Trudno jest napisać recenzję „Opowieści Podręcznej”. Dziś ta powieść jest w pewnej mierze symbolem. Czerwone stroje i białe czepki ograniczające pole widzenia („skrzydła”) Podręcznych stały się ważnymi elementami protestów o prawa kobiet, a wraz z rozpowszechnianiem tego symbolu, powszechna stała się wiedza na temat losu bohaterki, a przynajmniej jego części. Polki protestowały w strojach Podręcznych w czerwcu 2018 roku przeciwko antykobiecym rządom Prawa i Sprawiedliwości, w lipcu zaś – przeciwko przyjazdowi Donalda Trumpa do Polski. Ten drugi protest był tym mocniejszy, że w USA czerwone sukienki niosą bardziej czytelny przekaz i o ile polscy posłowie mogli go po prostu nie zrozumieć, to amerykański prezydent z pewnością wiedział, o co chodzi Polkom. W końcu w USA obywatelki protestują w tym samym stylu.


Donalda Trumpa w Polsce przywitały polskie Podręczne. To niejedyna tego typu demonstracja zarówno w naszym kraju, jak i na świecie. Fot. Agata Diduszko

Wróćmy jednak do książki. Ta ukazała się w momencie również symbolicznym – w 1985 roku. To dystopia, więc trudno nie odnieść jej do innej słynnej dystopii – „Roku 1984” George’a Orwella. Napisana w 1948 roku (wydana rok później) powieść sugerowała, że straszna przyszłość nadejdzie właśnie w tytułowym 1984 roku. 1985 był więc momentem, kiedy strach miał zostać za nami – i wtedy ukazała się „Opowieść Podręcznej” Margaret Atwood, także ostrzegająca przed przyszłością. Jak daleką? Trudno określić, ale możemy oszacować. Posłowie umieszcza wydarzenia w 2195 roku. Wtedy to toczy się konferencja dyskutująca o autentyczności kaset magnetofonowych, na których zarejestrowana została tytułowa opowieść i to z niej czerpiemy informacje, na temat ram czasowych właściwej fabuły. Z wykładu dowiadujemy się, że taśmy nie mogły powstać w przeciągu ostatnich 150 lat – a więc mogły zostać zarejestrowane najpóźniej w 2045 roku. Z drugiej strony ramą czasową także określają taśmy – część kaset nosi tytuł „Złote lata Elvisa Presleya”, a więc musiała powstać w momencie, kiedy wiadomo już, które lata jego działalności dałoby się określić mianem złotych, czyli u schyłku aktywności muzyka lub już po jego śmierci (1977 rok). W dodatku matka narratorki jest feministką drugiej fali, która przypadała na lata 60. i 70. XX wieku. W innym miejscu czytamy, że jeden z twórców systemu opresji wobec kobiet zapożyczył termin z popularnego „pod koniec wieku” aerobiku. A że aerobik w czasach fabuły już nie istniał, możemy założyć, że fabuła rozgrywa się najwcześniej na przełomie XX i XXI wieku. Oznacza to, że czasy „Opowieści Podręcznej” według Margaret Atwood to nasze czasy lub bliska (maksymalnie dwadzieścia parę lat od teraz) przyszłość. Czy jednak możemy uznać, że czas zweryfikował jej przewidywania i odetchnąć z ulgą?

Główną bohaterką „Opowieści Podręcznej” jest Freda. Polski przekład Zofii Uhrynowska-Hanasz oddaje podstawowe znaczenie jej imienia, czyli „należąca do Freda” i pasuje zgrabnie do języka polskiego jako pseudonim, który mogłaby nosić kobieta poświęcona konkretnemu mężczyźnie, lecz gubi dodatkowe treści. W oryginalne bohaterka nosi imię „Offred”, które możemy rozumieć nie tylko jako „of Fred”, ale także „of red” – w nawiązaniu do czerwonej sukni noszonej przez Podręczną, czy „offered” – czyli ofiarowana. To nie krytyka pod adresem tłumaczki, przed którą stało naprawdę ciężkie zadanie translatorskie i z którego sprawnie wybrnęła, tylko zwrócenie uwagi na drobiazgowość Margaret Atwood. Prawdziwego imienia Fredy nigdy nie poznajemy. Jest to uzasadnione fabularnie – „Opowieść…” to zapis na taśmach magnetofonowych, ukrytych na terenie Gileadu. Te mogłyby wpaść w niepowołane ręce i tym samym zagrozić ich autorce.


W serialowej adaptacji Freda nosi imię June (Elisabeth Moss), w filmowej – Kate (Natasha Richardson). Książkowa Freda nie ma już swojego imienia, jest tylko własnością Komendanta.

Republika Gileadu to nowy kraj, który powstał na terenie Stanów Zjednoczonych, utworzony przez radykalną, parachrześcijańską sektę, rasistowską i mizoginiczną. Każdy ma w nim ściśle określoną rolę. Mężczyźni wyższych sfer – zapewne zasłużeni dla reżimu – to Komendanci. Pozostali pełnią określone funkcje: lekarzy, kierowców, ochroniarzy. Reżim dokładnie wyznacza, co im wolno, wliczając w to pozwolenie na zawarcie związku. Zgodę na małżeństwo otrzymuje się za konkretne zasługi, wybór przyszłej partnerki też nie wchodzi w grę. Młodziutkie narzeczone mężczyźni niższej klasy poznają w momencie ślubu. Rozwody nie istnieją, a cudzołóstwo jest surowo karane.

Najgorzej jednak w Gileadzie żyje się kobietom. Te nie mają prawa do posiadania czegokolwiek, w tym pieniędzy, nie mogą pracować zawodowo ani się uczyć. Ba, pod karą ucięcia ręki nie wolno im nawet czytać! Najwyżej w hierarchii znajdują się Żony – czyli partnerki Komendantów. Ich rola ogranicza się do wydawania poleceń pozostałym kobietom mieszkającym w domu oraz słuchania poleceń mężów. W wolnym czasie szydełkują lub uprawiają ogród. Są też Marty – służące, wykonujące obowiązki domowe za Żony. Nie jest to jednak praca, bardziej forma niewolnictwa – Martą nie zostaje się z wyboru, do konkretnej rodziny Marta zostaje przypisana, nie może z niej odejść, a za nieposłuszeństwo może zostać ukarana, z karą śmierci włącznie. Społeczeństwo tworzą też Gospożony – czyli partnerki mężczyzn niższych klas, niemogących pozwolić sobie na własną Martę. I w końcu – Podręczne. Bez Podręcznych gospodarka Gileadu załamałaby się, czy raczej – kraj wymarłby. Dosłownie.

Problemem większości społeczeństwa jest bowiem bezpłodność. Pojawia się sugestia, że tak naprawdę dotyczy ona głównie (a przynajmniej też) mężczyzn, ale obwiniane są wyłącznie Żony. W każdym razie – zajść w ciążę może niewiele kobiet, a tylko jedno na czworo dzieci rodzi się zdrowe. Część kobiet nie jest w stanie donosić ciąży, inne rodzą dzieci wytrzebione czy w inny sposób niezdolne do życia. Podręczne natomiast charakteryzują się dwiema cechami – są płodne i grzeszne.

Podręczne rodzą dzieci dla Gileadu. Fragment filmu „Opowieść Podręcznej” z 1990 roku. Za scenariusz odpowiadał Harold Pinter, a za reżyserię – Volker Schlöndorff. 

Ponieważ Gilead jest reżimem religijnym i nie uznaje rozwodów, wszystkie drugie małżeństwa zostały anulowane, a kobiety żyjące w nich – uznane za cudzołożnice, podobnie jak samotne matki, kobiety żyjące w konkubinatach czy lesbijki. Ich płodność pozwala im jednak na odkupienie grzechów – poprzez rodzenie dzieci dla Komendantów i Żon. Podręczna zostaje przypisana do danej rodziny, gdzie raz w miesiącu poddawana jest usankcjonowanemu prawnie gwałtowi zwanemu Ceremonią. Leżąc na brzuchu Żony i trzymając się z nią za ręce Podręczna jest gwałcona przez Komendanta, aby urodzić mu dziecko, które po odkarmieniu ma zostać z nową rodziną.

Kolejną warstwą społeczną w Gileadzie są Ciotki – starsze kobiety zajmujące się tresurą Podręcznych. Znęcają się nad nimi i poddają praniu mózgu, by zmanipulowane i przerażone kobiety posłusznie dostosowały się do nowej roli.

Tak wygląda w skrócie życie w Gileadzie. Poznajemy je oczami Fredy – Podręcznej, która została właśnie przypisana do swojej trzeciej rodziny. W dwóch poprzednich nie udało jej się jednak zajść w ciążę, a więc jest to jej ostatnia szansa – przy trzeciej porażce zostanie uznana za niekobietę i zesłana do Kolonii – trafiają tam wyrzutkowie tacy jak byłe zakonnice, które nie zdecydują się na rolę Podręcznych, niepłodne feministki, geje, buntownicy i wszyscy ci, którzy nie pasują do nowego, wspaniałego świata. W Koloniach zaś powoli konają, ponieważ zajmują się m.in. pracą z toksycznymi odpadami.

Powieść Margaret Atwood potrafi przerazić. Trudno mi sobie wyobrazić, jakie wrażenie musiała robić w czasach, gdy czerwona sukienka i skrzydła Podręcznej nie były jeszcze symbolem masowych protestów, a więc i sama Ceremonia była czymś zaskakującym. Nie od razu dowiadujemy się, na czym dokładnie polega niewola Fredy, a opis Ceremonii pojawia się dopiero mniej więcej w jednej trzeciej powieści. Przypuszczam, że dla pierwszych czytelniczek i czytelników mogła to być szokująca wizja. Teraz brak tego zaskoczenia, niemniej – wciąż trudno czytać opis uświęconego gwałtu z perspektywy gwałconej kobiety.


Społeczeństwo Gileadu opiera się na gwałcie. Jednocześnie sytuacja ma być niekomfortowa też dla sprawców, ponieważ nie chodzi o przyjemność, a o poczęcie dziecka. Każdy element życia mieszkańców Gileadu jest uregulowany przepisami prawa, a odejście od nich – surowo karane. Kadr z serialu Hulu. Joseph Fiennes w roli Komendanta, Elisabeth Moss jako Podręczna oraz Yvonne Strahovski jako Żona w czasie Ceremonii. Twórcą serialu jest Bruce Miller.

Lektura „Opowieści Podręcznej” jest po prostu niekomfortowa. Krok po kroku śledzimy losy kobiety, która znalazła się w nieludzkiej sytuacji. Nie ma żadnych sprzymierzeńców – wie, że wszędzie mogą czaić się Oczy (szpiedzy), a więc nie może nawiązać przyjaźni ani z innymi Podręcznymi, ani z Martą czy Nickiem – kierowcą Komendanta, któremu Freda została przypisana. Gdy ci próbują nawiązać z nią kontakt, nie wie, czy to dowód prawdziwej sympatii, czy może właśnie jej lojalność jest testowana. Z kolei Komendant i jego Żona, Serena Joy, mają nad Fredą władzę absolutną. Co z tego, że spotkania Komendanta i Podręcznej sam na sam są zabronione – skoro Freda wie, że nie ma żadnej możliwości odmowy? Co z tego, że Serena Joy rozkazuje jej złamać prawo – komu mogłaby się poskarżyć? Brak wiedzy, co właściwie stało się z poprzednią Fredą, nie pomaga.

Niewiedza to kolejne pole, na którym czytelnik może współczuć narratorce. W pewnym momencie w Gileadzie Freda spotyka Moirę – przyjaciółkę z czasów sprzed reżimu. Opowiada o jej losach… aż do momentu, w którym nie wie, co stało się dalej. Nie wie też, co stało się z jej mężem, Łukaszem (Luke), ani z ich córką. Fredę rozdzielono z rodziną, gdy próbowała uciec z formującego się nowego państwa przez granicę z Kanadą. Nie ma pojęcia, czy mąż i córka żyją; nie wie, czy Łukasz jest wolny w Kanadzie, czy też torturowany gdzieś na terenie Gileadu; nie wie, gdzie mogła trafić córka ani jak jest traktowana i co czeka ją w przyszłości. Aby nie zwariować, Freda szuka emocjonalnego oparcia w Nicku czy wręcz w samym Komendancie, ale prześladuje ją myśl, że tym samym zdradza męża.

W „Opowieści Podręcznej” widzimy dystopię z punktu widzenia kobiety. Widzimy, jak wygląda świat, w którym kobietom odebrano prawa człowieka. Właśnie to w spojrzeniu Margaret Atwood jest unikatowe, że nie tylko umieściła w centrum bohaterkę, ale też Freda zmaga się z rzeczami, z którymi nie zmagałby się żaden mężczyzna. Dzięki temu dotknęła kwestii, które umykały jej literackim poprzednikom.

Jednocześnie stworzony przez nią świat, choć przerażający, jest wewnętrznie spójny. Autorka pokazuje, że radykałowie wpływają na społeczeństwo metodą gotowania żaby – wprowadzając drobne, trudno zauważalne zmiany. Gilead nie powstał w jeden dzień, bo wywołałoby to zbyt duży opór. Kobiety pozbawiano praw stopniowo, a gdy protestowały, krwawo tłumiono demonstracje. Obywatele starali się przeczekać kryzys, nie zauważając, że ten pogłębia się z dnia na dzień, aż pewnego dnia okazało się, że są niewolnikami we własnym kraju. To ostrzeżenie jest dziś, niestety, aktualne.

Przyjrzyjmy się sytuacji w Polsce – gdy w 1985 roku ukazała się „Opowieść Podręcznej” (pierwsze polskie wydanie to z kolei rok 1992), prawo aborcyjne było dość liberalne. Aborcję zalegalizowano w 1956 roku – w teorii chodziło o aborcję z powodów medycznych, gdy ciąża była wynikiem przestępstwa oraz z powodu trudnej sytuacji ekonomicznej, ale w praktyce – praktycznie na życzenie pacjentki. Od 1959 roku bowiem analiza sytuacji pacjentki odbywała się na podstawie jej deklaracji. W takich realiach perspektywa zmuszania nie tylko do porodu, ale też do zapłodnienia, wydaje się abstrakcją, prawda?


Kiedy pierwsze Polki czytały „Opowieść Podręcznej” w 1992 roku, miały pełne prawo uznać, że to całkowicie abstrakcyjna wizja.

W 1993 roku wszedł jednak w życie tak zwany „kompromis aborcyjny” – zniknęła przesłanka o sytuacji ekonomicznej. Znów jednak teoria sobie, a praktyka sobie. Im dłużej „kompromis” obowiązywał, tym trudniej było wykonać aborcję nawet wtedy, gdy była ona legalna. Lekarze coraz częściej zasłaniali się „klauzulą sumienia” – wykrzywiając przy okazji jej znaczenie. Klauzula zakłada bowiem, że lekarz może odmówić wykonania danego zabiegu sprzecznego z jego zasadami… pod warunkiem wskazania innego lekarza, który zabieg wykona. Jeśli zaś inny lekarz jest niedostępny, nie można powoływać się na klauzulę. Pamiętacie jeszcze w ogóle, że kiedyś tak było? No właśnie… Zdarzało się, że lekarze powoływali się na klauzulę, aby odmówić wykonania zabiegu w szpitalu, a następnie przeprowadzić go w prywatnym gabinecie za wysoką opłatą, coraz częściej jednak zaczęło się okazywać, że powodem odmówienia zabiegu były poglądy lekarza. „Sumienni” ginekolodzy zaczęli też protestować przeciwko wskazywaniu kolegów, którzy zabieg wykonają, chroniąc tym samym przed wykonaniem zabiegu sumienie nie swoje, a pacjentki. Pojawiły się przypadki rozciągania klauzuli na całe placówki – mimo podpisanych kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. W 2007 roku pojawiły się próby wpisania ochrony „życia poczętego” (to nowy termin, wcześniej niewyobrażalny) do Konstytucji. Od 2016 roku zaś trwają intensywne próby zmiany obowiązującego prawa – a to wnioskowano o całkowity zakaz aborcji, a to kryminalizację kobiet poddających się zabiegowi… Na klauzulę sumienia zaczęli się powoływać farmaceuci, aby nie sprzedawać środków antykoncepcyjnych i doprowadzić do powstania niechcianych ciąży. W okołoaborcyjnej debacie zniknęły gdzieś prawa kobiet, a pojawiły się prawa zarodków… ale to i tak szczegół w porównaniu z tym, do jak skandalicznych wypowiedzi posunęli się niektórzy konserwatywni publicyści. Na przykład takich, że nawet ciąża z gwałtu jest czymś dobrym, bo przecież mamy niski przyrost naturalny.

Od takich wypowiedzi już całkiem blisko do realiów Gileadu, prawda?

Oczywiście przykłady można by mnożyć. Szokujące jest na przykład zestawienie tego, jak ubierały się obywatelki Iranu w latach siedemdziesiątych, a jak wyglądają dziś. Iranki zyskały prawa wyborcze 8 lat wcześniej niż Szwajcarki! Choć stykały się z dyskryminacją, to miały prawo rozwieść się i opiekować dziećmi po rozwodzie, mogły studiować i pracować, a związki małżeńskie zawierały od 18. roku życia. Tymczasem w 1979 roku nastąpił przewrót, w którym m.in. nakazano kobietom noszenie hidżabu, obniżono wiek zawierania małżeństw do 13 lat, zwolniono wszystkie kobiety pracujące w zawodzie sędziego, przywrócono karę śmierci za prostytucję oraz karę śmierci przez ukamieniowanie za cudzołóstwo lub „splamienie honoru rodziny”… Za nieprzestrzeganie zasad ubioru kobiety poddawano publicznej chłoście – a minęło zaledwie kilka miesięcy. Dziś mieszkanki Iranu nie przypominają swoich przodkiń sprzed pół wieku. Zamiast krótkich spódnic lub spodni i modnych fryzur noszą hidżaby. W latach osiemdziesiątych nosiły burki.

Czy suknie Podręcznych wydają się przy tym nierealne?


Choć ta zmiana wydaje się nierealna, tak właśnie zmieniła się sytuacja w Iranie. Nagle. Kadry pochodzą z serii „100 Years of Beauty”, z odcinka poświęconego Iranowi.

Właśnie, suknie. Margaret Atwood wprowadziła w świecie „Opowieści Podręcznej” bardzo wyraźny kod. Ubiór świadczy o przynależności klasowej. Mężczyźni noszą czerń, kobiety zaś można rozpoznać po kolorze ich sukni. Oczywiście, że sukni – w końcu mówimy o społeczeństwie odwołującym się do konserwatywnych wartości. Żony noszą błękity, niczym Dziewica Maryja. Są wszak czyste. To opiekunki domowego ogniska, zaprzeczenie ognia i pożądania (bo choć Komendanci są konserwatywnymi tradycjonalistami, nie znaczy to, że nie sięgają po grzeszne rozkosze, jak alkohol, tytoń czy wizyty w burdelu). Ich przeciwieństwem są Podręczne – w sukniach koloru głębokiej czerwieni. To praktyczny środek – widać je z daleka, więc nie mogą po prostu uciec z Gileadu – ale też symboliczne przesłanie. Czerwona jest krew menstruacyjna, której pojawienie się to stresujący moment w domu Podręcznej, czerwona jest krew w czasie porodu. Czerwień też kojarzy się z pożądaniem i seksem – a Podręczne nie tylko uczestniczą w akcie usankcjonowanego gwałtu, ale też budzą pożądanie. To z nimi Komendanci chcą realizować grzeszne potrzeby, którym nie splamiliby swoich Żon. To w końcu kobiety upadłe, jak Maria Magdalena (w odróżnieniu od Maryi przedstawiana często właśnie w czerwieni).­ Do tego dochodzą białe skrzydła – ograniczające pole widzenia jak klapki na oczy u konia. Podręczna nie ma wiedzieć i widzieć zbyt wiele. To macica czy raczej łono, które ma zostać zapłodnione. A nawet gdyby Podręczna zrzuciła swoją suknię i skrzydła… cóż, wciąż zostaje tatuaż, po którym będzie można rozpoznać uciekinierkę.


Żona (Faye Dunaway) i Podręczna (Natasha Richardson) w przypisanych im kolorach w filmie „Opowieść Podręcznej”.

Na uwagę zasługuje to, że Margaret Atwood stworzyła bohaterkę z krwi i kości. Freda potrafi się zbuntować, ale o wiele częściej towarzyszy jej strach. Bohaterka ma słabości i dobrze je zna. Przyznaje się do nich, wyznając jednocześnie, że się wstydzi i wolałaby je zataić. Jednocześnie nie ukrywa, że wszystko jest tylko opowieścią, interpretacją wydarzeń, ponieważ nie da się ich przedstawić obiektywnie. O swoim losie opowiada z perspektywy czasu (nie wiemy, jak dużej), a więc pewnych rzeczy nie pamięta. Inne przypomina sobie po fakcie i precyzuje własną relację. Kiedy indziej – dodaje, że czegoś nie wie i nigdy się nie dowiedziała. Możemy Fredę podziwiać, ale możemy się też na nią wściekać – jak na przykład w chwili, kiedy przyznaje, że nie nienawidzi Komendanta albo wręcz jest o niego zazdrosna. Wiemy, że Komendant jest gwałcicielem i wiemy, jak traktuje Fredę, a tymczasem bohaterka robi coś takiego! Jest ludzka, pełna wad i przywar, a przez to prawdziwa.

Żaden bohater nie został zarysowany aż tak wyraźnie – w końcu w przypadku Fredy znamy jej myśli. Chyba najwięcej dowiadujemy się o Serenie Joy – żonie Komendanta. Freda pamięta ją z telewizyjnych występów sprzed reżimu i poświęca jej sporo uwagi w fabule. Ba, dowiadujemy się o niej więcej niż o samym Komendancie! Jest też Moira, przyjaciółka Fredy; jest Glena (Ofglen) – jej towarzyszka zakupów, Warrena (Ofwarren) – inna Podręczna, dostosowująca się do reżimu o wiele łatwiej niż inne… Nie dowiadujemy się nigdy, na ile była to maska, a na ile efekty prania mózgu.

„Opowieść Podręcznej” jest przygnębiająca. Z epilogu rozgrywającego się w 2195 roku wiemy, że Gilead kiedyś upadnie… tylko kiedy? Czy którejś z bohaterek lub któremuś z bohaterów udało się wyjść cało z sytuacji, w której go zobaczyliśmy? Jaki właściwie był finisz reżimu? Margaret Atwood stawia więcej pytań niż daje odpowiedzi. Jej powieść nie była pisana „ku pokrzepieniu serc”. To ostrzeżenie… którego nie posłuchaliśmy, gdy ogłosiła je ponad trzy dekady temu. Czy posłuchamy dziś i czy nie jest już za późno? To kolejne pytania, które do powieści dopisuje teraźniejszość.

Powieść Margaret Atwood wydaje się tak realna także dlatego, że pisarka solidnie przygotowała się do pracy. Palenie książek, zakaz aborcji (oraz oczywiście antykoncepcji), przekazywanie zasłużonym dla reżimu dzieci odebranych siłą innym – wszystkie te wątki zaczerpnęła z relacji prasowych. Czytała o trudnościach z dostępem do aborcji w Rumunii, o alarmująco niskim przyroście naturalnym w Kanadzie oraz o katastrofie w Bhopalu w Indiach, w której ponad 3 tys. osób zginęły natychmiast, a kolejnych 15 tys. zmarło w wyniku powikłań. Doszło wtedy do uwolnienia toksycznego gazu z fabryki pestycydów. Jest pewną ciekawostką, że właśnie z relacji prasowych autorka zaczerpnęła słowo „Podręczna” (w oryginale: „Handmaid”, czyli „służebnica”). W New Jersey działała bowiem sekta fundamentalistów, która mianem „handmaiden” (również „służebnica”) określała swoje żony. Margaret Atwood podkreśliła to słowo w wycinku prasowym.

Co ciekawe, „Opowieść Podręcznej” została zekranizowana w 1990 roku. I film… przeszedł bez echa. Zapewne dlatego, że wówczas wydawał się zbyt nierealny. Siła historii odżyła teraz, gdy skrajna prawica dochodzi do władzy w kolejnych krajach. W USA powieść powróciła na listy bestsellerów (i przebiła „Rok 1984”!)… po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta. A trzy miesiące później miała miejsce premiera serialu „Opowieść Podręcznej” zrealizowanego przez platformę Hulu. I ten okazał się hitem i głosem pokolenia. Pierwszy sezon odpowiada dość wiernie powieści, zaś drugi i trzeci kontynuują jej wątki, wypełniając białe plamy w życiorysie Fredy i innych bohaterek i bohaterów. Oczywiście za kontynuowaniem historii przemawiał bez wątpienia sukces serialu, ale czy wyłącznie to? Możliwe, iż twórcy poczuli, że chcą dać widzkom i widzom poczucie, że nie jest tak beznadziejnie. Pokazać światełko w tunelu i wyjście z sytuacji… Czy tak będzie na pewno? Nie wiadomo – ostatni odcinek trzeciego sezonu zostanie wyemitowany dopiero 14 sierpnia. Zwiastuny mówią jednak, że możemy spodziewać się rewolucji w Gileadzie. Jeśli ta zostanie zduszona, koniec serialu będzie jeszcze bardziej pesymistyczny niż niewiadome w powieści, ale póki co wiele osób trzyma kciuki za Fredę (w serialu poznajemy jej prawdziwe imię – June) i pielęgnuje nadzieję.

Anna Tess Gołębiowska
Korekta: Adam Gotan Kmieciak

Zwiastun trzeciego sezonu „Opowieści Podręcznej” od Hulu. Finał historii poznamy za nieco ponad 3 tygodnie.

Tytuł: Opowieść Podręcznej
Tytuł oryginału: The Handmaid’s Tale
Autorka: Margaret Atwood
Tłumaczka: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Liczba stron: 368
Data wydania: 28 kwietnia 2017
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 9788380321717

 

Share.

Contact Us