Pierwszy trailer Venoma zadebiutował w sieci i od razu wywołał dyskusje na temat tego, w jakim kierunku podąża film. Niektórzy widzowie poczuli niedosyt związany z brakiem choćby jednej sceny ukazującej tego charakterystycznego przeciwnika Spider-Mana. Pod adresem Sony od razu posypały się zarzuty, że studio za bardzo się spieszy i wypuszcza byle co. Czy naprawdę jest tak źle? Postanowiłem przeanalizować materiał i wyłowić z niego najważniejsze elementy, które pokazują, że czegoś się jednak dowiedzieliśmy.
Geneza postaci
Od samego początku oczywistym było, że geneza postaci ulegnie zmianie. Trudna sytuacja związana z prawami do postaci Spider-Mana sprawiła, że Sony musiało inaczej rozpocząć swoją historię. Nawet, jeśli w produkcji znajdzie się miejsce dla Pajęczaka, to na chwilę obecną, niejasną pozostaje kwestia, co do jego roli. Najbezpieczniej zatem opowiedzieć historię, która nie wymaga obecności Petera Parkera.
Trailer rozpoczyna się od ujęcia przedstawiającego postać Eddiego Brocka poddawanego jakimś badaniom. Z pozoru nic nieznaczący fragment nabiera sensu nieco później, gdy widzimy naszego bohatera podczas próby włamania do jakiegoś laboratorium. Jako że jest dziennikarzem, prawdopodobnie szykuje materiał na temat dziwnego obiektu (rakiety?), który rozbił się na ziemi (widzimy go na krótkim fragmencie od 43 do 47 sekundy). Najprawdopodobniej właśnie wtedy dochodzi do zainfekowania symbiotem.
Wspomniane na początku ujęcie, a dokładniej jego kontynuacja – późniejsza scena miotania się w czasie badania świadczy o tym, że symbiot jest już w ciele nosiciela. Eddie poddany zostaje rezonansowi magnetycznemu. Jak pamiętamy z komiksów czy serialu animowanego, symbiot cierpi, wystawiony na działanie fal dźwiękowych. Najprawdopodobniej fale magnetyczne dają podobny efekt, a Brock cierpi razem z pasożytem. Mało tego, późniejsze sceny ucieczki każą nam sądzić, że bohater nie znajdował się w szpitalu, a w laboratorium w którym przeprowadzano na nim testy. Czyżby organizacja Life Foundation eksperymentująca nad symbiotem (w komiksach odpowiedzialna m.in. za stworzenie potomków Venoma i Carnage’a) ucieszyła się, że obiekt do testów na ludziach sam się do niej „zgłosił” i postanowiła wykorzystać okazję?
Venom się jednak pojawia
No dobrze, może nie w swojej pełnej formie, ale widzimy zarówno w postaci samego symbiota, jak i prawdopodobnie na ciele Brocka. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na scenę, w której Eddie wchodzi do sklepu? Ma na sobie czarną kurtkę. Oczywiście może to być tylko zbieg okoliczności, ale mocno wydaje mi się, że to właśnie symbiot przybrał taką formę. Wystarczy choćby spojrzeć na zachowanie bohatera, który idzie z opuszczoną głową i raczej stara się nie rzucać w oczy. Zupełnie tak, jakby coś skrywał…
W serialu kamuflaż jako fragment stroju był wykorzystywany przez oba symbioty – tutaj Carnage zdobywa żywiciela.
Podobny motyw był wykorzystywany w komiksach, a także animowanym serialu o Spider-Manie z lat dziewięćdziesiątych. Tam symbiot mógł się zamienić na Peterze Parkerze w dowolny rodzaj ubrania.
Moc telekinezy?
Jedna ze scen wyraźnie pokazuje nam, że dochodzi do dziwnego zdarzenia. Jakaś dziwna siła odrzuca pracowników siedzących przy komputerach. Wcześniejsze ujęcie sugeruje, że to właśnie Brock ich tak potraktował, jednak tym miejscu należy zwrócić uwagę na montaż. Są to dwie różne sceny, które zostały jedynie w taki sposób połączone. Nie zmienia to jednak faktu, że ktoś telekinezą się bawi. Czy mamy zatem w tym miejscu jakąś wskazówkę, co do głównego przeciwnika? A może symbiot posiada jednak takie zdolności?
Riz Ahmed
Zaangażowanie do projektu Riza Ahmeda od razu rozbudziło wyobraźnię fanów. Spekulowano, czy aktor nie zagra postaci Carnage’a. Trailer pokazuje nam, że Ahmed wciela się w postać Doktora Carltona Drake’a z Life Foundation. W komiksach postać ta miała spory związek z symbiotami i ich rozmnażaniem, tutaj, jak widać, także siedzi w tym temacie. Może to zatem oznaczać, że Venom faktycznie nie będzie jedynym przedstawicielem swojego gatunku w filmie.
No i zwróćmy uwagę na to, że Riz Ahmed także nosi czerń, która może oznaczać, że jest pod wpływem symbiota. Czyżby Carnage nad nim panował? A może to tylko zmyła ze strony twórców lub zwykły przypadek?
Symbiot i statek kosmiczny
Kolejna ze scen ukazuje nam statek kosmiczny, a przynajmniej coś, co raczej nie pochodzi z naszego świata. Jak nie trudno się domyślić, na pokładzie znajdował się nasz symbiot. Czy jednak był sam? Raczej nie pilotował statku bez żywiciela. Być może zatem był jedynie efektem eksperymentu, który wymknął się spod kontroli jakiejś obcej rasie i doprowadził do rozbicia pojazdu? Jeżeli tak, to równie dobrze mógł się wcześniej rozmnożyć i szukać innych żywicieli, a skoro fabuła oparta ma być po części na „Planet of the Symbiotes”, to logicznym wydaje się, że Venom nie powinien być sam. Pamiętajmy, że komiksowy Venom miał całkiem sporo potomków. Pierwszym był oczywiście Carnage, ale pod wpływem eksperymentów Life Founation na Venomie na świat przyszły też: Lasher, Phage, Agony, Riot i Scream (czwórka z nich połączyła się później, tworząc kolejnego symbiota imieniem Hybrid). Z Venoma powstał także Anti-Venom. Z kolei Carnage rozmnożył się dwukrotnie. Dobrowolnie dał życie Toxinowi, a pod wpływem eksperymentów – Scornowi.
Oczywiście są to jedynie moje interpretacje i przemyślenia. W filmie sytuacja może wyglądać inaczej. Wydaje mi się jednak, że obraz, który zaprezentowałem, jest jak najbardziej możliwy. Jak będzie naprawdę? Tego dowiemy się za nieco ponad pół roku, gdy film trafi do kin.
Adam Gotan Kmieciak