Łukasz Śmigiel: Dlaczego wziąłeś udział w konkursie Wydawnictwa Dobre Historie?
Tomasz Drabarek: Informację znalazłem na e-konkursy.info albo w którymś z portali literackich po wpisaniu w Google: “konkursy literackie”. Chociaż…, może to była wywrota.pl, nie pamiętam; w każdym razie najczęściej obserwuję ten pierwszy. Pisaniem zajmuję się od kilku lat – wynajduję konkursy w Internecie i piszę o wszystkim: od mody, przez politykę, komputery, opowiadania, bajki, a nawet hasła reklamowe. Słowem – to, na co jest aktualnie zapotrzebowanie i co mnie zainteresuje. To moja pasja, hobby, życie. Zawodowo zajmuję się marketingiem, redaguję biuletyn firmowy i administruję dwoma portalami związanymi z wynajmem nieruchomości. Na swoim koncie mam dwie publikacje naukowe – pisane podczas studiów doktoranckich oraz jedną literacką w antologii pokonkursowej, również w klimatach arabskich – Libia za rządów Kaddafiego. Do tego dochodzi wiele drobnych tekstów, kilka opublikowanych w Internecie. W ogóle, trochę tego się nazbierało, ponieważ piszę każdego dnia.
Łukasz Śmigiel: Skąd pomysł na takie, a nie inne opowiadanie? Czy pisałeś je specjalnie na nasz konkurs?
Tomasz Drabarek: Pomysł… Uważam politykę za szalenie atrakcyjny temat, w szczególności bliskowschodnią, wydaje mi się, że kolejna wojna światowa może rozpocząć się w jakimś arabskim kraju, ze względu na ich niestabilność. Śledzę na rmf24.pl wszelkie informacje napływające z regionów zapalnych, są na tyle interesujące, że można je wykorzystać tworząc fabułę – skomplikowane gry wywiadów, dywersja itp. Każda praca oparta na faktach jest ciekawsza od innych – tych w pełni fikcyjnych, tak myślę.
Opowiadanie było pisane specjalnie dla państwa. Nie trzymam tekstów w szufladzie, tworzę na konkursy i od razu wysyłam. Wydaje mi się, że powinny być czytane, a nie przechowywane w biurku. Początkujący pisarze za dużo gromadzą, należy próbować i wysłać, bo tylko w ten sposób ktoś nas – amatorów, zauważy.
Łukasz Śmigiel: Nad czym teraz pracujesz?
Tomasz Drabarek: Ostatnio napisałem horror – sekty, fundamentalizm, mistyczne rytuały i zbrodnie w realiach XVI wieku. Kończę także jedno opowiadanie związane z eksperymentowaniem na ludzkim umyśle, taki thriller pseudo-medyczny. Ma bazować na faktycznych odkryciach naukowych związanych z leczeniem. Na powieść brakuje mi czasu, ponieważ tworzę po godzinach pracy podstawowej. Opowiadania są krótsze i szybciej się je pisze, przez to może być ich więcej, zakres poruszanej tematyki staje się szerszy, bogatszy. Nieustannie myślę o czymś większym – może kiedyś…
Łukasz Śmigiel: Opowiedz proszę o swoich pasjach i zainteresowaniach…
Tomasz Drabarek: Zainteresowania – przede wszystkim pisanie, potem czytanie – chociaż lepiej jest tworzyć coś własnego niż zajmować się cudzym. Inne zainteresowania to wspinaczka górska, szczególnie zimą, taka z rakami i czekanem w ręku. Walka z własnymi słabościami, człowiek kontra zimno, wiatr, lód – wtedy czuję, że żyję. Gdy walczysz z przeciwnościami losu i nie poddajesz się, to wyczerpuje fizycznie, ale również podbudowuje psychicznie.
Odnośnie ulubionych książek – cenię Eliota Pattisona, jego serię “tybetańską” przeczytałem od deski do deski. Czytam wszystko co wpadnie w rękę lub przeglądam bestsellery na merlin.pl i zamawiam przez Internet w bibliotece publicznej. Ludzie teraz mało czytają i każdą nowość można wypożyczyć bez kolejek. Ostatnio skończyłem „Grę o tron” George’a R.R. Martina i „Karawanę kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej” Lindy Polman. Obie polecam.
Łukasz Śmigiel: Serdeczne dzięki za rozmowę.