ci “fani” są zarówno jego producentami, jak i odbiorcami.
W temacie zbiórek – jeśli dobrze liczę, trwa właśnie trzecia. Oznacza to, że projekt jest już na ukończeniu. Czym są te ostatnie szlify, na które zbieracie i ile jeszcze Wam brakuje?
Projekt przeszedł długą drogę. Od samego pomysłu, gdy miał trwać zaledwie kilka minut, aż po jego obecny kształt – czyli pełnometrażową produkcję fantasy. Do ukończenia filmu zostało nam kilka dni zdjęciowych i większość postprodukcji – i właśnie na te elementy potrzebujemy pieniędzy. Zbiórka, o której wspomniałaś ma ustawiony cel minimum – 25 000zł. Jest to kwota, która pozwoli nam ukończyć projekt.
Nie dopuszczam w ogóle opcji, że nie zbierzecie tej sumy, ale jeśli uda się przebić ten próg, na co przeznaczycie nadprogramową kwotę?
Tak naprawdę nie ma kwoty maksimum. Każda dodatkowa złotówka przysłuży się podniesieniu jakości filmu. Nasz kosztorys jest bardzo minimalistyczny, a z artystyczną wstrzemięźliwością jesteśmy za pan brat od pierwszego klapsa.
Na co możemy wydać dodatkowe pieniądze? Na większą liczbę dni zdjęciowych, co pozwoli bardziej dopracować sceny, a nawet zwiększyć ich rozmach, choćby przez bardziej skomplikowaną i angażującą więcej walczących choreografię.
Kosztorys może być minimalistyczny, ale nie widać tego po obsadzie. W roli Jaskra powraca Zbigniew Zamachowski. Jak udało się nawiązać tę współpracę?
Obsada o dziwo nie ma absolutnie nic wspólnego z budżetem, ponieważ wszyscy obecni w niej aktorzy zgodzili się wystąpić w filmie pro bono. Kluczowe okazały się scenariusz i chyba nasz zapał.
A w takim razie kto odezwał się pierwszy, pan Zbigniew czy ekipa “Pół Wieku Poezji Później”? Od razu poczuł się przekonany do pomysłu, czy musieliście go namawiać?
Oczywiście my. Przez długi czas szukałem kontaktu do Zbyszka, ale gdy się to udało – poszło jak z płatka. Nie trzeba było go szczególnie przekonywać (śmiech)
Osobiście jestem jego fanką w roli Jaskra, ale czy nie baliście się, że to zbyt kontrowersyjna decyzja? Film i serial o wiedźminie spotkały się z mnóstwem negatywnych recenzji, a i Zbigniewowi Zamachowskiemu obrywało się, że nie wygląda jak elf. Nie baliście się, że niektórzy mogą za takie nawiązanie skreślić produkcję na starcie?
Przy robieniu filmu nie ma decyzji bez ryzyka. W przypadku filmów fanowskich, ta zasada okazuje się jeszcze bardziej prawdziwa.
Czy baliśmy się? Nie. Ale mieliśmy świadomość, że będą tacy, którym ta decyzja się nie spodoba. Tak samo miała się sprawa z wyborem Lamberta na głównego bohatera, czy z jego obsadzeniem.
Podjąłem te decyzje wierząc, że wyjdzie to projektowi na dobre (śmiech)
Pomocne okazało się to, że mimo wszystko Jaskier był przez wielu uznawany za najlepszą kreację aktorską tamtego Wiedźmina. Zapytam przekornie – a czy jest w tamtej ekranizacji jeszcze coś udanego? Może coś, z czego warto było czerpać?
Odpowiem jeszcze bardziej przekornie – jest i to bardzo dużo.
Mam wrażenie, że tamta ekranizacja jest oceniana niesprawiedliwie, głównie przez pryzmat legendarnej sceny ze smokiem. Wielu widzów zapomina o świetnym klimacie, który momentami udawało się oddać Panu Brodzkiemu, pięknym lokacjom i niektórym bardzo udanym kreacjom aktorskim.
Czy czerpaliśmy z tej produkcji? Owszem. Jednak najwięcej inspiracji braliśmy z seriali, takich jak Wikingowie, Marco Polo czy Gra o Tron. No i oczywiście – legendarny Władca Pierścieni.
Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego akurat odcinek ze smokiem tak obrywa we wszystkich recenzjach. Mamy tam trio Żebrowski – Wolszczak – Zamachowski, którzy naprawdę dobrze oddali swoje postaci, Andrzej Chyra jako Borch Trzy Kawki też się spisał, a fabuła i dialogi są naprawdę wierne tym z opowiadania. A w tym serialu naprawdę jest na co narzekać – jak choćby dziwaczne wizje dzieciństwa Geralta czy teorie o renegatach… Tymczasem cięgi zbiera smok, który ok, wyglądał źle, ale nie takie koszmarki podziwialiśmy w “Xenie” czy “Herkulesie”. Ale właśnie, Michał Żebrowski. Niedawno na grupach fanów Andrzeja Sapkowskiego pojawił się pomysł, by zaproponować mu cameo w “Pół Wieku Poezji Później”, na przykład we wspomnieniach któregoś z bohaterów. Co na to ekipa?
Wizerunek Żebrowskiego jako pierwszego Geralta jest zbyt kultowy i upychanie go w dodatkowej, nieprzewidzianej w scenariuszu scence nie wypadłoby zbyt dobrze. Cameo Zamachowskiego powinno wystarczyć. (śmiech)
Ciekawi mnie, jak udało Wam się zapanować nad scenariuszem. Z krótkiego metrażu przeszliście do średniego, teraz powstaje film pełnometrażowy. Jak udało Wam się wprowadzać tak znaczące zmiany, nie zaczynając cały czas od nowa?
Od samego początku scenariusz był szykowany na dłuższy metraż, jednak nie sądziliśmy, że będziemy w stanie go zrobić w pełni.
A zdradzisz coś więcej o samej fabule? Wiemy, że głównym bohaterem jest Lambert, że pojawiają się Triss i syn Jaskra, a gdzieś w tle – “Księga Alzura”, która chyba będzie ważna, skoro nawiązanie do niej widzimy w anglojęzycznym tytule filmu…
Tak, eksperymenty Alzura odgrywają bardzo ważną rolę w fabule… Więcej jednak nie zdradzę, nie chcąc balansować na cienkiej granicy spoileru. (śmiech)
Pytałam już o film i serial, ale o wiele bardziej kultową adaptacją są oczywiście gry. Grałeś, lubisz? No i czy wizja CD Projekt Red wpłynęła w jakichś sposób na to, jak postrzegasz bohaterów Andrzeja Sapkowskiego?
Po przeczytaniu książek od razu sięgnąłem po gry i zakochałem się w nich prawie tak bardzo jak w słowie pisanym przez Andrzeja Sapkowskiego. Wizerunki postaci na pewno wbiły mi się w pamięć, jednak nie zawsze pokrywały się one z wcześniejszymi, książkowymi wyobrażeniami. Muszę tu jednak wspomnieć o ważnej rzeczy. Nasz scenariusz utrzymany jest w zgodzie z kanonem książkowym, zatem nie uznajemy w nim wydarzeń z gier.
Jednak gracze nie będą zawiedzeni, ponieważ w filmie zawarliśmy sporo easter eggów. (śmiech) Jeden z nich widzieliśmy w trailerze i nawiązywał do pewnej fraszki… i dość mocno podzielił fanów książek. I znowu wracamy do tematu ryzyka zawodowego – każda decyzja niesie za sobą jej przeciwników.
Ciekawi mnie, czy w trailerze zobaczyliśmy całą tę scenę, czy jednak usłyszymy całą znaną z gier fraszkę… a może zupełnie inną? (O ile to nie tajemnica…)
Tajemnica. (śmiech) Nie bez powodu ucięliśmy w takim miejscu.
Mogę jednak obiecać, że odniesienia do gier są w miarę możliwości subtelne i nie padają wprost. (śmiech)
Potraficie trzymać w napięciu! (śmiech) Mnie ta “scena po napisach” rozbawiła, więc chętnie zobaczę i kolejne easter eggi. A jak z nawiązaniami do innych tekstów kultury? Trudno wyobrazić sobie opowiadania i powieści o wiedźminie bez nich, gry kontynuowały tę tradycję. Jaki kierunek obraliście?
Osobiście kompozycję niektórych kadrów czerpałem z rycin Artura Grottgera i malarstwa romantycznego. Sam scenariusz zawiera również kilka cytatów czy odniesień – robiliśmy co mogliśmy.
Nie mogłabym nie zapytać o podstawę podstaw, czyli samą twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Jak zaczęła się Twoja przygoda z wiedźminem? Co takiego jest w tych opowieściach, że od trzech lat ciężko pracujesz nad projektem non-profit i zarażasz swoją pasją tysiące osób?
Właśnie chyba to zgrabne lawirowanie pomiędzy tyloma różnymi tekstami kultury, motywami, z jednoczesnym stworzeniem autonomicznej pięknej historii – momentami śmiesznej, momentami przejmującej. Takiego emocjonalnego rollercostera nie miałem od czasu lektury Władcy Pierścieni. Samą przygodę z Wiedźminem zacząłem wyjątkowo późno, tj. na pierwszym roku studiów.
I jak to wyglądało? Ktoś Ci go podsunął czy nagle zdałeś sobie sprawę, że nagle zdałeś sobie sprawę, że masz zaległości w polskiej popkulturze? (śmiech)
Nagle zdałem sobie sprawę, że chodząca za mną od wielu lat pozycja zasłużyła w końcu na moją atencję. Na całe szczęście. (śmiech)
Jeśli ktoś jest fanem wiedźmina i ma dostęp do internetu, nie mógł nie usłyszeć o serialu “The Witcher”. Czekasz na produkcję Netfliksa czy może zżymasz się, że powstaje akurat teraz, może osłabiając zainteresowanie fanowskim projektem?
Cieszę się i wyczekuję z nieskrywaną niecierpliwością. Nie jestem w tym osamotniony, bo cała ekipa czeka z wypiekami na twarzy.Nie zgodzę się jednak, by osłabiali zainteresowanie naszym projektem, bo robimy dwie zgoła różne rzeczy. Pełnometrażowe fan-fiction z polskimi aktorami po polsku, a z drugiej strony serialowa, międzynarodowa ekranizacja. (śmiech) Trzymamy za nich kciuki!
A masz swoje typy co do castingów? A jeśli nie typy, to wymarzoną obsadę?
Idris Elba! Żartowałem, chyba nie mam żadnego faworyta. Co będzie, to będzie – i tak to kupię. (śmiech)
A jak oceniłbyś twórczość Andrzeja Sapkowskiego na tle polskiej literatury fantastycznej? Albo polskiej literatury w ogóle?
Bardzo dobrze. Mimo, że jestem dobrze obeznany ze współczesną polską literaturą, a w szczególności fantastyką to mało która książka wywiera na mnie tak piorunujące wrażenie, jak wiedźmińska saga.
Wróćmy do “Pół Wieku Poezji Później”. Działacie od 2015 roku i sporo się zapewne w tym czasie wydarzyło. Jesteś reżyserem, więc najważniejszą osobą w projekcie, ale nie tworzysz go sam. Jak liczna jest ekipa? Jak dobierałeś współpracowników?
Dokładnie tak, przez te 3 lata przez nasz projekt przewinęło się bardzo wielu wspaniałych ludzi. Niektórych pokonały terminy, innych zobowiązania zawodowe i rodzinne (m.in. w czasie trwania projektu kilku członkom ekipy urodziły się dzieci). Ale wielu jest z nami od samego początku.
Licząc ekipę techniczną, obsadę i statystów – od 2015 przez wszystkie transze zdjęć przewinęło się ponad 200 ludzi! Jeżeli dodać do tego kilkaset darczyńców ze wszystkich zbiórek – widać jsk na dłoni skalę tego przedsięwzięcia. W niewielkiej części ekipę stanowią filmowcy, z którymi pracowałem już wcześniej. Resztę poznałem przy okazji tego projektu – wieku z członków ekipy zgłaszało się do nas zaciekawionych projektem.
A jak układała się współpraca na planie, na którym spotkali się starzy wyjadacze, młodzi twórcy i amatorzy?
Kompletnych amatorów w zasadzie na planie nie było. No może nie licząc kilku statystów. Atmosferę na naszych planach owiała legenda w całym środowisku filmowym. Być może dlatego, że zebraliśmy na planie ludzi, którzy byli tam, bo chcieli – z pasji.
Rozumiem, że legenda opowiadała o tym, że było tak dobrze, nie tak źle? (śmiech)
Dokładnie tak.
Kiedy “Pół Wieku Poezji Później” miało być krótkim metrażem, mówiło się o tym, że jeśli się uda, będzie to początek całej serii przedsięwzięć. A jak jest teraz? Czy pomysł na tę serię wyczerpiecie już tym filmem, czy może rozważacie kolejne fanowskie produkcje?
Najtrudniejsze pytanie w każdym wywiadzie. (śmiech) Ponieważ – szczerze mówiąc – nie mam pojęcia. 100% sił i środków rzucamy teraz po to, by nareszcie skończyć Pół Wieku Poezji Później.
Co będzie dalej? Nikt z nas tego nie wie.
A czym zajmujesz się w czasie wolnym od projektu? To w końcu projekt non-profit, a jeść trzeba…
Najchętniej odpowiedziałbym, że nie mam takiego czasu. Poza reżyserią, zajmuję się również social media projektu i jestem cały czas blisko produkcji, nadzoruję postprodukcję, planuję promocję. Od sierpnia 2015 nie było dosłownie dnia wolnego od Pół Wieku Poezji Później. A zawodowo – tak jak większość z nas, robię co mogę. (śmiech)
Nie będę się zagłębiał w szczegóły, bo wartością jest tutaj projekt, nie moja osoba.
Przez te ostatnie 3 lata działałeś również twórczo – w Twoim portfolio znajdziemy tytuły krótkometrażówek “Ding Dong”, “W samo popołudnie”, “Klincz”, “Ojcze nasz” i “Zaburzenia”. Czy cokolwiek łączy je z Pół Wieku Poezji Później, czy to zupełnie inna bajka?
Wszystkie filmy, które robiłem jako reżyser łączą pewne stale powtarzające się elementy języka filmowego, jak np. duże znaczenie rekwizytów czy upodobanie do odjazdów. Jednak żaden z wyżej wymienionych filmów nie był produkcją gatunkową czy kostiumową, przy czym chciałbym doprecyzować, że choć pracowałem przy “Ding Diongu”, to nie reżyserowałem tej produkcji, byłem asystentem Maćka Stuhra. Dopiero ostatni film, “Rezerwat”, który miałem okazję zrobić z Pauliną Hryć był gatunkowo zbliżony do Wiedźmina. To krótka etiuda w klimatach post-apo z Jerzym Nasierowskim w roli głównej.
Mówiłeś już, że “Pół Wieku Poezji Później” będzie dostępne na youtubie. A czy planujecie też pokazy na dużym ekranie? Festiwale filmowe, może pokazy na konwentach?
Sprawa jest otwarta. Jeżeli jakieś festiwale czy konwenty będą zainteresowane niebiletowanymi pokazami filmu, który już miał swoją premierę na YT to z pewnością będziemy siadać do rozmów!
I jeszcze wersja językowa. Będzie polska, będzie angielska. A czy planujecie dalszą ekspansję? Twórczość Andrzeja Sapkowskiego jest przecież niezwykle popularna na wschodzie.
Na 100% przygotujemy również napisy rosyjskie. Czy będą również inne języki? Hiszpański, Francuski, Niemiecki? Zobaczymy. (śmiech) Na pewno nie będziemy jednak mieli napisów w Esperanto.
Pozostaje mi zatem trzymać kciuki za zbiórkę i życzyć powodzenia w imieniu swoim i Efantastyki za powodzenie w ostatnich szlifach!
Dzięki za wywiad i kciuki!