“sen”
obudziłam się
dziwny hałas wyrwał mnie ze snu
ale nie rozwiał ciężkiej czerni przed oczami
w dziwnym półśnie
odszukałam po omacku Twą dłoń
i z Twoimi splotłam swe palce
chciałabym żebyś mnie przytulił
ale śnisz zbyt głęboko
opuszkami wodzę po Twojej piersi
twardej jak posąg Dawida
wtulam twarz w silne ramię
antycznego boga o zimnych dłoniach
i zamkniętych powiekach
mrużę własne oczy
by ochronić je przed ciężką czernią
i próbuję nasłuchiwać Twego oddechu
tylko między mnie i Ciebie nieobecnego
dzieli się przestrzeń wieczności
w tym zimnym grobie